Dziewczyny z mojej rodziny, tzn. ja - seniorka rodu i trzy moje córki , chorować nie lubią i rzadko chorują. Wychorowały się w wieku dziecięcym, teraz ciszą się zdrowiem. No, zdarzają się infekcje, które rozkładają organizm, ale i te rzadko zmuszają nas do wizyty w przychodni. Najczęściej leczymy się domowymi sposobami. Czasami jednak taka wizyta jest nieunikniona, a porada lekarska wręcz nakazana.
Opowieści prawdziwe z przychodni lekarskich.
Kilka lat temu mnie zmogło. Gorączka wysoka, kaszel,że udusić się można było. Znam swój organizm,więc wiedziałam, że tym razem bez lekarza się nie mogło obejść. Pojechałam do przychodni.
- Chciałabym się zarejestrować do lekarza. Chora jestem. - wyszeptałam
- Słucham? - rejestratorka - Pani chyba raczy żartować. Trzeba się było w zeszłym tygodniu zarejestrować. Dzisiaj już nie ma miejsc.
- W zeszłym tygodniu? W zeszłym tygodniu, to ja zdrowa byłam i nie przypuszczałam,że zachoruję.
Na szczęście przyszedł lekarz i wbrew rejestratorce mnie przyjął.
***
Kilka miesięcy temu Starsza zaniemogła. Gorączka wysoka, ból gardła. Poszła do przychodni lekarskiej w swoim mieście.
- Chciałabym się zarejestrować do lekarza. Chora jestem - wyszeptała
- Nie zarejestruję pani, bo ostatni raz była pani dwa lata temu.
- Bo byłam zdrowa, nie miałam potrzeby przychodzić - powiedziała lekko zirytowana Starsza.
Z pomocą przyszła lekarka.... Córkę przyjęto...
Hm...
Kto tutaj jest dla kogo?
nie wiem tylko czy śmiać się czy płakać :(
OdpowiedzUsuńJa już się śmieję, bo co innego mi zostało?
UsuńJak to kto dla kogo? My dla pań rejestratorek! ;P
OdpowiedzUsuńAaaaa! Dzięki, kochana! Na to bym nie wpadła!
UsuńPanie rejestrujące są najważniejsze! Niczym legendarne panie w dziekanacie - są nie do przeskoczenia :) U mnie też zawsze kłody rzucają pod nogi, a lekarka wręcz przeciwnie - spieszy zawsze z pomocą :)
UsuńI co na takie baby nie ma rady?
Usuńech,cała nasza służba zdrowia....Kilka miesięcy temu córę zatykało się ucho, kilka dni leczyliśmy się domowymi sposobami. W końcu nic nie pomogło, udaliśmy się najpierw.do lekarza rodzinnego po skierowanie do laryngologa. Była godz.17, lekarz przyjmowała do 18. Pani rejetratorka oświadczyła, że już trochę późno, że duzo ludzi i nie wei czy pani doktor mnie przyjmie.Rozgglądam się po poczekalni-czekało tylko dwoje ludzi. Mowię że tylko po skierownanie przyszłam, bo córce ucho się zapycha no i z łaską mnie zarejestrowała. A pani doktor nawet nie zajrzała do ucha córce, wypisała skierowanie i do widzenia. osobna sprawa, ze laryngolog nie chciał nas przyjąc na "kase chorych" bo nie miałam pieczątki w legitymacji- a był to juz styczeń, gdzie wszedł w życie e-wuś, ale nasza przychodnia nie była jeszcze skomputeryzowana... brak słów
OdpowiedzUsuńDlatego ja wolę jak najdalej trzymać się od służby zdrowia i stresów z ną związanych ( jeśli mogę oczywiście)
Usuń...nie mam zdrowia do służby zdrowia!
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Ja też, dlatego staram się nie chorować!
UsuńTragikomiczne historie! Można się zdrowo pośmiać.Szkoda tylko, że autentyczne!
OdpowiedzUsuńNiestety ! AUTENTYCZNE.
UsuńSmutne, że zaczynają się spełniać naprawdę historie, które znałam z dowcipów z serii "Przychodzi baba do lekarza..."
OdpowiedzUsuńNiestety - te dowcipy pewnie wzięto z takich przypadków... a zatem cały czas się dzieją. hi, hi, hi...
UsuńNasza lekarka przyjmuje mnie zawsze, kiedy przychodze, czasem tylko musze poczekac, kiedy sa inni pacjenci, nie ma zadnych zapisow. Kiedy potrzebuje recepte, a nie mam czasu wpasc, wysla mi ja do domu.
OdpowiedzUsuńTu jest tak, ze lekarz domowy ma zarejestrowana jakas liczbe stalych pacjentow i na nich dostaje ryczalt z kasy chorych, wiec niechorujacy bardziej sie oplacaja, bo kasa i tak leci.
Duzo wody musi jeszcze uplynac, zanim sluzba zdrowia w Polsce bedzie wreszcie normalna.
Zaczynam mieć wątpliwości, czy w ogóle będzie normalna.
UsuńStaram się dbać o zdrowie i mieć jak najmniej spotkań z naszą służbą zdrowia, moje dotychczasowe doświadczenia nie były zachęcające:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja!
UsuńJasno z tego widać, że rejestratorka ważniejsza jest od lekarza. Mnie co jakiś czas zatyka się ucho woskowiną przestaję ,słyszeć i muszę iść na czyszczenie. Przyjmuje mnie kiedyś prywatnie taki jeden, niezbyt sympatyczny, buczy cicho pod nosem wiedząc, że przyszłam z uchem na które nie słyszę. Co rusz pytam więc co mówi, prosze o powtórzenie. Przy okazji mam katar i facet przepisuje mi tabletki na katar. Dorzuca perełkę od siebie:
OdpowiedzUsuń- Tylko proszę tych tabletek nie pchać do nosa
A że nie patyczkuję się z lekarzami to rzucam na wyjściu:
- Mnie nie przychodzą do głowy takie idiotyzmy jak panu
Brawo! To się nazywa ostra riposta
UsuńO matko ??
OdpowiedzUsuńKabaret czy co ??
Życie! Rzeczywistość!
UsuńNo, niezły jest!? Kabaret , oczywiście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Z życia wzięte :)
OdpowiedzUsuńLekarz do pacjenta:
-To pan jeszcze żyje?!
A pacjent: I mam się dobrze! Hi, hi, hi..
UsuńOstatnio pani w rejestracji powiedziała mi, że mnie nie przyjmie z zapaleniem spojówek, bo to nie zagraża mojemu życiu. Była środa, a ona proponowała mi przyszły poniedziałek. Zdechłabym czekając :o)))
OdpowiedzUsuńA to,że wzrok słabnie... phi... co tam. Dobrze,że na poniedziałek a nie za rok!
UsuńNie jestem zdziwiona.
OdpowiedzUsuńPani rejestratorka ważniejsza jest od lekarza...
Często o takich paniach słyszymy w telewizji...
Pozdrawiam:)
Często słyszymy, wokół widzimy i NIC NIE ROBIMY! To dopiero fenomen, nieprawdaż?
UsuńWyszło na to, że kłopoty z naszą opieką zdrowotną to wina rejestratorek;-))
OdpowiedzUsuńPrzykłady lekarek, co to wypełniły swoje obowiązki są, niestety, odosobnione. Może trzeba im kwiatki w dowód wdzięczności i okryć kołderką, co by się nie przeziębiły
Hi, hi, hi...
Usuń