Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

piątek, 17 lutego 2017

Betonowy system nauczania i reforma edukacji

W ostatnich latach chyba najwięcej reform wprowadzano w edukacji. Mam wrażenie, że niektórzy uważają,że skoro potrafią zbudować śliczny domek z klocków, potrafią budować prawdziwe domy. Tym oto sposobem reforma pogania reformą, a w szkole wcale dobrze się nie dzieje.
Szkoła potrzebuje zmian, ale zupełnie innych.

Najpierw trzeba szkoły doposażyć w odpowiedni sprzęt. Musi być baza, aby móc stopniowo zmieniać myślenie nauczycieli odpowiedzialnych za proces edukacyjny. A tutaj kolejne rządy wprowadzają reformy, wyznaczają standardy i  zadania, rozliczają z wykonania. Papier wszystko przyjmie. Zatem pięknie jest na papierze, w sprawozdaniach. Nijak się to ma z prawdziwą rzeczywistością.

Warto zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje? No, właśnie....

Chociaż w ostatnich latach nastąpił całkowity przewrót w związku z rozwojem cyfryzacji, to w szkole nadal dominuje system starego nauczania: tablica, ławka i nauczyciel jako wykładowca i "wymagier". Ocena za wszystko, średnia ( ponoć się nie liczy, a większość bierze ją pod uwagę, bo oceny maja swoją wagę) - uczeń musi rzetelnie pracować na ocenę cały rok ( to,że opanował celująco materiał pod koniec roku nie ma znaczenia, bo wcześniej zdobywał słabe noty- czyli nie pracował systematycznie, na koniec ma tylko trójkę, chociaż umie więcej niż ten, który ma piątkę.). W rezultacie ocena nie oddaje poziomu wiedzy i umiejętności ucznia. Dlatego też działania uczniów skierowane są na pozyskanie dobrej oceny, a nie na zdobycie wiedzy i umiejętności. W tym przekonaniu utwierdzają go rodzice i niestety, nauczyciele. Rodzice wykłócają się o oceny, a dzieciaki naśladują. Urażeni nauczyciele się oburzają i mamy kwadraturę koła. Stąd przekręty już od najmłodszych lat w szkole, np. ściąganie, dostarczanie prac wykonanych przez rodziców lub inne osoby, minimalizm w działaniach edukacyjnych. Ważne jest - nie narobić się, a zarobić dobrą ocenę i uzyskać odpowiedni papier. Bo papier, to wartość. A potem dziwujemy się,że mamy niekompetentnych pracowników...., którzy posiadają pełne kwalifikacje na papierze.

Nauczyciel ustawiony, jak za króla Ćwieczka, w roli wykładowcy.  Staje przed tablicą i wygłasza mowę, uczeń zapisuje w zeszycie, potem ma się tego dokładnie na pamięć wyuczyć, za co otrzyma ocenę. A  ocena pozwoli umieścić takiego delikwenta na drabinie hierarchii - zdolny, przeciętny, słaby. Z zestawienia takich drabin  klas, szkół - mamy statystykę, a dzięki niej władza wie, która szkoła jest dobra, która lepsza, a która najlepsza.

Dziwię się, że wszystko się zmienia, jeno w szkole po staremu.  Inaczej przecież podróżujemy, płacimy, komunikujemy się... Świadomie używamy dóbr technicznych. Relikty wypadają z obiegu. Nie ma już telegramów, skoro mamy smsy i emaile. Nikt nie pierze na tarze, albo w starej Frani, jeśli ma pralkę automatyczną. A w szkole po staremu, chociaż środowisko ucznia zupełnie inne i potrzeby edukacyjne również inne. Wiedzę czerpie z rozmaitych źródeł: telewizja, Internet, filmy, gry. Sprawnie posługuje się cyfrowymi wynalazkami. Potrzebuje tylko uporządkowania i ukierunkowania. Potrzebuje nauczyciela przewodnika.

Wprowadzają bzdurne pomysły, nie dając w zamian NIC.
Żeby faktycznie zreformować szkołę, to trzeba wyposażyć nauczyciela w odpowiednie narzędzia, aby mógł zbudować swój warsztat pracy. Dając mu narzędzia, możemy wymagać i tym samym dążyć do zmiany sposobu myślenia i sposobu nauczania.
Polecenia typu - nauczyciel ma stosować multimedialne środki dydaktyczne - super. Tylko jak ma stosować, jeśli ich nie ma.
Stosuje, często na zajęciach pokazowych , na hospitacjach dyrektorskich,  przynosi własny sprzęt, żeby nie było, że się nie stosuje do.... Nawiedzony przynosi, co lekcje.
Karty pracy i inne dokumenty drukuje na własnym sprzęcie w domu, pomoce do lekcji też tworzy z własnych środków. Ale czyni tak tylko ten nauczyciel, który czuje,że  betonowy system go uwiera. A reszta? Tablica, kreda, kartkówki, klasówki, testy.... i oceny, oceny, dużo ocen, wtedy widać, że się pracuje. Wtedy widać,że nauczyciel jest wymagający.

Dalej - zalecenia ministerstwa ( dotyczy wszystkich podstaw) - dziecko ma badać i eksperymentować. Czym, na czym? Nad tym ministerstwa różnych opcji politycznych się nie zastanawiały.  Tylko nauczyciel ma wykazać ,że to zrobił. Więc wykazuje w sprawozdaniach do dyrekcji... a ta puszcza dalej. A to, że... nauczyciel za własne pieniądze... to nikogo nie interesuje. Wszystko jest w porządku. Na papierze zapisano...

Mając bazę i narzędzia, jestem pewna,że nauczyciele zmienią sposoby nauczania, zmieni się ich myślenie,  staną się kierownikami i pozwolą uczniom uczyć się na miarę XXI wieku. I wcale nie będzie ważne, czy to szkoła sześcioklasowa, czy ośmio, czy gimnazjum.....

Podsumowanie
Aby naprawdę zreformować szkołę trzeba:
1. Wyposażyć dobrze szkoły w sprzęt i pomoce.
2. Przeszkolić nauczycieli.
3. Otworzyć furtkę dla kreatywności nauczycieli i uczniów.
4. Stworzyć dobrą podstawę programową, na bazie której nauczyciele mogą tworzyć swoje programy autorskie.
5. Odejść od nadmiernej biurokracji - nauczyciel ma się zajmować uczniami, a nie papierami
4. Zadbać o dobre wynagrodzenie. Od dobrze opłacanego nauczyciela można więcej wymagać. ( A teraz jest tak, czy się siedzi, czy się leży wszystkim równo się należy)

Ot.... rozpisałam się.


39 komentarzy:

  1. no masz babo rację...papierologia zabija wszystko, kreatywność najbardziej.nowa podstawa z historii i mnie nie zabiła, tylko pokazała, że będę mieć na spokojnie więcej czasu na zdobywanie przez moich uczniów wiedzy i jej utrwalanie, mnie martwi, co będzie w podręcznikach??
    ale ponieważ nie traktuje ich jak biblii a moi uczniowie są uczeni, gdzie szukać i jak...to i to nie powinno być wielkim problemem...teoretycznie.
    Ja jednak uważam, że nauczyciel jest przewodnikiem stada(mistrzem) i od niego wszystko zależy, jeśli prowadzi nudne, zgodne z wytycznymi lekcje...hmmm dzieciaki nienawidzą przedmiotu.A oceny, no cóż z nimi jak z demokracją, nikt niczego lepszego nie wymyślił))) dzieci lubią i chcą być oceniane i doceniane i mało tego, mają na tym punkcie wysoką nadwrażliwość, czyli czy są oceniane sprawiedliwie, czy nie? Oni nie patrzą na sytuację innego ucznia, oni widzą, że się narobili a Jasiu ma ojca pijaka i mu się wiele rzeczy wybacza...
    Na początku byłam przeciwna ocenie ważonej ale się przekonałam, że jeśli ją dobrze i uczciwie ustawię, to będzie, to w miarę dobrze funkcjonowało i było w miarę sprawiedliwe.nikt mnie nie posadzi o faworyzowanie, nikt nie posądzi o udupianie, wszystko jest bezdusznie wyliczone, choć oczywiście życie jest niepoliczalne...a statystyki dodupy...

    zdrowiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa, waga której oceny będzie wyższa?
    a) test, sprawdzian
    b) praca projektowa - dziecko, albo zespół dzieci korzystając z różnych źródeł, posługując się różnymi narzędziami wymagającymi różnych umiejętności, przygotowuje film, prezentację, lub inne zadanie wymagające sporo wysiłku i czasu.

    No, waga, której oceny jest wyższa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinno się docenić kreatywność ( ja zawsze dopuszczam użycie przez ucznia synonimu, wiem, że w szkole muszą napisać albo czarne- nie wiem, albo białe- wiem, nie ma barw pośrednich, nie wiem, ale zawalczę bo znam synonim) i umiejętność pracy w grupie, ale jak znam system, sprawdzian, czyli dziecko+kartka+stres będzie zawsze tym głownym wyznacznikiem wiedzy... i moi dyslektycy leżą ;(

      Usuń
    2. z plastyki taki projekt ma wagę najwyższą zaraz po konkursach, potem prace plastyczne a potem prezentacja indywidualna przygotowywana w domu.prace dodatkowe i inne działania artystyczne.
      Z historii najwyższą wagę ma test sprawdzian.bo sprawdza wiedzę!! najbardziej, poza tym systematyzuje, ustawia, porządkuje wiedzę. a to podstawa w uczeniu się historii.Takie sprawdziany są jeden dwa w semestrze a pozostałe oceny, to aktywność ucznia/ów i jest tych ocen całkiem sporo.Prace samodzielne, grupowe, domowe, mapa, kartkówki z umiejętności na przykład określania czasu.ale też prace typu przepis na ulubione danie z ziemniaka, przy okazji skutków odkryć geograficznych ofkors.
      Wiesz oczywiście, że my przedmiotowcy jesteśmy zobligowani do robienia sprawdzianów, kartkówek etc i musimy je mieć do wglądu.
      Musimy też sprawdzać ćwiczenia, zeszyty w których temat, data...
      choć ja w 6 klasie wyraźnie im mówię, że to co w zeszytach i ćwiczeniach jest ich sprawą i że mają samodzielnie robić zapiski, notatki, zamieszczać zebrane samodzielnie informacje i szukać w różnych źródłach...oczywiście podaję pojęcia, zapisują je na kolorowo, bo część z nich jest wzrokowcami. Pojęcia znać muszą, świat składa się z pojęć.Czasami mają takie karkówki podczas których pozwalam im korzystać ze wszystkich dostępnych źródeł na lekcji...




      Usuń
    3. Dreamu - własnie testy są dla dyslektyków, dysortogr...
      zakreslają odpowiedz i jest git.
      nie sa one dobre dla ucznia, bo ubożeje język, leży logiczne myślenie, związki przyczynowo-skutkowe, opowiadanie historii, piękna polszczyzna...wszystko poszło się bujać, gdy poprzednie ministry wprowadziły testy!! a matura to już skandal i obowiązek
      myślenia w jeden sposób, jednym kluczem !!!!
      A prace typu czy Powstanie Listopadowe miało szansę zwycięstwa?
      to wiesz ....

      Usuń
    4. "Z historii najwyższą wagę ma test sprawdzian.bo sprawdza wiedzę!!" - no właśnie. Czy wiedzy nie sprawdza przygotowanie filmu czy prezentacji, gdzie treści muszą być dobrze dobrane, do tego dopasowane ilustracje, dobry komentarz....????
      Zapytam inaczej.
      Chcesz uatrakcyjnić swoje przyjęcie koncertem na jakimś instrumencie, niech to będą skrzypce. Zgłasza się do Ciebie dwóch kandydatów pan A zna doskonale teorię, ale nie potrafi dobrze grać na skrzypcach (Ty o tym nie wiesz) i pan B, który do teorii nie przykłada wielkiego znaczenia, ale za to jak pięknie gra( też o tym nie wiesz).Postanawiasz ich sprawdzić. Dajesz najpierw test papierowy na znajomość techniki gry na skrzypcach. Pan A - zaznacza wszystkie odpowiedzi prawidłowo, a pan B popełnił błędy. Potem prosisz, aby zagrali. Kogo zatrudnisz?
      Pan A ma usystematyzowana i uporządkowaną wiedzę, jedynie testy potrafi rozwiązywać. Pan B ....
      Z tą wagą ocen bym dyskutowała
      Bo patrząc z praktycznego punktu widzenia nie weźmiesz do budowy domu profesora, który zna teorię, a murarza, który po trafi murować i wie, co mu do tej pracy potrzebne.

      "Wiesz oczywiście, że my przedmiotowcy jesteśmy zobligowani do robienia sprawdzianów, kartkówek etc i musimy je mieć do wglądu." - nie tylko wy. Wszyscy nauczyciele są zobligowani, BO MAMY TAKI BETONOWY SYSTEM.

      Serdeczności.

      Usuń
    5. Teatru, nie mówimy o języku polskim, tylko obcym. Polecenie też trzeba umieć przeczytać, quiet i quite zabija każdego dobrze przygotowanego dyslektyka. A język angielski jest pełen takich min. Ale, jak przychodzi to powiedzenia co potrafię, każdy z nich gada, jak nakręcony i tu się kłania to, co napisała DD. Co jest ważne? Jak napiszesz test, czy poradzisz sobie na lotnisku we Frankfurcie nad Menem ?

      Usuń
    6. t
      "... własnie testy są dla dyslektyków, dysortogr...
      zakreślają odpowiedz i jest git." - bzdura. Oni właśnie z tym mają ogromny problem. Ich postrzeganie materiału pisanego jest zupełnie inne, np. mówi A, a zakreśla B

      Usuń
    7. ano nie sprawdza film, ani prezentacja wiedzy niestety, i powiem więcej jeśli zabiorę zdjęcia, filmy, zapisane fakty i daty i poproszę o zaprezentowanie wiedzy bez tych gadżetów...to okazuje się, że za dużo nie zapamiętali przygotowując te prezentację. Wiedza historyczna i umiejętności musza iśc w parze. Ja uczę i zachęcam moich uczniów do zdobywania narzędzi i umiejętności ale po to by zdobyli wiedzę i wyciągali wnioski i myśleli logicznie... a przykład z filharmonią hmmm nie jest adekwatny w przypadku historii oczywiście.
      Natomiast oczywiście języki obce to inna sprawa ...tu się zgadzam.
      t.

      Usuń
    8. "ja uczę i zachęcam moich uczniów do zdobywania narzędzi i umiejętności ale po to by zdobyli wiedzę i wyciągali wnioski i myśleli logicznie.." - I TEGO SIĘ TRZYMAJ. Serdeczności.

      Usuń
  3. Jeżeli Dziecko (czyli powód naszej pracy) ma badać i odkrywać, ma również prawo, żeby się pomylić. Niestety nasz system nie pozwala na wyciąganie mylnych wniosków. Za próbne egzaminy (jeszcze) gimnazjalne i maturalne wystawia się oceny!!! Nie dając czasu na zapoznanie się z tego rodzaju egzaminem, na wyliczenie ile młody człowiek potrzebuje na zrobienie zadań otwartych, a ile na zamknięte. Nie zmieściłeś się w czasie, twój wynik procentowy określa twoją ocenę- dziękujemy bardzo. Jeżeli uczeń ma prawo, popełniać błędy i eksperymentować, dlaczego moi boją się udzielać odpowiedzi na pytania? Sprawa jest prosta, błędna odpowiedź skutkuje półgodzinnym wrzaskiem 'to powinieneś wiedzieć z gimnazjum, podstawówki, jesteście leniami, macie w dupie edukację, po co ja sobie gardło zdzieram' itepe. Nawrzeszczał/a? Super. Przypomnieli sobie? No nie. Zamiast wrzeszczeć, przypomnij. Pomijam brak środków na doposażenie szkół. Większość, tak zwanych, pedagogów przynosi wstyd temu określeniu, a na zajęciach z psychologii spali. Dlatego pozwoliłam sobie kiedyś na ryzyko pójścia swoją drogą. Dzisiaj nie żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DREAMU
      "Jeżeli Dziecko (czyli powód naszej pracy) ma badać i odkrywać, ma również prawo, żeby się pomylić. Niestety nasz system nie pozwala na wyciąganie mylnych wniosków" - tak - trafiłaś w sedno sprawy. Wszyscy mogą się mylić, tylko nie uczeń.
      "Większość, tak zwanych, pedagogów przynosi wstyd temu określeniu, a na zajęciach z psychologii spali." - albo ich nie było. Niestety, w pełni podzielam Twoją opinię.

      Usuń
  4. DD i Dreamu - i jeszcze jedno nie bez znaczenia , ilu uczniów macie dziewczęta 25? 30??
    ja w tym roku mało, bo ok 140 ale bywały lata, że i 400!!!!
    nie mam szansy nawet zapamiętać imion...jak ich indywidualnie i sprawiedliwie oceniać??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A.... to druga strona medalu. Dlatego nie ma ocen sprawiedliwych. Uczeń powinien uczyć się dla siebie i mieć z tego przyjemność a nie dla oceny sprawiedliwej - bądź nie, ważonej- bądź nie.
      Zwróć uwagę na pewien aspekt psychologiczny, jeśli cię chwalą masz większy zapał do pracy, jeśli ganią , uciekasz, podchodzisz z niechęcią. Sukces dodaje skrzydeł, porażka zniechęca. Niestety w polskiej szkole ( często odnoszę takie wrażenie) wręcz czyha się na potknięcie ucznia. Może odejść od stopni w ogóle. Wtedy uczeń mógłby popełniać błędy i się na nich uczyć?

      Usuń
    2. I to jest główny powód tego, jaki rodzaj pracy wybrałam ja. Mam ich wszystkich na talerzu, wiem, co potrafią i znam ich słabe strony. Nad nimi pracujemy bardziej. Mam na to czas, bo nie interesuje mnie papierologia, mój cały czas należy do ucznia. Śmieję się z nich, że mają szczęście, że nie uczę ich w szkole, bo wiem, jakie każdemu z nich zadać pytanie, żeby poległ. Nienawidziłam jak do mnie szkole zwracano się 'dziewczynka w czerwonym sweterku', dlatego pracuję w małych grupach. No tak, ale ja kopnęłam w d... system.

      Usuń
    3. Szczęściara. Ja go kopię potajemnie zamykając drzwi klasy. Serdeczności.

      Usuń
    4. nie przesadzajmy z tym czyhaniem, są też świetni nauczyciele, na każdym poziomie, którzy nie robią i nie dają robić krzywdy dzieciakom, w mojej szkole tak jest )) a klasówki, sprawdziany dzieciaki mogą poprawiać skolko ugodno, do usranej... czyli uczyć się na błędach. Niestety albo stety, ocenianie, sprawdzanie, zawody, rywalizacja są wpisane w naszą naturę. nie ma mowy o uczeniu się tylko z przyjemnością i z ciekawości, już widzę swoich studentów w budowlance, jak przychodzą do szkoły z przyjemnością po naukę, zwłaszcza konstrukcje budowlne ))))
      ale można na przykład rozszerzyć system ocen od 1-20 (jak we Francji), wiedza jest środkiem do celu, skoro nie wszyscy mogą iść do dobrego liceum i na studia medyczne, to musi być weryfikacja, w przypadku uczniów oceny to przepustka do kolejnych szczebli rozwoju, to nagroda za ciężką pracę, w przypadku dorosłych do wynagrodzenia!!
      niedawno dostałaś nagrodę nie małą, bo pozytywnie oceniono Twoją pracę, a przecież powinnaś pracować z radością z przyjemności...
      bez nagród ale i bez kar, niech będzie sprawiedliwie.
      Oczywiście powinny być pracownie, PRACOWNIA PLASTYCZNA- ja na sztukę bym sobie zamiast tablicy magnetycznej życzyła sztalugi i farby olejne, glinę, szkło i możliwość robienia witraży...piec do wypalania gliny...sala to zajęć teatralnych...
      Była taka wyspa Utopia.

      Usuń
    5. Ty się Teatru zatrudnia w szkole naszej Młodej. Pracownie są tak wyposażone, że buty spadają 😊

      Usuń
    6. t, oczywiście,że są świetni nauczyciele. Gdyby ich nie było, to już po pierwszej reformie cała edukacja by padła. Ale są też tacy, co lepiej by ich nie było....
      "Niestety albo stety, ocenianie, sprawdzanie, zawody, rywalizacja są wpisane w naszą naturę. nie ma mowy o uczeniu się tylko z przyjemnością" - niestety, mam tego pełną świadomość, co nie znaczy,że nie można poszukiwać innego, może lepszego rozwiązania.
      "...pozytywnie oceniono Twoją pracę" - pięknie to zauważyłaś - pozytywnie oceniono - nie wystawiono mi stopnia tylko pozytywnie oceniono. Pozytywnie oceniono też innych, którzy nie otrzymali nagrody. Może trzeba poszukiwać w tym kierunku?

      "Oczywiście powinny być pracownie, PRACOWNIA PLASTYCZNA- ja na sztukę bym sobie zamiast tablicy magnetycznej życzyła sztalugi i farby olejne, glinę, szkło i możliwość robienia witraży...piec do wypalania gliny...sala to zajęć teatralnych...
      Była taka wyspa Utopia." - OCH, może jak dwie będziemy marzyć, a do tych marzeń Serdeczności. jeszcze inni się dołączą, to chociaż w części sie spełnią!

      Usuń
  5. Nic dodać nic ująć, ale MEN to urzędnicy i ich mentalności nie zmieni żadna reforma, podstawa programowa czy nawet największe środki. Trzeba by pozbawić ich możliwości mieszania się do działań nauczycieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale można zmienić myślenie nauczycieli. Już rozpoczęliśmy proces zmian od samego dołu. jest nas dużo i z każdym dniem przybywa. Zarażamy. Wówczas MEN będzie musiało się dostosować.

      Usuń
  6. Brawo DD!! Nie chciałabyś zostać naszym ministrem!!Mam postulat DD na ministra!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Nie chciałabym. Nie lubię Warszawy. Jej klimat mi szkodzi, hi, hi, hi

      Usuń
  7. Wiem, że droga od Twoich maluszków do wykwalifikowanych pracowników jest długa i daleka, ale niezbędna. Warto więc się zastanowić nad jej przebiegiem. W komentarzu napisałaś, że:
    "... z praktycznego punktu widzenia nie weźmiesz do budowy domu profesora, który zna teorię, a murarza, który potrafi murować i wie, co mu do tej pracy potrzebne ..."
    I to jest prawda, święta prawda, a nawet g... prawda, jak mawiał ks Tischner. Murarza przecież musi nauczyć fachu brygadzista, brygadzistę jego mistrz, mistrza nauczyciele, a nauczycieli profesor!!! Dla każdego coś odpowiedniego. Podobnie jest w innych zawodach.
    Teraz sama się zastanów ... jeżeli nie wiemy jaka ma być Polska - bo jeden pieprzy głupoty, że ma być innowacyjna, drugi, że trzeba inwestować, kolejni są za wkręcaniem śrubek, albo przekształceniem Polski w hipermarkety, restauracje, hotele, itd., a jeszcze inni w ogóle nie mają wizji ani telewizji - to w zasadzie nie wiemy jak kształcić nasze dzieci. Przecież inaczej kształci się wynalazców, kreatorów, innowatorów, biznesmenów, producentów, itd., itp., ...
    Co do usprzętowienia szkół w nowoczesne środki multimedialne, to mam pewne wątpliwości, czy pomoże to tym absolwentom szkół średnich, a nawet wyższych uczelni, którzy nie potrafią wykonać najprostszych obliczeń rachunkowych (np. na procentach), a w jednym zdaniu potrafią zrobić kilka błędów ortograficznych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko racja, tylko ..... Dawno, dawno temu profesorów nie było, a ludzie domy budowali.
      ***
      Nie umniejszam teoretykom, bo są potrzebni. Dobrze by było jednak, aby ta teoria nie była nadto oderwana od praktyki.
      "... w zasadzie nie wiemy jak kształcić nasze dzieci. Przecież inaczej kształci się wynalazców, kreatorów, innowatorów, biznesmenów, producentów, itd., itp., ..." - tylko, czy na pewno inaczej? Różnice w kształceniu pojawiać się będą później, przy wyborze zawodu.

      "Co do usprzętowienia szkół w nowoczesne środki multimedialne, to mam pewne wątpliwości, czy pomoże to tym absolwentom szkół średnich, a nawet wyższych uczelni, którzy nie potrafią wykonać najprostszych obliczeń rachunkowych (np. na procentach), a w jednym zdaniu potrafią zrobić kilka błędów ortograficznych?" - im już pewnie nie pomoże, ale innym i owszem. Oni są potwierdzeniem,że trzeba zmienić myślenie, aby inaczej, skuteczniej nauczać. A sprzęt będzie tylko jednym z narzędzi.

      Usuń
    2. Podałaś przykład murarza więc się do tego odniosłem. To fakt, że dawniej ludzie budowali domy, ale przeważnie szałasy i lepianki. Nie chodzi zresztą o murarzy, ale praktycznie o wszystkie zawody. A to, że profesor garnie się do murarki wynika z "Dobrej zmiany", gdzie ministrami są "misiewicze", a profesorowie mogą im najwyżej buty czyścić. Takie czasy.
      Zajmujesz się maluszkami więc powinnaś wiedzieć, że dziecko od 4 r.ż zaczyna filozofować, czyli zadawać pytania na które, nam dorosłym, nieraz trudno odpowiedzieć. Wśród tych tysięcy pytań znajdują się jednak takie, które świadczą o kreatywności i samodzielnych poszukiwaniach dziecka. Jak wiesz Twoim zadaniem jest tę kreatywność zabić, bo dziecko jest np. tylko elementem sprawdzianu i testu. Inne dzieci natomiast wymagają prowadzenia ich za rączkę nawet do słynnej "szczałki". A jeszcze inne nie zadają pytań, albo zadają takie, że trzeba z nimi pofatygować się do psychologa szkolnego.
      Podobnie jest z wyrabianiem cech osobowościowych. "Coś za coś" znaczy, że wychowując dziecko metodą bezstresową osiągasz wynik inny niż np. wychowywanie w trybie zdyscyplinowania, karności i odpowiedzialności - a to są dwie zupełnie odrębne psychiki ukształtowane w drodze odmiennych metod wychowawczych, dostosowane w przyszłości do zupełnie innych, bo nawet przeciwnych sobie zawodów. Itd., itd., - nie chcę przynudzać, chociaż mógłbym. ;)
      Z usprzętowieniem szkół także bym się nie spieszył, przecież wiadomo, że jak ktoś nie ma ugruntowanej wiedzy podstawowej to mu nawet 10 wujków Google nie pomoże w zadaniu prawidłowego pytania. Jak widać te nędzne wypociny ministry łatwiej nazwać majtkami niż reformami edukacyjnymi.

      Usuń
    3. To na czym mam uczyć programowania?

      Usuń
    4. Jeżeli "Dobra zmiana" wprowadzi reformę edukacji w obecnym kształcie, to programowania będzie uczyła katechetka. ;) ☺

      Usuń
    5. Katechetką nie jestem. Sprzęt mi pada, oprogramowanie z ubiegłego stulecia...

      Usuń
    6. A po co uczyć oprogramowania, gdy pracodawca wymaga sprawnych rąk do wkręcania śrubek, silnego palca wskazującego do klawisza "Enter" na kasie, i kondycji do świadczenia wszelkich usług (hotele, restauracje, prostytucja, itp.)???

      Usuń
  8. Hej DD. Mamy podobny staż pracy, przeżyłyśmy wielu ministrów i wiele reform. Odnoszę wrażenie, ze te pseudo-reformy to wyrzucanie publicznych pieniędzy. Jedna władza i rządy udowodniają, ze poprzednicy byli nieudacznikami i zamiast poprawiać, udoskonalać i doposażać niszczą i chcą zaorać wszystko, a na zgliszczach zrobić coś, co już było kiedyś. W niczym to nie jest nowatorskie. Nie czerpią pomysłów z Zachodu z Finlandii na przykład czy Norwegii, gdzie system edukacyjny jest naprawdę godny pozazdroszczenia. Szkoła moja ma jedną (!!!) tablice interaktywną i stare komputery (dzieci w telefonach mają lepsze). Na lekcji informatyki uruchomienie tych starych rzęchów czasem trwa 10 lub 15 minut, a przy jednym siedzi dwoje uczniów. A oni zmieniają nazwy, pieczątki, budynki, przesuwają 6-latki do szkoły, potem ze szkoły. Masa kosztów, a dzieciom nic nie lepiej... A czasem tylko gorzej... O co tu chodzi?? Może to sabotaż??? Przykro mi czasem tylko coraz bardziej... Pozdrawiam serdecznie Kasia F. z Koszalina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Kasiunia, miło mi Cię gościć.
      W wielu szkołach jest podobnie, stary , rozpadający się sprzęt, ale co roku nowe wymagania... Taaak.
      W tym roku prowadzę zajęcia programowania dla dzieci z projektu unijnego. Pisałam o sprzęt, dostałam 1 ryzę papieru ksero - Zatem mam programować na papierze ksero. Takie jest myślenie urzędasów, bo projekt z puli marszałkowskiej, kolejnym pośrednikiem jest urząd itp...
      Też często zadaję sobie pytanie, o co tutaj chodzi? Mnie na myśl przychodzi GŁUPOTA W NAJWIĘKSZYM ROZMIARZE i JAKOŚ TO BĘDZIE. W sądach urzędach co dwa lata wymieniają sprzęt.A w szkole? W szkole nauczyciel jakoś sobie poradzi, swój przyniesie, bo dzieci będzie szkoda... U mnie niektórzy rodzice donoszą laptopy na nasze zajęcia, bo bardzo chcą,aby dziecko uczyło się programowania. Eh... Szkoda słów.Serdeczności. Odezwij się na priv, może na FB?

      Usuń
  9. To co kolejne rządy oferują w zakresie edukacji to jeden wielki skandal!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, skandal. Najgorsze ,że te rządy głuche, ślepe i czasami mam wrażenie intelektualnie sprawne inaczej.

      Usuń
  10. I co mam komentować ?? Samą prawdę napisałaś, smutną prawdę, ale prawdę...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z całą pewnością należałoby pomóc szkołom z wprowadzeniem noewgo sprzętu. Sądzę jednak że najważniejszą sprawą jest kreatywność nauczyciela i dziecka.
    Byłam całkiem niedawno na szkoleniach od przedszkola do juniora i powiem Ci Dorotko, że cuda można zrobić z naszymi pociechami bawiąc sie w teatr, opowiadanie, muzykowanie, inprowizację...
    Nie przeczę, iż sprzęt jest tutaj najbardziej pożądanym instrumentem pracy..
    http://zolza73.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty myślisz,że co ja robię? Niestety, programować gry, animacje, bez sprzętu się nie da. A ja uczę programowania, tworzę z dziećmi filmy animowane itp....

      Usuń
  13. Z wielką przjemnością czytam powyższe komentarze.Co tu dużo mówić - jesteście Państwo mądrymi belframi:)
    D.S.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.