Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

niedziela, 2 września 2012

Schronienie dla zwierząt

Kto jest ze mną od lat, ten wie,że do mojej posesji ściągają różnorodne zwierzęta( od pełzających zaczynając na fruwających kończąc) i próbują się osiedlić, albo znajdują schronienie na jakiś czas.
A zatem:
 W moim salonie ( dom był jeszcze w budowie) swoje gniazdo uwiły jaskółki. Nie pozwoliłam wstawić okien, dopóki nie wylecą.

W ogrodzie miałam żmiję zygzakowatą. W garażu wylęgły się zaskrońce. O myszach  nie wspomnę, o osach, pająkach-  pisałam. O ptasich gniazdach również .
Dzisiaj czas na koty.
Przywędrowała do mojej posesji ciężarna dzika kotka. Znalazła przytulisko w szopie na stercie drzewa do kominka. Nikt jej wcześniej nie zauważył, oprócz mojego psa, który uporczywie oszczekiwał szopę. A był tak głośny i uparty,że musiałam odprowadzać go do kojca, gdyż bałam się, że może stać się uciążliwym dla sąsiadów.

Na świat wydała jednego kociaka. Kiedy mały podrósł pokazała go światu. A ja się w nim zakochałam po uszy!

Niestety, koty tak samo, jak po cichutku i niespodziewanie przyszły, tak i poszły. Pozostały mi tylko zdjęcia Czarnuszka.

25 komentarzy:

  1. Tak jak nie lubię kotów, tak czarnulek jest słodki. :)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wypisz-wymaluj moja Maciejka.
    Jestes wspanialym Czlowiekiem, kosztem opoznien w budowie czekac na wyleg jaskolek, no no! Ze zmija nie chcialabym sie zaprzyjazniac, ale zaskronce sa fajne. Mam tylko mieszkanie, ale i ja "wychowywalam" piskleta na balkonie, wiec troche wiem, jak to jest, kiedy pozostaje syndrom pustego gniazda ;))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham ptaki, zresztą, wszystkie zwierzaki i roślinki i krajobrazy i... wszelakie życie!

      Usuń
  3. Nie dziwię się Twojemu zakochaniu ;) Też bym poczuła pewnie to samo :)

    DD - wszystkiego najlepszego z okazji rozpoczynającego się roku szkolnego - oby był dla Ciebie radosny, satysfakcjonujący i przyniósł jak najmniej trosk.

    OdpowiedzUsuń
  4. Małe jest piękne :-)
    Pełzających zwierząt bym nie chciała... Brrrr ;:P
    Jesteś naprawdę wielką miłośniczką zwierząt!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano! Jestem. Jeno much, komarów i innych robali - nie lubię!

      Usuń
    2. Te akurat wielbi mój Mąż :-)

      Usuń
  5. Ale masz urozmaicony zwierzyniec!!!Latające,pełzające i.t.d.....Jesienią tamtego roku,też przybłąkała się koteczka.Przez zimę dostawała jedzonko i ciepłe mleczko.Była bardzo dzika...na dzień dzisiejszy wchodzi nawet do domu i domaga się miziania(kociąt nie miała) Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  6. ...przepiękna kicia! I wielki szacunek dla Ciebie, za to tymczasowe przytulisko dla jaskółek i innych braci naszych mniejszych:)
    Kreślę pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  7. ...Skąd ja to znam...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to poszły? A miały u Ciebie dobrze, buuuuu
    Cudownie zrobiłaś z tymi jaskółkami. Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ingerowałam w ich prywatność, ale pies! Cóż!

      Usuń
  9. Żmija zygzakowata i zaskrońce??? Odważna jesteś, ja bym uciekała, gdzie pieprz rośnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskrońce - nie groźne, a żmija boi się ludzi. Raczej unika kontaktu. Wystarczyło głosno tupać ,a sama schodziła z drogi. Ale juz jej nie ma.

      Usuń
  10. Czyli DD to skrót od Dobra Dusza?;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy chcesz mi powiedzieć, że kochasz absolutnie wszystkie zwierzęta, więc również myszy latające po kuchni????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady! Niektórych się brzydzę , a niektórych panicznie boję , np szczurów. O myszach jeszcze kiedyś napiszę. W domu ich jie miałam, ale w garażu i owszem. Przygoda niesamowita!

      Usuń
    2. To ja Ci opowiem;-))) Notorycznie myszki polne przychodzą do mojego domu. Mało tego - nawet zimą są stąd wniosek, że lubią mój dom nad wyraz i nie widzą powodu by spać zimą, jak wszystkie przyzwoite myszki. Nie ma ich dużo. Jedna, dwie. Ale chyba wredoty się wymieniają. Wczesną wiosną zepsuła się zmywarka. Przyjechał pan mechanik, wysunął zmywarkę spod blatu, zdjął dekielek, pod którym powinna być taka ocieplina, co to wstrząsy amortyzuje.....ale było jej naprawdę niewiele. Wyżarta. A wczoraj rano zabieram się za sprzątanie kuchni. Moi panowie nie nauczyli się wstawiać brudnych naczyń do zmywarki. Więc zostawiają na blacie. Zostały miseczki po zupie. Jedna wstawiona w drugą, ale nie szczelnie, bo między nimi została łyżka. Podnoszę miseczkę z wierzchu i omal zawalca nie dostałam, bo myszka sobie weszła do dolnej miseczki, ale wyleźć nie umiała. No jak zdjęłam górną miseczkę do dała radę. Takiego wrzasku i takiej awantury o wstawianie naczyń do zmywarki oraz systematyczne rozstawianie łapek to chyba nigdy nie zrobiłam

      Usuń
  12. A, nie znałam Cię Dorotko od tej strony;-)
    Człowiek nie wie z kim pracuje.
    Piękna, wrażliwa dusza.
    Tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja mama także zawsze przygarniała koty. W naszym ogródku, na osiedlu takich samych kwadratowych klockowatych domków, była istna kocia stołówka. I też miałyśmy takie maleństwa, które zachowały się na fotografiach - tyle, że czarno-białe (miały na imię Sroczka i Ślepko). Ale ja nie jestem taką "przygarniaczką" zwierząt...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaki śliczny - całkiem, jak moja Zuzia!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.