Włączyłam hamulec, ale rozpędzona maszyna sunie jeszcze z zawrotną prędkością.
Klasę mam trudną. Trudności raczej edukacyjne. Zakasałam rękawy i próbuję jakoś to wszystko wyprostować, uporządkować.
Niestety, efekty są niewielkie i pojawiają się w tempie żółwia. Ale się pojawiają. To już światełko w tunelu. Cóż...
W pracy atmosfera też nieciekawa. Niepewność, co będzie za kilka miesięcy, ile osób straci pracę itp... nie nakręca przyjaznej atmosfery. Każda z nas to odczuwa. Bo...
Przygasłam i ja. Nie bięgnę do szkoły jak na skrzydłach. Zaczęłam odczuwać bezsens tego mojego starania i prób zreformowania polskiej szkoły. Przyjęłam do widadomości,że jest to walka z wiatrakami. Czas na kapitulację.
Młodzi rodzice zwykle nie mają czasu dla swoich dzieci. Wobec szkoły są roszczeniowi. Nauczyciel ma służyć im i dzieciom w dosłownym tego słowa znaczeniu. Hm...
A wczoraj niespodzianka. Otwieram e-dziennik, a tam informacja od rodziców. Pierwszy raz w życiu ktoś mi podziękował za to,że wystawiłam oceny opisowe, a przy tym tyle ciepłych słów o mojej pracy, pomysłach.
No i co? Zatkało kakao! Nie czas odpoczywać. Trza skrzydła podnosić i dalej próbować, bo to co robisz ma sens - powiedziałam do siebie i czuję, że znowu nabieram rozpędu.
Dla takich chwil warto zyc i wysilac sie. Gratuluje!
OdpowiedzUsuńMiłe i motywujące. Dziękuję.
UsuńWięc poczułaś się uskrzydlona dzięki pochwałom.
OdpowiedzUsuńDobrze się to zakończyło.
Pozdrowienia :)
Może nie uskrzydlona, ale miło się na pewno zrobiło.
UsuńCiut stymulacji i wraca się na obroty.
OdpowiedzUsuń