Kto wygra ja, czy czas?
Im bardziej przyspieszam, tym szybciej on goni.
Chyba przegrywam, bo w tym biegu już dostałam zadyszki. Kondycja nie ta, a coraz więcej się mi dorzuca... Nie mam już czasu na własne przyjemności i zaczyna mi to przeszkadzać. Dlatego od czwartku mówię STOP i włączam hamulce. A czas - niechaj goni, jak tak bardzo chce. Nie mam ochoty z nim się ścigać! Praca ma mi sprawiać przyjemność, a okazuje się,że .... są rzeczy ważniejsze niż praca z dziećmi. Bo dla nauczyciela praca z dziećmi to tylko kamuflaż, a dzieci.... hm... dodatek do całej sterty urzędniczych duperel.
Dobra, idę do pracy z nadzieją, że dzisiaj będzie spokojniej, bez gwałtownych zrywów emocji i niepotrzebnej utraty energii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.