Metę wakacji już widać. Wczoraj
dostałam telefon ze szkoły.
Cholera, a trzeba było tak lecieć na
złamanie karku, aby odebrać? Myślała, że kto dzwoni o przedpołudniowej porze?
Hm… Smsa do radia ZET nie wysłała! Innych telefonów nie słyszy. Ten jednak z
daleka usłyszała!
Odebrałam. To ze szkoły. Już 18
szkolenie się zaczyna i tak do pierwszego po 8 godzin dziennie. Ojej! Zmartwiłam
się, ale nie szkoleniem, bo akurat tam może być fajnie. Autentycznie zmartwiłam
się że: na radzie mnie nie będzie, a ja mam program do zatwierdzenia, że po
radzie mnie nie będzie, a ja się miałam z klasy do klasy przenosić, że gazetki
zrobić nie zdążę- a już sobie fotosy z przedstawień mojego teatru w dużym
formacie przygotowałam, obiady, że zakupy , że 18 ma przyjechać moja ukochana
kuzynka z moją chrześnicą i….
- I puknij się dziewczyno w głowę –
powiedział generał, który czasami budzi się gdzieś tam w mojej głęboko uśpionej
i zakamuflowanej świadomości. Następnie ukrył się ponownie, a ty dalej radź
sobie sama. He… he… he…
Zadzwoniłam do
kuzynki.
– Przyjedź po południu, bo rano nie będzie
miał kto cię ze stacji odebrać, na kursie będę. – Mądra dziewczyna, zrozumiała.
A reszta? A reszta to pikuś. Trzeba cieszyć się ostatnimi dniami wolnymi, a co!
Dlatego dzisiaj obudziłam się o 10:00 i nie miałam z tego powodu żadnych
wyrzutów sumienia, że dzień straciłam.
Wieczorem przyjeżdża Starsza. Już mi
milej na sercu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.