Jak to trzeba uważać na to, co się mówi do dzieci, przekonałam się wiele razy.
I co? I dalej się nie nauczyłam.
Ot, taka niewyuczalna baba jestem.
Wieczorem , jak zwykle , przygotowywałam się do zajęć. Zastanawiłam się , jak połączyć zupełnie różne tematy w jeden ( trochę zajęć nam wypadło, chciałam nadrobić). Chodziło o wodę i prąd. Składając wszystko w całość, przypomniałam sobie opewnym eksperymencie. Niestety, późno już było. W domu nie było potrzebnych do eksperymentu rzeczy, ale miałam filmik instruktażowy. "Film, to prawie , jak eksperyment" - pomyślałam i dołączyłam do zasobów lekcji.
No, właśnie! PRAWIE - to jednak ....
Dzieciaki obejrzały filmik z niezwykłą uwagą.
- My też tak chcemy! - wołały
- Dobrze! Któregoś dnia zrobimy sobie taki dzień eksperymentów- powiedziałam, zakończyłam temat i zapomniałam. Było, minęło!
Następnego dnia przed klasą stała spora grupka tatusiów.
- Czy takie gwoździe mogą być ?- zapytał jeden tatuś i podsunął mi pod nos garść długich ocynkowanych gwoździ.
- Nie! to miały być gwoździe miedziane. Ja tylko jeden u siebie znalazłem - włączył się drugi....
Patrzyłam na panów z ogromnym zdziwieniem.
- Przepraszam, w jakim celu panowie przynieśliście te gwoździe?
Nie zdążyli odpowiedzieć, bo wpadła mamuśka:
- Czy cztery ogórki wystarczą? A może dokupić jeszcze?
-??????
- Przecież będziecie wytwarzać prąd z ogórka - wyjaśnił mi lekko zdezorientowany pan.
Wow! O, rany! Słowo się rzekło.
Doświadczenie nam nie wyszło, bo nie mieliśmy odpowiedniej żaróweczki. Ale, co się odwlecze, to nie uciecze!
Jutro mamy dzień ekserymentów. Będzie się działo!
Znaczy zakladacie elektrownie ogorkowa w klasie? A nie byly to czasem ogorki kiszone? :)))
OdpowiedzUsuńTylko, czy uda się ją uruchomić???? Jutro się okaże.
OdpowiedzUsuńO matko !!! Prąd z ogórka ???
OdpowiedzUsuńJa też chce , ja też chce :-)))
Trzymaj za nas kciuki. Jeśli się uda... Może nawet filmik nakręcę.
Usuńpoprosze stanowczo o film szkoleniowy , może i ja zabłysnę nowinką warzywno - elektryczną .DD jestem ciekawa czy tatusiowie by przylecieli gdyby potrzebni by byli do opieki wycieczkowej?
OdpowiedzUsuńD do DD
Przylecieli, kiedy wyjeżdżaliśmy na konfrontacje teatralne. Nosili pudła, służyli transportem...
UsuńTo co się dzieje na lekcji, a to co przekazują dzieci w domu to często dwie różne sprawy. Bardzo odległe.
OdpowiedzUsuńOj, tak, tak!!!!!
UsuńNo to masz zamieszanie. Ale wiesz co mi się bardzo podoba? Zaangażowanie rodziców w szkołę dzieci.
OdpowiedzUsuńTo musi być wspaniałe uczucie, przyglądać się takim reakcjom.
Pozdrawiam:)
Tak! To wspaniałe uczucie! Powiem - CUDOWNE! Zachęca nauczyciela do działania. Skrzydła rosną u ramion.!
UsuńZabawna historia :-)
OdpowiedzUsuńZabawna i budująca!
UsuńTatusiowie widać nadgorliwi, bo zamiast dać dzieciom gwoździe, żeby zaniosły do szkoły , to się pewnie z roboty pozwalniali, żeby poeksperymentować. Przyznam, że mnie tacy rodzice irytowali.
OdpowiedzUsuńA mnie ekscytują! W dzisiejszych czasach to bardzo rzadki obraz. Jestem wręcz zachwycona. Ci ludzie chcą, aby ktoś pracował z ich dziećmi nieszablobnowo. Po takich reakcjach, chce mi się! Po prostu chce. Czerpię radość z nauczania!
UsuńTo oczywiste, że rodzice chcą,aby z ich dziećmi pracowano nowatorskimi metodami, ale tacy tatusiowie, którzy z gwoździem w zębach lecą do szkoły to - moim zdaniem - albo nie wierzące ich dziecko jest na tyle rozgarnięte, żeby ten gwóźdź bezpiecznie donieść do szkoły, albo za wszelką cenę chcą się podlizać nauczycielce.
UsuńNie wiem, co gorsze. Gdyby to był jeden facet, który akurat nie pracuje i odprowadza dziecko do szkoły, to jeszcze bym to rozumiała, ale kiedy jest ich kilku, to mnie by to zaniepokoiło.
DD pewnie jest atrakcyjna kobietka, chcieli na nią popatrzeć i nadarzyła się okazja ;)
UsuńMaskakropka - nie masz racji - ludzie lubią robić różne fajne rzeczy, czy to dla swoich czy dla innych dzieci. Dawniej był z tym problem, teraz szkoły i przedszkola są bardziej otwarte. Sam udzielam się jak tylko mogę i nie jestem jedynym, czy to zmajstrowanie dekoracji, czy prace techniczne, czy (co lubię najbardziej) "robienie za przewodnika" po okolicy. A to wszystko w ramach czasu, przed, po lub na dniu wolnym od pracy. Da się.
Usuńmaskakropka2 Nie zapominaj,że to szęścioletnie dzieci. Dalej, nawet mi do główy nie przyszło,aby przynosiły gwoździe. Jeśli chodzi o takie maluchy, to zaufanie mam raczej ograniczone. Miewają rózne pomysły. Dlatego nie dziwię się,że dorośli chcieli wręczyć ostre przedmioty nauczycielce bezpośrednio.
UsuńRóża Wigeland
UsuńPowiedzmy drugiej atrakcyjności, hi, hi, hi....
makroman
UsuńOczywiście, że tak. Jeśli dzieje się coś fajnego, to spora grupa rodziców chce uczestniczyć. Sama udzielałam się w przedszkolu u Młodszej. Prowadziłam tam zajęcia teatralne jako rodzic społecznie po pracy, albo przed pracą.
No nie wiem, czy ogórki zaświecą żarówkę, lepiej zamiast żarówki na końcu tych ogórków zamontujcie diodę elektroluminescencyjną, pobiera prąd ok. 10-20mA i powinna się zdrowo zaświecić.
OdpowiedzUsuńO mateczko kochana! Dzięki, sredczne dzięki za podpowiedź!
UsuńWierzę DD że wszystko wypali bo masz w sobie ,,kosmiczną moc i energię'' tego Ci nikt nie zabierze po prostu jesteś pedagogiem z powołania i milości do dzieci -JESTEŚ WIELKA serdecznie pozdrawiam życzę dużo wspanialych pomyslow a młodzi będą opowiadać swoim dzieciom o wspanialej pani DD
OdpowiedzUsuńOj wypaliło, wypaliło, jeno mnie wypaliło.! Hi,hi, hi....
Usuńale że masz takich aktywnych rodziców to niesamowite!
OdpowiedzUsuńTo cudowne! Wręcz fantastyczne!
UsuńDzieciaki kochają eksperymentować, najgorzej jest gdy nauczycielka "zleca" przeprowadzenie eksperymentu w domu - wtedy do działania przystępuje zgraja dorosłych robiąc tak "żeby zadanie było na pięć"... ale dzieciak nic się nie uczy.
OdpowiedzUsuńNa tym polega zabawa,żeby sami coś zrobili i się przy tym nie pobili.... hi, hi, hi....
Usuńcóż za zaangażowanie rodzicielskie, podejrzewam, że sami chcieli zobaczyć, jak się robi prąd z ogórka :D
OdpowiedzUsuńEksperyment prosty. Mogli go zrobić w domu.
UsuńI właśnie o to chodzi, szkoła ma być ciekawa... Podobasz mi się Dorotko ( jako nauczyciel:-))))))))
OdpowiedzUsuńA uczenie się ma być przyjmenością. Dlatego dotychczasowy system nie podoba mi się. Bo żeby zrobić eksperyment zwykle finansują go rodzice albo sam nauczyciel, który taszczy do szkoły sporo własnych sprzętów, naczyń i produktów. Serdeczności.
UsuńDo dziś pamiętam nauczycieli z taką pasją... Tak trzymaj! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam, bo sama się przy tym świetnie bawię.
UsuńCiekawy filmik znalazłaś. Cała ta sytuacja dobrze świadczy o dzieciach i rodzicach.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
To prawda!
UsuńPęd ku wiedzy ewidentnie udzielił się rodzicom :) - jestem niemal pewna, że ci zaangażowani chętnie wprosiliby się na taką lekcję, eksperymenty przeprowadzane w domu to jednak nie to samo, klimat szkoły często podnosi ich atrakcyjność. Śpij dobrze, DD, miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńZawsze mogą się wprosić. Drzwi sa otwarte.
UsuńDzieciaki uwielbiają eksperymenty. Fajnie, że rodzice tak chętnie pomagają.
OdpowiedzUsuńSama uwielbiam ekserymenty!
UsuńHa! To dopiero inspiracja :)
OdpowiedzUsuńOgórem i gwoździem zainteresowałaś nie tylko dzieciaki, ale i rodziców :) Cudnie, a i obśmiałam się serdecznie na techniczne zacięcie tatusiów :)
Coś nowego! hi, hi, hi....
UsuńRODZICE WSPOLPRACOWALI Z POMYSŁOWA PANIA NAUCZYCIELKA SERDECZNIE POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa!
UsuńFajnie gdy dzieci się angażują, fajnie gdy ich rodzice również. O ile wtedy łatwiej i przyjemniej niestandardowo z nimi pracować :)
OdpowiedzUsuńFajnie, to prawda!
UsuńJak dobrze,że dzieciaki maja taka nauczycielkę, zachęca nie tylko do myślenia ,ale i rpozwija wyobraźnie. Serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńZ ogórków to pewnie będzie mizeria.
Ciekawy taki sposób nauki. Teraz też dzieci dużo się uczą o ekologii, co jest bardzo ważne. Coraz więcej osób też stawia na czystą energię i są sprzedawcy jak https://poprostuenergia.pl/eko-oferta/ , którzy taką oferują.
OdpowiedzUsuńBardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń