***
Pomyślałam, że młoda dziewczyna, może nie mieć świadomości, że więcej szkody swoim działaniem wyrządza niż pożytku. Warto, aby poznała moją opinię, matki i nauczyciela zarazem. Napisałam do niej ( e- dziennik jest fantastycznym wynalazkiem) , umówiłyśmy się na wczoraj.
Dobrze, że porozmawiałyśmy.
Zapytałam o cel jej działań, czyli tych kontrowersyjnych prezentacji. Była lekko zaskoczona, ale jakoś próbowała wybrnąć z odpowiedzią, a mianowicie:
- że chce,aby uczniowie otwierali się, nauczyli się prezentowania swoich umiejętności,
- przełamywali wewnętrzne opory i podobne ble, ble, ble...
- Czy osiągnęła swój cel, cele...?
Pani przytaknęła i... to był moment rozpoczęcia dyskusji.
Zapytałam, czy gra na instrumentach. Wymieniła kilka. Na skrzypcach grać nie potrafiła.
- Proszę sobie wyobrazić zebranie z rodzicami - zaczęłam - Zapraszamy panią. Podaję pani skrzypce. Wcześniej demonstruję, jak należy je trzymać i jak się na nich gra. Następnie - jestem bardzo wyrozumiała- podaję pani nuty piosenki, właściwie piosneczki, typu "Wlazł kotek na płotek" i poproszę o zaprezentowanie tego utworu rodzicom na owym zebraniu. Czy dokona pani tego?
- Ależ skąd. Gra na skrzypach jest bardzo trudna. - odpowiada
- My rodzice będziemy zachęcać, żądać , aby pani otworzyła się i zaprezentowała ten utwór. Przecież to nie jest trudna piosenka! Kilka nutek zarazem.
Do nauczycielki zaczęło docierać o co mi chodzi. Ja ciągnęłam dalej.
Proszę się nie martwić, jak pani nie wyjdzie, to ja publicznie udzielę pani wskazówek i wytknę, co pani nie wyszło.
Nauczycielka kiwała głową. Wiedziała, co zrobiła nie tak. Ale ja dopiero się rozkręcałam.
- Hm... Faktycznie, skrzypce są trudne, może zajodłuje pani coś? Jodłowanie , to operowanie głosem? Pani ma wykształcenie muzyczne. To dla pani powinna być pestka.
Nauczycielka przerwała mi. Wyjaśniała,że chciała...., że oni sami....,że....
Rozmowa przybrała bardzo życzliwy kierunek i obie zaczęłyśmy się zastanawiać, co zrobić, aby naprawić to, co się zepsuło i pomóc dzieciakom faktycznie otworzyć się i wykształcić umiejętność prezentacji przed publicznością. Ustaliłyśmy wspólną drogę, kierunek i sposób oddziaływania na moją córkę. Wyszłam z tego spotkania z pełną satysfakcją i wiarą ,że będzie lepiej.
Błądzić jest rzeczą ludzką, ale uparcie tkwić w błędzie, to już czysta głupota.
Cieszę się, że owa nauczycielka okazała się miłą i życzliwą osobą.
***
Trzeba rozmawiać. Trzeba rozmawiać.
Fajnie to wymyśliłaś, skubana :) Spokojnego weekendu, odreaguj wszystko. Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńNo i wszystko poszło w dobrą stronę :)) Brawa!!!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak będą teraz te lekcje wyglądać!?!
Pozdrawiam
Mam nadzieję,że poszło w dobrym kierunku. Życie pokaże.
UsuńSwietnie to rozegralas! Na szczescie, ta mloda kobieta okazala sie byc otwarta na Twoja zyczliwa krytyke. Oby na wszystkich frontach zwyciestwa byly tak proste i latwe.
OdpowiedzUsuńNa szczęście. Ludzi dobrej woli jest więcej. Tylko czasami chowają się pod pancerzem i starają się nie wyróżniać z tłumu.
Usuń...szczera, grzeczna i konstruktywna rozmowa,którą obie strony umieją poprowadzić jest na wagę złota...gdyby ludzie rozmawiali, ba wykazywali chęć rozmowy świat nie wyglądałby tak jak (czasami) wygląda...
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
...na szczęście nie wszyscy, na szczęście:)
UsuńNa szczęście nie wszyscy.
UsuńFajnie, że nie szła w zaparte, tylko dała Ci szansę wytłumaczyć. Dobrą akcję zrobiłaś, pozyteczną.
OdpowiedzUsuńBo to dobry materiał na nauczyciela. Myślę,że nasza rozmowa skłoniła ją do refleksji, a to powinno przełożyć się na pracę.Nie ma ludzi doskonałych. Wszyscy popełniamy błędy, wszyscy uczymy się. Ważne, aby wyciągać z tego wnioski. Ważne, aby rozmawiać i słuchać. Cieszę się,że ją poznałam.
UsuńGratuluję Ci Dorotko świetnego, rozumnego i pełnego sprytu podejścia do tej nauczycielki. Potraktowałaś ją z szacunkiem i powagą. I ona na pewno to wyczuła, bo niewielu rodziców potrafi podejsc do pracy nauczyciela tak merytorycznie, jak Ty to zrobiłas. Sama jestes nauczycielką, a wiec znasz wszelkie arkana i furtki. Pięknie to zrobiłaś! Oby były tego spodziewane efekty!
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne zasyłam!
Mam ogroną nadzieję,że tak będzie. To bardzo miła dziewczyna.
UsuńIdzie Ci wyśmienicie - weź teraz na tapetę panią z geografii oraz tą od kredy :) Na rozluźnienie atmosfery wręcz jej flamaster ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, z panią od geografii rozmawiać już nie będę. Nie ten poziom dla mnie.
UsuńChyba,że na pożegnanie za półtora roku. Wtedy przygotuję miłą, inteligentną mowę, aby zapamiętała, na długo zapamiętała. Może nawet jakiś upominek własnoręcznie zrobię i ową mowę zapiszę, aby mogła przeczytać sobie jeszcze raz i jeszcze raz.
***
Chociaż po ostatnich bojach z rodzicami i dyrektorem ( nie wiem, jak się skończyło to spotkanie, bo nie wytrzymałam i wyszłam), jakby trochę złagodniała. Kiedy mnie widzi uśmiecha się miło. Wczoraj aż trzy razy mnie mijała z uśmiechem patrząc prosto w oczy. Miałam wrażenie,że "prosi się o rozmowę". A tutaj - nic. Pani mnie nie interesuje.
Masz podejscie do ludzi i spraw...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
To mój zawód. Gdybym nie umiała rozmawiać z ludźmi nie mogłabym pracować w szkole. Wówczas problemy by się piętrzyły jeden po drugim, jak w przypadku nauczycielki geografii. Nie wiem , jak długo ta kobieta tak pociągnie!!!!
UsuńJa bym musiała chyba z toba porozmawiac o tym - jak mam porozmawiać z nauczycielką z jęz. polskiego w szkole mojego syna.
OdpowiedzUsuńJeśli pozwolisz napisze ci wszystko w mailu ale musiałabym też przesłać skan opinii z ośrodka pedagogiczno-psychologicznego gdzie Młodszy był badany pod kątem dysleksji. W opinii są konkretne zalecenia jak postępowac z synem w szkole i ... nie jest to egzekwowane. Tylko w zeszycie ciągle uwagi, ciągle jedynki, pani nawet nie raczyła uwzględnić, że syn przez całą przerwe świąteczną odrobił większość wypracowań domowych których nie zrobił wcześniej i za ich brak miał jedynki. Liczyłam, że przynajmniej kilka jedynek syn poprawi - nie na 5 ale na 3 chociaż. Nie zgodziła się. Syn ma jedynke na półrocze.
I tu mnie tak wkurzyła, że szykuję pismo do dyrekcji. Bo nie podoba mi się to. Bo złe oceny ucznia to porażka nauczyciela a nie nieuctwo dziecka. Mój syn nie chce odrabiać tych zadań, bo widzi, że to nie ma sensu, bo albo mu pani wcale nie sprawdzi albo dostanie jedynke i całe wypracowanie pokreślone na czerwono albo góra mierna ocena. Może dwa razy był pochwalony ale nie widać by nauczycielka próbowała wytłumaczyć CO NALEŻY POPRAWIĆ.
Poza tym ja za bardzo nie wiem jak zachęcić to moje dziecko żeby chciało pisac na brudno i potem na czysto.
Mój Boże!!!!
UsuńFiga - napisz.
UsuńNapiszę ale jutro...kurteczka, strasznie nie mam czasu.
UsuńJestem z rewizytą. Sojrzenie kobiety, prawie taki sam tytuł jak mój. Czytałam zapis rozmowy z panią od muzyki i tylko czekałam, kiedy się za włosy chwycicie, ale udało się, widzę, że również dzięki tej pani, która była otwarta na argumenty. Brawo dla niej, rokuje na bycie Nauczycielem
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo miła i sympatyczna, otwarta osoba. Ale i ja nie byłam napsatliwa.
UsuńWitaj
OdpowiedzUsuńJestem z rewizytą :)
Rzeczowa, konkretna, miła rozmowa- zawsze czyni cuda :)
Powodzenia :)
Najcieplej pozdrawiam w mroźny czas :)
To prawda. Trzeba rozmawiać.
UsuńDialog- to też sztuka i trzeba umieć rozmawiać. Dobrze, że się udało. Czasem jest tak, że się swoich błędów nie widzi i dopiero ktoś z boku może nas uświadomić, że jednak je popełniamy. A gdy robi to życzliwie, to o konstruktywną rozmowę i o samo porozumienie dużo łatwiej.
OdpowiedzUsuńBrawo!
To mój zawód, moja praca. Bez tych umiejętności nie osiągnęłabym nic! Wierzę w ludzi. Dziękuję.
UsuńMiałaś super pomysł na rozmowę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńWidzisz, dobrze jak sie spotkaja dwie MĄDRE kobiety, nauczycielki. Niestety, rozmowa z niektórymi to jak walenie głową w mur. Niektórzy nauczyciele podchodza bardzo ambicjonalnie do swojej funkcji i jakakolwiek , nawet zyczliwa uwagę, czy próbe merytorycznej dyskusji traktuja jako zamach na swoja osobe. Widać, ze jestes nauczycielem z powołania i patrzysz nie tylko rozumem, ale i sercem, pozdrawiam cieplusieńko! :)
OdpowiedzUsuńPrawda. Sama doświadczyłam tego - pani od geografii...
UsuńWspaniale zalatwiona sprawa ! Wielkie gratulacje za sposob podejscia do tematu...Szczesliwe te dzieci,majac taka Mame !
OdpowiedzUsuńSerdecznosci wiele!
Jak dobrze, ze istnieja jeszcze tacy nauczyciele jak Ty.Moze nie wszystko stracone jeszcze dla tej polskiej szkoly?
OdpowiedzUsuńMoże... Tacy jak ja to już relikty przeszłości.
UsuńZgadzam się, że trzeba rozmawiać. Szkoda tylko, że nie z każdym, pomimo usilnych starań, się da. Cieszę się, że owa nauczycielka okazała się jedną z tych, z którymi faktycznie warto rozmawiać :)
OdpowiedzUsuńI ja się cieszę.
UsuńTwój wpis jest jeszcze jednym dowodem na to, że w kształceniu nauczycieli są potężne luki. Uczy się ich byle jak, często byle czego. Większość studentów i nauczycieli-opiekunów praktyki zawodowe traktuje jako zło konieczne. Aby do dyplomu, a potem niech się dzieje, co chce! I skutek jest taki, że ktoś, kto jest dobrym materiałem na nauczyciela, trafiając do szkoły, szuka dobrych metod po omacku. Nie każdy ma takie szczęście, żeby spotkać na swojej drodze kogos takiego, jak Ty. Kogoś, kto młodej nauczycielce otworzy oczy. Cele, zamiary miała dobre. Ale co z tego, skoro metody do bani. Ciekawa jestem, jakie będą dalsze poczynania tej nauczycielki. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńI ja jestem ciekawa. Ale bądźmy dobrej myśli.
Usuńudowodniłaś, że rozmowa może zdziałać cuda :))
OdpowiedzUsuńTak.
Usuńkoniecznie trzeba romawiac !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTrzeba!
UsuńDobrze, że ta nauczycielka potrafi rozmawiać... bo są ludzie, że próbujesz coś wyjaśnić, a oni nic - to jest dopiero problem~!
OdpowiedzUsuńTak. To jest problem. Ale próbować zawsze warto.
UsuńNo właśnie, siła rozmowy jest ogromna. Ale nie każdy rodzic ma odwagę i nie każdy nauczyciel przyjmie taką ocenę swojej pracy. Często jest tak, że my, nauczyciele uważamy, że jesteśmy najmądrzejsi... Ale pięknie Ci sie udało porozmawiać:) Pozdrowienia Ella
OdpowiedzUsuńJesteśmy ludźmi. A ja wierzę w mądrość człowieka. Może naiwna jestem,ale wierzę!
UsuńTrzeba rozmawiać warunek jeden chcieć i umiec rozmawiać i sluchac spokojnie wytlumaczyć a efekty ?serdecznie pozdrawiam i gratuluję
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wszak jestem Dzieckiem szczęścia.
UsuńŻyczliwa nauczycielka skłonna do przyznania się do błędu?? Trudno mi w to uwierzyć... oczywiście nie podważam Twojej wypowiedzi, po prostu jestem tym zaskoczona.
OdpowiedzUsuńŻycie, to potrafi zaskakiwać. I dobrze. Dlatego jest takie ciekawe.
UsuńNajlepiej sytuację podsumowuje Twój cytat:) cieszę się, że się otworzyła ta nauczycielka przed Tobą właściwie, a nie uparcie tkwiła w złej metodzie. To zakała polskiej edukacji niestety.
OdpowiedzUsuń