Mam malutki domek na zielonym wzgórzu pod lasem bukowym. Jest biały ożywiony czerwonym dachem i czerwonymi kolumnami w reprezentacyjnej części. Jest taki, jaki sobie wymarzyłam: z tarasem, z małym ogródkiem, z malwami, z piwoniami, różami i lawendą. Chciałabym, aby był magiczny,
„w którym same tworzą się historie”, do którego chce się wracać.
Wspominam swój dom rodzinny. Właściwie to maleńkie, ciemne i zimne mieszkanie w starej, poniemieckiej kamienicy. A mimo tego był to dla mnie dom.
Niezwykły dom, w którym wszystko zdarzyć się mogło, w którym drzwi się nie zamykały, w którym tętniło prawdziwe życie i miłość, w którym dla każdego znalazło się miejsce i nikt z niego głodny nie wyszedł. To był dom – jak dziwili się inni, który miał „gumowe ściany” i powiększał swoją objętość wraz z potrzebami. A wszystko dzięki niezwykłym rodzicom.
Bardzo chciałabym , aby teraz mój dom stał się takim magicznym miejscem dla moich dzieci. Tylko, nie wiem, czy potrafię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.