Wstałam skoro świt i ruszyłam z psiurem w knieje , przemierzając ścieżyny, przeprawiając się przez kwiecistą łąkę. Nareszcie ciepło i słonecznie. Wręcz idealnie.
Zgodnie z tradycją naszej rodziny, po niedzielnym obiedzie ruszyliśmy nad morze. Co niedzielę gdzie indziej. Dzisiaj kierunek Jarosławiec. Dużo ludzi wpadło na ten sam pomysł. Ostatnio ludzie mi przeszkadzają. Wolę ciszę. Zamiast szumu morza wrzaski i piski rozwydrzonych dzieciaków. Nie, to nie dla mnie.
Dla poprawy nastroju wpakowałam w siebie milion kalorii w postaci deseru lodowego. Uf, ależ mi smakował. To, że... Mam to gdzieś.
Powrót do domu. Ogród cichy, spokojny magiczny.
To jest to, czego mi potrzeba.
Ja kalorie wczoraj w siebie pakowałam, w Toruniu, ale nie żałuję:-)
OdpowiedzUsuńI słusznie. Życie zbyt krótkie, aby żałować.
UsuńNiema to jak zacisze swojego ogrodu:))Pozdrawiam serdecznie i spokojnego tygodnia życzę:))
OdpowiedzUsuńTo prawda.
OdpowiedzUsuńOgród Masz piękny to nie dziwota, że przyjemnie jest posiedzieć i cieszyć oczy tymi kolorami. Zauważam, że turyści, wczasowicze stają się coraz bardziej rozpasani, rozkrzyczani. A może to ja już odstaję od współczesności. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo jest nas dwie. Też to zauważyłam. Czasami mam wrażenie że to przeszkadza wyłącznie mi.
Usuńto jest nas trzy. nie jeżdżę nad morze latem od lat...
Usuńa ogród masz faktycznie bardzo ładny, zadbany, uporządkowany, skrzynie są moim marzeniem i w te wakacje
się wreszcie doczekam...
Cztery...;o)
UsuńAno, dzieciaki rozwydrzone były od zawsze, ale nie zawsze nam przeszkadzają...
OdpowiedzUsuń