Blog kobiecy o życiu, podróżach, pracy, rodzinie.
"JEŚLI COŚ CI SIĘ NIE PODOBA, ZMIEŃ TO; A JEŚLI NIE MOŻESZ TEGO ZMIENIĆ, ZMIEŃ SPOSÓB MYŚLENIA O TYM." M. Engelbreit
czwartek, 15 stycznia 2015
Tak jakoś
Ostatnio dużo siedzę przy komputerze, ale nie mam czasu na blogowanie. Koniec semestru się zbliża....
Miałam dzisiaj napisać komentarz bardzo polityczny, ale na wieść o kursie franka szwajcarskiego odechciało mi się wszystkiego.
Jak to koniec semestru?! Przecież ledwo zaczął sie wrzesień... Jak ten czas pędzi i mam wrażenie ze nieustannie przyspiesza:-( Mnie Franek nie dokucza na szczęście, ale wspolczuje wszystkim, którzy sie z nim związali:-(
Kredyt wziąłem w 2005 r. dla siostrzeńca, wtedy on nie miał zdolności kredytowej, a ja miałem. Teraz jest odwrotnie, ja nie mam, a on ma. Wczorajsza wiadomość przywróciła mi wiarę w siebie, kochany Franek poszedł w górę! W ten sposób stałem się rodzinnym lichwiarzem (kredyt, pomimo sprzeciwów rodziny, przewalutowałem już po kilku miesiącach), i jednocześnie prawdziwą głową rodziny, której warto słuchać. Jeżeli jeszcze sprawdzi się moja hipoteza o ukrytym dotowaniu OFE, to będę czuł się jak Pytia. :) :)
A mnie niestety nie jest do śmiechu. Jednakże mam nadzieję,że wkrótce znowu opadnie. TAK SOBIE ŻYCZĘ! TAK CHCĘ! Hi, hi, hi.... swoje czary rozpoczynam. Serdeczności.
Współczuję.Niestety, kredyty to zawsze wielka niewiadoma. Na szczęście nigdy nie byłam w sytuacji, która by mnie zmuszała do tego, żeby stać się niewolnikiem banku. Znajomi sprzedawali mieszkania, brali kredyty i budowali domy, żeby żyć wygodniej, a dziś maja problem.Ale coś za coś. Miejmy nadzieję, że sytuacja wróci do jakiej takiej normy.
No cóż "niewolnikiem " banku będę jeszcze tylko sześć lat (jak Bóg da) a niewolnikiem bloków, pięter i klatek schodowych byłbym do końca życia. Zbyt wielu widziałem ludzi w podeszłym wieku, którzy z miesiąca na miesiąc stawali się więźniami własnych mieszkań.
Na szczęście nigdy nie braliśmy żadnych kredytów ani w złotówkach, ani we frankach. Szkoda mi tych, którzy brali kredyt we frankach na kupno mieszkania, bo będą go spłacać do końca życia. Dobrze, jeśli mają pracę. Koniec semestru to dla nauczyciela- wychowawcy istna katorga. Serdecznie pozdrawiam.
Oj to nie wesoło. Ja nie mam, ale ma moja Przyjaciółka i to z Jej powodu się martwię... Pozdrawiam i też czaruję by frank leciał w dół na łeb i szyję....
Z frankiem to jakaś masakra. Powtórka z rozrywki, bo to już zdaje się było. Cóż najlepiej na narty wyemigrować i na jakiś czas, za karę franka zamknąć samotnie w pokoju - a może zatęskni i spadnie http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Jak to koniec semestru?! Przecież ledwo zaczął sie wrzesień... Jak ten czas pędzi i mam wrażenie ze nieustannie przyspiesza:-(
OdpowiedzUsuńMnie Franek nie dokucza na szczęście, ale wspolczuje wszystkim, którzy sie z nim związali:-(
Ano... moje sześciolatki już zaczynają kończyć siedem lat. Hi, hi, hi... Już półrocze.
UsuńMy też z kredytem we frankach :(
OdpowiedzUsuńZaklinam rzeczywistość. Wkrótce kurs znowu opadnie.....Pomóz w tym zaklinaniu....
UsuńKredyt wziąłem w 2005 r. dla siostrzeńca, wtedy on nie miał zdolności kredytowej, a ja miałem. Teraz jest odwrotnie, ja nie mam, a on ma. Wczorajsza wiadomość przywróciła mi wiarę w siebie, kochany Franek poszedł w górę! W ten sposób stałem się rodzinnym lichwiarzem (kredyt, pomimo sprzeciwów rodziny, przewalutowałem już po kilku miesiącach), i jednocześnie prawdziwą głową rodziny, której warto słuchać. Jeżeli jeszcze sprawdzi się moja hipoteza o ukrytym dotowaniu OFE, to będę czuł się jak Pytia. :) :)
OdpowiedzUsuńA mnie niestety nie jest do śmiechu. Jednakże mam nadzieję,że wkrótce znowu opadnie. TAK SOBIE ŻYCZĘ! TAK CHCĘ! Hi, hi, hi.... swoje czary rozpoczynam. Serdeczności.
UsuńOd początku mam hipotekę w złociszach - mogę ryzykować własnym tyłkiem, ale nie zabezpieczeniem rodziny.
OdpowiedzUsuńMĄDRY POLAK PO SZKODZIE!
UsuńWspółczuje, czasami podejmujemy złe decyzje. Serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńNo mnie też przybiła ta wiadomość o kursie franka..... z wiadomych przyczyn.
OdpowiedzUsuńWspółczuję.Niestety, kredyty to zawsze wielka niewiadoma. Na szczęście nigdy nie byłam w sytuacji, która by mnie zmuszała do tego, żeby stać się niewolnikiem banku. Znajomi sprzedawali mieszkania, brali kredyty i budowali domy, żeby żyć wygodniej, a dziś maja problem.Ale coś za coś. Miejmy nadzieję, że sytuacja wróci do jakiej takiej normy.
OdpowiedzUsuńNo cóż "niewolnikiem " banku będę jeszcze tylko sześć lat (jak Bóg da) a niewolnikiem bloków, pięter i klatek schodowych byłbym do końca życia. Zbyt wielu widziałem ludzi w podeszłym wieku, którzy z miesiąca na miesiąc stawali się więźniami własnych mieszkań.
UsuńNa szczęście nigdy nie braliśmy żadnych kredytów ani w złotówkach, ani we frankach. Szkoda mi tych, którzy brali kredyt we frankach na kupno mieszkania, bo będą go spłacać do końca życia. Dobrze, jeśli mają pracę.
OdpowiedzUsuńKoniec semestru to dla nauczyciela- wychowawcy istna katorga.
Serdecznie pozdrawiam.
Oj to nie wesoło. Ja nie mam, ale ma moja Przyjaciółka i to z Jej powodu się martwię...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i też czaruję by frank leciał w dół na łeb i szyję....
Z frankiem to jakaś masakra. Powtórka z rozrywki, bo to już zdaje się było. Cóż najlepiej na narty wyemigrować i na jakiś czas, za karę franka zamknąć samotnie w pokoju - a może zatęskni
OdpowiedzUsuńi spadnie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Niedługo pewnie ferie, więc jest coś, czym możesz sie cieszyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)