Najgorszym punktem była koszmarna podróż. Długi lot byle jakim samolotem tanich linii. Wspominam go brrrr. Ale przerwałam. Tych linii nie polecam na długie loty. Cóż. Na inne mnie nie stać. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
Jedyny plus tego lotu , to przepiękne widoki z góry.
Wylądowaliśmy na południowej stronie wyspy spieczonej słońcem. Stamtąd autokarem przejechaliśmy do Puerto de la Cruz w północno zachodniej części Teneryfy.
Jedna mała wyspa a dwa różne światy: jeden wysuszony, gorący; drugi wilotny, tryskający bujną roślinością, niekiedy bajkową.
Zatrzymaliśmy się w całkiem przyzwoitym hotelu. Pokój z widokiem na ocean i góry z naturalną oceaniczną klimatyzacją. Nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne. Ale dostałam znacznie więcej.
jedzenie smaczne i ful wypas. Przez tydzień grzeszyłam z braku umiaru w jedzeniu i piciu. Oczy chciały, oczy wołały, oczy namawiały... Silna wola, rozsądek zostały w Polsce.
Na Teneryfie ponoć można wyróżnić 10 stref klimatcznych i po tym , co zaobserwowałam faktycznie tak było.
Co mnie zachwyciło? Krajobrazy począwszy od dżungli poprzez górskie, pustynne , księżycowe do marsjańskich.
Właśnie obudził się Niuniuś. Zatem kończę na dzisiaj relację.
Hej, Dorotko! Czekamy na dalsze relacje:)a Niuniuś zapewne też dostarcza pozytywnych emocji:)
OdpowiedzUsuńBędą wkrótce.
UsuńBędzie co wspominać, tyle ciekawych widoków.
OdpowiedzUsuńOj, tak.
UsuńFajnie że wypoczęłaś:))Niuniuś stęskniony:))))ja też o sześciu tygodni jestem szczęśliwą babcią małego Jasia:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńBardzo i ja za nim też.
UsuńPięknie tam jest. Widziałem kilka relacji ze szlaków górskich na Teneryfie i chętnie sam bym się tam na trekking wybrał.
OdpowiedzUsuńOj, pięknie! Niestety wąwóz Masca zamknięty.
OdpowiedzUsuńDługi lot? A leciałaś kiedyś do Los Angeles? 😉
OdpowiedzUsuń