Lubię czwartki.
Do pracy mam na późniejszą godzinę.
Raniutko na ósmą rozwożę dzieci do szkół. Potem mam czas na zakupy. Obiad sobie przygotuję... Tak spokojnie, przyjemnie.
Dzisiaj jest właśnie taki czwartek.
Zatem ruszyłam na zakupy. Najbliżej było do Lidla. Otwarty od ósmej. Wprawdzie do ósmej brakowały dwie minuty, ale co tam dwie minuty. Podjechałam i jak podjechałam, to oniemiałam. Przed Lidlem stał tłum ludzi.
O mateczko kochana! - pomyślałam - A cóż tutaj rozdają?
Nie zdążyłam wysiąść z samochodu, kiedy sklep otworzono. Tłum rzucił się na wejście, kto pierwszy, ten lepszy. Kto dostał się do środka, ten biegiem kierował się w kierunku stołów. Na wyścigi.
Patrzyłam i nie wierzyłam własnym oczom.
Weszłam do sklepu. Stoisko przemysłowe było oblegane. Trwało właśnie przebieranie, wyrywanie,szarpanie i to jeszcze w jakim pośpiechu.
Inni biorą, to trza brać, nie patrzeć. Promocja przecie!
PROMOCJA!
Próbowałam dojrzeć, cóż to za towar ma takie branie. A to tylko jakieś buty, jakieś spodnie, jakieś golfy. Nic specjalnego i cena też wcale nie niska. Ale ludziska brały bez mierzenia, ile wlezie.
Drugim miejscem obleganym w Lidlu była lodówka.
Gęsinę rzucili i kaczki.
Matko kochana.
Jedna baba to chyba z 15 tych kaczek wzięła. A ponoć taka bieda w tej naszej Polsce.
Wyszłam z tegoż sklepu lekko zniesmaczona. Po drodze chwyciłam gazetkę promocyjną,a tam....
ŚWIĘTA.
Tak to właśnie u nas jest, jak PROMOCJA to trzeba brać... Śmieszne to czasem i straszne zarazem. A te gazetki i wszelkie reklamy JUŻ świąteczne doprowadzają mnie do łez. Gdzie magia świąt? Skoro przeżywamy je już 2 miesiące wcześniej... Chciałabym jeden, jedyny rok gdzie wszystko co ze świętami się kojarzy było publikowane dopiero tydzień przed nimi. Tylko znowu: kolejki, wyrywanie, wyszarpywanie... Ach...
OdpowiedzUsuńDlatego nie jestem w stanie pojąć mentalności ludzkiej. Serdeczności.
Usuńpo pierwsze , nie znoszę zakupów
OdpowiedzUsuńpo pierwsze drugie - nie cierpie gonitwy promocyjnej
po pierwsze trzecie - zastanawia mnie pustostan który wwalił do swojego wózka w tesko kilka zgrzewek promocyjnego twarogu
po pierwsze czwarte - od zawsze uwielbiam czwartki
po pierwsze piąte macham z centralnej Polski
A ja odmachuję promocyjnie , zresztą! Buziaki
Usuńu nas również gdy tylko rzucą jakieś dwie sztuki w promocji to dziki tłum już pół godz przed otwarciem czatuje pod drzwiami ;) chyba pozostałości z poprzedniej epoki pozostały ;)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego. Gdyby jeszcze za darmo dawali, ale ta promocja zwykle groszowa.
UsuńDlatego nie lubię zakupów a promocje mnie nie kuszą...
OdpowiedzUsuńJa muszę, gospodrastwo domowe prowadzę, gotuje codziennie obiadki ... z czegoś trzeba.
UsuńDorotko ....promocja to takie magiczne słowo, że ludziska dostają małpiego rozumu, zakupy robi małżonek, ja jedynie głowę tracę .....i pieniądze na papiery, serwetki , narzędzia czyli wszystko co potrzebne mi do mojej pasji :)
OdpowiedzUsuńUściski ślę :)
Niestety, u mnie takim sprawami przyziemnymi jak gotowanie, pranie , sprzątanie i codzienne zakupy ja się zajmuję. Wszyscy ręce umywają. Ktoś musi.
UsuńCzasem Lidl miewa fajne rzeczy, ale zeby miala sie o nie zabijac? Ide sobie drugiego albo i trzeciego dnia, najwyzej dla mnie nie wystarczy. I co z tego?
OdpowiedzUsuńCmok!
Dokładnie tak! Dawno czegoś takiego nie widziałam, bo zwykle zakupy po pracy robię, stąd moje zdziwienie.
Usuńeee Dorotko, to Ty nie widziałaś jeszcze jak walczą w czwartki u Sir Second Handa ::::))))
OdpowiedzUsuńjakby co, przypominam :)
http://portia34.blogspot.com/2013/02/w-czwartki-poluje.html
Ups... aleś mnie rozbawiła tym tekstem! Normalnie uśmiałam się do łez!
UsuńU mnie Lidl od 7 oraz z natury unikam wojenek pod hasłem 'kto więcej upoluje kaczek'. Po kaczkę jadę na bazar, do zaprzyjaźnionego pana. U niego kaczki mają rozmiar kaczek, a nie zagłodzonych kurczaków ;D
OdpowiedzUsuńW ogóle nie jadam kaczego mięsa, ale muszę spróbować. Może nam posmakuje.
UsuńU nas nie ma świąt bez kaczki ;D
UsuńMusisz mi dać przepis, może i ja spróbuję.
UsuńLubię zakupy, z promocji nie korzystam tylko przyglądam się " szalejącym"!
OdpowiedzUsuńOstatnio zakupy nie sprawiają mi przyjemności. Są wręcz przykrym obowiązkiem. Niewiele kupuję, a płacę sporo kasy. A rodzinka i tak wybrzydza... ach!
Usuń...norma:) U nas to samo się dzieje, w dniach promocji w dyskontach dzieją się sceny dantejskie:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Meg, powiedz mi z czego to wynika? Przecież te promocje , to groszowe sprawy, a czasami w innych sklepach nawet taniej dostać można. Towaru wszędzie , ile chcesz... Nie rozumiem tego. Nie rozumiem.
UsuńDochodzi do głosu instynkt łowcy?
UsuńPa:)
Najgorsze jest to, że i tak nie przeżrą. Psy ogrodnika. Wiele razy widziałam, jak po takich promocjach i świątecznych zakupach - jak by co najmniej wojna szła - wala się jedzenie na śmietnikach. Ja sobie nie wyobrażam, jak można jedzenie na śmietnik wyrzucać. Zawsze kupuje tyle, żeby na bieżąco zjeść. Jak coś zostanie karmię bezdomne koty, psy, sypie ptakom. Ale nigdy nie wyrzucam na śmietnik. Po prostu nie mogę, wiedząc, ze są tacy co tego chleba powszedniego nie mają.
OdpowiedzUsuńTeż tego nie rozumiem, na co komu 15 kaczek, albo 7 bar takich samych obrzydliwych butów.
UsuńJa też zauważyłam tego typu zachowania. NIektórzy ludzie tęsknią chyba do czasów kolejek i rzucania się na towary.. No i na nadmiar wolnego czasu
OdpowiedzUsuńWygląda na to,ze ludzie pracujący nie maja szans załapać się na promocje, bo kiedy skończą pracę wszystko jest wykupione, czy komu potrzebne,czy też nie.
UsuńPodejrzewam, że zakupy dostaną t.zw. "drugie życie", i wejdą do obiegu na zasadzie second hand. Takie czasy ...
OdpowiedzUsuńPolak potrafi, jak nic!
UsuńNo właśnie, skąd to się bierze, ja też tego nie rozumiem. Towaru wszędzie w bród, do obfitości przez ponad 20 lat też można się było przyzwyczaić. W ubiegłym roku na osiedlu, na którym mieszkałam, w Lidlu była wyprzedaż całego towaru 30% taniej, bo miał być remontowany. Potrafisz sobie wyobrazić, co się działo? Ludzie się tratowali :))
OdpowiedzUsuńMałpi rozum? Hm...Chyba małpy obrażam.
UsuńŚwięta są dla ludzi, a ludzie w tym pędzie wszystko kojarzą z jedzeniem...
OdpowiedzUsuńNie Mikołaj, nie miłość a "wyjadanie" -
A Święta to pamięć o miłości ...
Pozdrawiam Dorotko i udanego piątku życzę
:)
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Święta, to święty spokój. Jestem na etapie , że nic nie muszę. Będzie , to bobrze, nie, to kupię coś innego. Tak czy inaczej coś ulubionego i świątecznego zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Bo ludzie durni są, wyobrażają sobie, że kupując towary promocyjne robią jakiś kokosowy interes. Poza tym wielu jest zwyczajnie NIENACHLANYCH (bo "nienażarty" to eufemizm).
OdpowiedzUsuńOpisywane sytuacje (dziki tlum przed Lidlem w dniach promocji)-uwierzysz albo nie-znam tylko ...z netu. W rzeczywistości nigdy nie doznałam na własnej skórze, a z promocji korzystam
OdpowiedzUsuńMoże to specyfika małych miejscowości, gdy jest 1-2 sklepy, cena korzystna-stąd rozbieranie towaru ?
zrodzonaz
Słyszałam o tych tłumach pod Lidlami, ale nigdy nie doświadczyłam, u mnie spokojnie nawet na dziale przemysłowym..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam