Obiecywałam sobie,że dam radę, że ...
Nie dałam. Emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Łez nie mogłam pohamować.
Wyruszyłam z Nią w ostatnią podróż. Pożegnałam na skraju. Dalej pójdzie sama. Ona już wie dokąd. Ona już zna drogę.
Na pogrzeb Jagody przyszło wiele osób. Ksiądz wygłosił wzuszająca mowę, chór młodzieży przepięknie odśpiewał dwie pieśni, a zza chmur wyszło słońce. Przez głowę przebiegła mi myśl, że to ona tam z góry żegna się z nami.
I już po wszystkim. Wcale nie jest lżej!
W takich sytuacjach nie ma mocnych, łzy same cisną się do oczu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
jej już jest...
OdpowiedzUsuńa Tobie będzie, może trochę, za jakiś czas, ale cień w sercu pozostanie na zawsze
Dorocia, jestes wierzaca, wiesz na pewno, ze Twoja przyjaciolka jest juz w lepszym swiecie i przestala cierpiec. Dla Niej to lepiej, Wam pozostaje cierpiec, ale to minie...
OdpowiedzUsuńTo są bardzo trudne chwile...
OdpowiedzUsuńSmutki gonią Cię DD, gorzej, że się kumulują i następują po sobie.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję.
Słońca w każdym dniu...
Trudno jest kogoś pocieszyć w takiej chwili:mocno Cię przytulam:Pozdrawiam:
OdpowiedzUsuńprzytulam wirtualnie bo cóż mogę więcej
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, jakoś ... bo cóż tu więcej gadać
OdpowiedzUsuńBuziaki z Krainy Loch Ness
[*]
OdpowiedzUsuń[*]
OdpowiedzUsuńJa też nie tak dawno pożegnałam koleżankę swoją i też sobie obiecywałam, że nie dam się. Niestety, łzy same do oczu się cisnęły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
[*]
OdpowiedzUsuńCierpią ci, którzy zostają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)