Nad ranem miałam sen. Śnił mi się rząd buków, które mieniły się czerwienią liści i lśniły w słońcu. W jednej chwili wszystkie liście z wszystkich drzew opadły. Obudziłam się. Czułam, że ten sen jest zapowiedzią nagłych zdarzeń.
I zaczęło się prędzej niż mogłam się tego spodziewać.
Autko moje sygnały o swojej kondycji wysyłało jakiś czas temu. Wspomniałam o tym Mężowskiemu. Ale on zbagatelizował ów sygnał. Wziął poprawkę na moją głuchotę, jeśli chodzi o samochód i skwitował "Przesadzasz". Skoro przesadzam, to jeździłam dalej. Dzisiaj rano wyraźnie słyszałam furkot i czułam tarcie. Ja, znawca mechaniki, potrafiłam nawet zlokalizować zjawisko.
Kiedy mężowski wrócił z pracy, natychmiast o odkryciu poinformowałam. Przyjął do wiadomości, po czym ubrał się, wziął dokumenty i zakomunikował,że dziś on pojedzie moim samochodem po Młodszą do szkoły. Ok.
Mnie to pasowało.
Pół godziny później dzwoni Młodsza.
- Mamo , gdzie jesteś? Czekam na ciebie i czekam.
- Przecież tato pojechał po ciebie. Pojechał moim samochodem.
- Nigdzie go nie ma!
Wyobraźnia natychmiast zaczęła produkować czarne wizje. Stało się coś! Ups... Chwyciłam za telefon.
- Gdzie jesteś? Dziecko czeka pod szkołą!
W odpowiedzi usłyszałam ryk zranionego bawołu.
- Jak to gdzie?! U mechanika! Przecież tym samochodem nie można jeździć! .... ble, ble, ble....
No tak! Moja wina! Moja bardzo wielka wina, że do tej pory bezawaryjne autko nawaliło!
Zadzwoniłam do Młodszej.
- Musisz wrócić autobusem.
- Ale ja nie mam pieniędzy - odpowiedziała córa.
- To przyjedź taksówką. Zapłacę jak dojedziesz.
Na co Młodsza zaczęła tak trajkotać, że niewiele zrozumiałam, gdyż coś nagle zaczęło dziać się z zasięgiem.
Stanęłam przy oknie. Pies wariacji dostał. Szalał wzdłuż płotu. Szczekał. Pomyślałam,że może taksówka podjeżdża. Podjechał samochód, ale nie była to taksówka, raczej ciężarówka. Jacyś mężczyźni rozpoczęli wyładunek.
- Panowie do mnie? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Polbruk przywieźliśmy.
Cholera jasna! Jaki polbruk? Co jest grane? Otworzyłam wszystkie pliki w pamięci. Mężowski cosik tam kiedyś wspominał, iż chce cosik tam wykładać. Nawet liczyliśmy, ile to mogłoby kosztować. O ile pamiętam, stwierdziliśmy,że trzeba będzie odłożyć ten plan na później. A tutaj ludzie wyładowują....
Zdenerwowałam się. Ponownie chwyciłam za telefon i kręcę do Mężowskiego.
- Teraz przyjechali? Mieli przyjechać jutro?
Zapomniał poinformować mnie,że jednak umówił ekipę i od jutra będą obcy kręcić się wokół domu. Ale co tam. Czy moje zdanie się liczy?
Chwilę później znowu dzwoni,że padła mu komórka i mam przekazać Młodszej,że zaraz skończą naprawę mojego samochodu,więc po nią pojedzie.
K*** , przecież miała wrócić taksówką! Dzwonię do córki. Oczywiście dodzwonić się nie mogę, bo gówniara nie odbiera. We mnie już emocje buzują....
Na szczęście kilka minut później przyjechali cali i zdrowi. Autko zostało naprawione. Jeno portfel lżejszy.
Spadające liście z drzew - nagły niespodziewany wydatek. Jak tutaj nie wierzyć w sny
A, jako, że trzęsienie ziemi było dzisiaj, od jutra do końca miesiąca będzie błogi spokój ;o)
OdpowiedzUsuńOby!
UsuńTakie dni to istna katastrofa. Wszystko wali się na głowę dosłownie w jednym momencie i człowiek nie wie, w którą stronę odwrócić wzrok. Ważne, że jednak pojawia się Happy End :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
W końcu dzieckiem szczęścia jestem! Hi, hi, hi...
UsuńNie marudź !! Toż to same sukcesy...:o)
OdpowiedzUsuńAutko naprawione...Remont rozpoczęty...Stan Rodziny stabilny...I pewnie parę kilo z nerwów zrzuciłaś...;o)
No wlasnie! Nie ma tego zlego... sen-mara!
UsuńStresy zajadam, niestety!
UsuńJak miałaś efekt domina w poniedziałek, to do końca tygodnia powinien być luz. Koniecznie :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy...
UsuńOj burzliwy to był dzień nie ma co:))))))resztę tygodnia będzie spokojnie:))))szczerze życzę:))Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCzas pokaże, zatem zobaczymy! Serdeczności.
Usuńno i masz...
OdpowiedzUsuńMusi być ciekawie!
UsuńBaby we wsi gadały, że jaki poniedziałek, taki cały tydzień :)
OdpowiedzUsuńTeż o tym słyszałam. Wedle przepowiedni zapowiada się interesująco!
UsuńSą takie dni w życiu, że lepiej nie wychodzić z łóżka... Tak na wszelki wypadek, nie prowokować i nie wychodzić poza obręb kołderki :)
OdpowiedzUsuńGdyby tak można było....
UsuńMam coś takiego, że czasami wściekła jestem, że nie śnią mi się zera na koncie,
OdpowiedzUsuńa jedynie wyrocznia się drukuje w mojej głowie. Z drugiej jednak strony powinniśmy być wdzięczne, że czuwa nad nami Opatrzność - nad Tobą to rozstawiła cały parasol
Pozdrawiam i oby jak najmniej tych spadających liści
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://wieczkodagmara.blog.pl/
Prawda. Ogromny parasol ze światełkami ostrzegawczymi i syreną, jak trzeba.
UsuńWszak jestem Dzieckiem Szczęścia.
Wychodzi na to, że powinnaś być wdzięczną ....
UsuńJestem.
UsuńPsujące się auto jest bardzo denerwujące...bo jego brak skutecznie utrudnia nam życie. Dlatego kiedy coś mi szwankuje w samochodzie, to staram się zawczasu zadziałać. Nie zawsze jednak można wszystko przewidzieć. Na szczęście u Ciebie wszystko dobrze się skończyło:))) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńDobrze i szybko!
UsuńBywa i tak autko też ma prawo się popsuć dobrze że to nie Ciebie się stało (mówiłaś) masz czyste konto serdeczności mogło być ciut inaczej ale to są mężczyźni pozdrowionka
OdpowiedzUsuńW autku starły się jeno klocki hamulcowe.
UsuńA jednak nie wierzę w sny...
OdpowiedzUsuńBo sprawdzają się tylko tym, którzy potrafią je odczytać i mają ten szósty zmysł! Serdeczności.
OdpowiedzUsuńNie narzekaj, mogło być gorzej. A że słowa kobiet mężczyźni zazwyczaj puszczają mimo uszu, to wiadomo. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Hi, hi, hi... mogło!
UsuńJak dobrze, że mój mąż sam umie sobie samochód naprawić.
OdpowiedzUsuńA sny i owszem, czasami się sprawdzają i te dobre i te złe.
Tak do końca to ja w sny niezbyt wierzę, ale...
Pozdrawiam cieplutko.
A ja i owszem. Umiem jej odczytywać. Wiem , kiedy są fantazjami, kiedy wyrażają emocje, a kiedy ostrzegają i przepowiadają.
Usuńmnie się żadne spadające liście nie śniły a niespodziewane wydatki co drugi dzień na mnie spadają... już chyba wolałabym liście ... pozdrawiam DD :)
OdpowiedzUsuńHi, hi, hi.... Bo może u Ciebie to co innego musi się przyśnić!
Usuńi Powiadasz że poniedziałek felerny ? ano jaki poniedziałek , taki cały tydzień
OdpowiedzUsuńi tak oto optymistycznie macham jesiennie - Dośka
Nic z tego! Wtorek był fajny i twórczy!
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńNic to, kolejne dni będą milsze, tego z serca życzę :)
Pozdrawiam serdecznie :)
jestem zdania, że lepiej zapobiegać niż doprowadzać do nieszczęścia, ale różnie to bywa :) dobrze, że wszystko się ułożyło. taka kumulacja może człowieka wykończyć :D
OdpowiedzUsuń