Do wesela zostało tylko 6 dni.
Siedzimy sobie z mężowskim i popijamy czerwone winko. Nagle zaświtała mi w głowie myśl.
- Błogosławieństwo! Będziemy musieli Młodych pobłogosławić, wszak jesteśmy rodzicami! - wypaliłam i tak jakoś dziwnie mi się zrobiło. Kurczę, faktycznie jesteśmy rodzicami, starymi rodzicami, którzy córkę za mąż wydają.
Spojrzeliśmy na siebie i jednocześnie wybuchnęliśmy śmiechem. Przecież my ciągle jesteśmy młodzi, tylko ta nasza córka tak szybko dorosła.
- No, tak - odpowiedział mężowski.
- A pamiętasz, co nasi rodzice mówili przy takiej okazji?
- Żartujesz? Przecież to było ponad 26 lat temu? A ty pamiętasz?
Niestety, niewiele pamiętam w ogóle z naszego ślubu i wesela. Byłam jak w amoku.
- Tak czy siak, będziemy musieli błogosławić. Tylko, co się mówi w takich okolicznościach - wzięłam mężowskiego pod włos, bowiem już dawno obmyśliłam scenariusz tego punktu planu.
- Zapytaj wujaszka google. Tam na pewno są jakieś teksty.
***
Chwilę później
- Wujaszek google jest niezastąpiony! Znalazłam kilka ciekawych zdań.Jutro wydrukuję i nauczysz się ich na pamięć - powiedziałam stanowczo.
- Dlaczego ja? - oponował mężowski.
- Przecież ty jesteś ojcem rodziny, więc będziesz błogosławił.
- Ja?
- Nie jestem samotną matką, ani wdową, a to rola ojca rodziny - odpowiedziałam z uśmiechem.
- To dlaczego jeszcze nie wydrukowałaś?
- Bo muszę co nieco zmienić, żeby było takie od nas a nie z internetu.
- Śpiesz się,bo muszę się tego nauczyć!
Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
Dwadzieścia lat temu nasza Starsza szła do komunii. Siostra Augustyna wybrała nas jako przedstawicieli rodziców do podziękowania proboszczowi za udzielenie dzieciom sakramentu. Mężowski bronił się rękami i nogami przed tą rolą. Wówczas powiedziałam: Cóż, wystąpię jako samotna matka!
Skapitulował.
Siostra Augustyna napisała przepiękny tekst naszpikowany świętobliwymi wyrażeniami i przykazała, abym nauczyła się go na pamięć. Dla mnie to była pestka. Nauczyłam się go w przeciągu kilkunastu minut, a potem przez tydzień powtarzałam podczas obierania ziemniaków .
I nadeszła wiekopomna chwila.
Przepiękna uroczystość, łzy wzruszenia i nasz występ, to znaczy mój, bo mężowski robił jako tło przy mnie. Chwyciłam mikrofon i zaczęłam pięknie i doniośle:
" Czcigodny Księże Proboszczu!"
Tutaj urwałam, bowiem w głowie była jeno pustka i czarna dziura. Nie pamiętałam ani jednego słowa. Na szczęście obudził się we mnie GENERAŁ ( o tej sferze mojej osobowości jeszcze kiedyś napiszę) i uratował sytuację. Wymyśliłam na poczekaniu piękną mowę. Nikt się nie zorientował, jeno siostra Augustyna, która po uroczystości serdecznie gratulowała i zapytała , czy ten mój tekst może wykorzystać w przyszłości.
Hm....
***
Przypomnieliśmy sobie ten moment. Mój Boże! A było to tak niedawno!
Teraz będziemy błogosławić nasze dziecko na nową drogę życia.
Blog kobiecy o życiu, podróżach, pracy, rodzinie. "JEŚLI COŚ CI SIĘ NIE PODOBA, ZMIEŃ TO; A JEŚLI NIE MOŻESZ TEGO ZMIENIĆ, ZMIEŃ SPOSÓB MYŚLENIA O TYM." M. Engelbreit
Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.
- Vernon Wolfe
Kochana, dacie radę :) Inaczej być nie może :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Pewnie ,że tak. Buziaki!
OdpowiedzUsuńNo, kto, jak nie Ty? Jaciekrece! Co mnie czeka, kiedy moje beda sie wydawac? Juz wiem, udam sie do Ciebie po porade, bedziesz miala doswiadczenie :)))
OdpowiedzUsuńMoja kochana! Jak nic , będę ciotka DOBRA RADA!
UsuńTo Twoja Córa w moim wieku musi być bo Komunie pierwszą miałam też 20 lat temu!
OdpowiedzUsuńNie wiarygodne jak ten czas szybko ucieka!!! Jak dobrze że to dzieci się starzeją a nie my :)))
Pozdrawiam serdecznie
Moja córcia 87 rocznik. Rok wcześniej do szkoły poszła, taka zdolna "bestyja" była!
UsuńJa to Ci zadzroszczę, że ślub corki będziesz już wkroytce miala za sobą. A przede mną dopiero początek weselnych przygotowań, ktore w ogole nie są jeszcze zaplanowane. Nie wiem, co to będzie.
OdpowiedzUsuńPzdrawiam:)))
Będzie co ma być! Takie jest prawo życia!
UsuńAle fajne :) kolejny nowy rozdział się rozpocznie :)
OdpowiedzUsuńObs.
Ano... rozpocznie. To było nieuniknione! Oby tylko bezpieczny i szczęśliwy był to rozdział!
UsuńTo błogosławieństwo dla Młodych to na pewno bardzo wzruszajacy dla Was i dla nich moment. Takie słowa, choćby nawet w wiekszosci z internetu wzięte nacechowane są sercem, gorącymi uczuciami, wspommnieniami o dzieciństwie córki, najlepszymi życzeniami dla niej i zamknięciem pewnego etapu w Waszym wspólnym zyciu. Od razu przypomina mi sie scena błogosławieństwa ze "Skrzypka na dachu"!
OdpowiedzUsuńCiepłe mysli zasyłam!:-)))
Już na samą myśl łezka się w oku kręci!
UsuńHahha ciekawa jestem jak moi rodzice będą przygotowywać się do błogosławieństwa :) ja wiem, ze pewnie będę płakać, chyba ciągle będę płakać! Jestem strasznie emocjonalna! No cóż :) powodzenia :)
OdpowiedzUsuńLepiej nie płakać, bo makijaże się rozpłyną. Ale jak będzie - zobaczymy!
Usuń...Błogosławieństwo jest bardzo ważne, powinno płynąć prosto z Waszych serc do serc Młodych...wierzę, że dacie radę, że się nie popłaczesz(popłaczecie) chociaż...to żaden wstyd:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
I tak zapewne będzie. Tej kluchy w gardle się boję!
Usuń...nie bój się uczuć :)
UsuńCzas stanowczo za szybko leci do przodu...
OdpowiedzUsuńPowodzenia :-)
Stanowczo!
UsuńWidzisz Dorotko jak ten czas szybko leci..
OdpowiedzUsuńNie martw się, dacie radę i dasz córci swe błogosławieństwo, a mąż Tobie pozazdrości i też się przyłączy.
Pozdrawiam serdecznie.
Ach.., żeby tylko za bardzo nie ryczała!
UsuńJa też nic a nic ze swojego ślubu nie pamiętam, choć i błogosławieństwo było i inne takie... ale faktycznie panika była jeszcze większa. ;-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie muszę niczego w googlach szukać. rodzinna tradycja każe przechowywac różne takie mowy od kilku pokoleń, więc zawsze jest na czym zabazować.
To świetna tradycja. Chyba dam jej początek w naszej rodzinie!
UsuńDocent po mnie przyjechał coby porwać na zawsze .W drzwiach stała moja BABCIA , uklękliśmy przed nią , położyła nam dłonie na głowach i pobłogosławiła ......pamiętam jak dzisiaj
A pamiętasz, co powiedziała?
UsuńBłogosławieństwo to jedna z najbardziej wzruszających chwil i pewnie z tego powodu mój wujek z ciocią pobłogosławili córkę i narzeczonego krzyżykiem i... obrazkiem z widokiem bardzo ładnych brzózek:)Jakoś tak im się zdjęło ze ściany i już. I nikt nie zauważył, że na obrazku nie było nic świętego:)
OdpowiedzUsuńPrawda.Nie wiem, jak będzie ze mną, bo ja taka uczuciowa emocjonalnie jestem....
UsuńDasz radę, nie Ty pierwsza... Matki sobie radziły, to i ty sobie poradzisz;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pewnie tak będzie.
UsuńPamietam jak te kilka lat temu moja Mama blogoslawila nas powstrzymujac lzy wzruszenia. Czy w waszych rejonach rowniez jest ten przesad ze matka nie powinna plakac na slubie corki?
OdpowiedzUsuńNic o tym nie słyszałam. Chciałbym nie płakać. Będę miała przecież makijaż.
UsuńOczywiście, że dasz radę. Są to emocje zarówno dla Rodziców jak i dla Państwa Młodych...
OdpowiedzUsuńOj uroniłam łezkę.
Pozdrawiam:)
Jeszcze jakie emocje! Nigdy bym nie przypuszczała!
UsuńMasz już więc doświadczenie w improwizowaniu, więc gdyby coś ...... to tym razem pójdzie łatwiej
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję!
Usuńa ja prawie płaczę jak to czytam:) pewnie będę beczeć jak bóbr gdy będę córce mojej błogosławić, na razie ma 12 lat więc muszę się jeszcze nią nacieszyć bo czas tak zapiernicza, wydaje mi się że ją wczoraj urodziłam a dzisiaj taka z niej już kobietka:)
OdpowiedzUsuńA ciesz się, ciesz. Moja młodsza dopiero c0 się urodziła, a juz 15 lat stuknęło!
Usuń:))) będziesz najlepiej przygotowaną mamą panny młodej :))))
OdpowiedzUsuńHe, he, he... zobaczymy?!
Usuń