Ostatnio dokucza mi kręgosłup. Czasami ból jest tak silny, że wypadałoby sięgnąć po jakiś lek. Wybrałam się wczoraj rano do apteki. Przede mną weszła jedna kobiecina, a tuż a mną straszy pan. Kobieta podała receptę. Zwróciłam uwagę na sławetną pieczątkę. Zapytała, czy ten lek może wykupić ze zniżką. Aptekarka odmówiła, wskazując na ową pieczątkę.
-Ale mnie się należy refundacja. Mam zaświadczenie o ubezpieczeniu. –powiedziała kobieta i wyjęła potwierdzenie tego, o czym mówiła.
-To powinna pokazać pani lekarzowi, a nie mnie. Ja dla pani nie będę się narażać.
-Ale w telewizji mówili….
-W telewizji kłamią!
-Poszukam innej apteki.
-Powodzenia.
Kobieta wyszła, a aptekarka zwróciła się do nas ( starszego pana i mnie) z wyjaśnieniami,że…..
Potem zapytała:
-Słucham?
Mnie zamurowało. Dosłownie zamurowało. Byłam w takim szoku,że zdołałam powiedzieć:
-Już zapomniałam, co miałam kupić.
Straszy pan , najwyraźniej poszedł w moje ślady, bo stwierdził, że się rozmyślił. Oboje wyszliśmy z tej apteki.
Przekleństwo się ciśnie na usta!
Chory pacjent musi jeździć od apteki do apteki, albo szukać lekarza, który wypisze mu prawidłowo receptę.
Kolejna fatalnie przeprowadzona reforma tego rządu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.