W sobotnią noc balowałam, a w niedzielę odsypiałam. Odczuwam kolejny krzyżyk na grzbiecie. Kiedyś balowałam i balowałam, i balowałam, wystarczyło kilka godzin snu i znowu balować mogłam, A teraz.... ach!
Poniedziałek fatalny. Buro ponuro wieje, leje to grad, to deszcz. Rano samochód nie chciał odpalić i już nerw. Zgrzytał, prychał, załapał. Rozwiozłam dzieciarnię do przybytków edukacji i sama do swojego przybytku pojechałam. O rany!!!!! I po co tak szybko?
Nic tak nie wyprowadza z równowagi jak brak przepływu informacji. Kto pyta, nie błądzi. Kto nie pyta , ten jest głupi jak tabaka w rogu. Nie mam ochoty nic więcej dla tej szkoły robić. Znowu kołacze się myśl o zmianie pracy. Nie dość,że nikt nie pomaga, to jeszcze utrudnia.
Pogoda na dzieciaki wpłynęła fatalnie. Dzicz trudna do okiełznania. Przeżyłam. Miałam plany na dzisiaj. Praca w domu. Jedyny jaki się ostał - przeżyć ten poniedziałek i zapomnieć,że był!
Jutro będzie lepiej!
Blog kobiecy o życiu, podróżach, pracy, rodzinie. "JEŚLI COŚ CI SIĘ NIE PODOBA, ZMIEŃ TO; A JEŚLI NIE MOŻESZ TEGO ZMIENIĆ, ZMIEŃ SPOSÓB MYŚLENIA O TYM." M. Engelbreit
Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.
- Vernon Wolfe
Przynoszę trochę światła Dorotko!
OdpowiedzUsuńBiorę, bo za oknem znowu ciemnica i wieje. Serdeczności.
UsuńWszystko mija, poniedziałki też ;) Oby tylko wtorek - potworek mijał w lepszym nastroju, czego życzę!!!
OdpowiedzUsuńOj, ja jakaś najeżona jestem...
UsuńJako "Dziecko Szczęścia" poniedziałek na pewno przeżyłaś i kolejny też przeżyjesz :)
OdpowiedzUsuńPoniedziałek przeżyłam i wtorek ( ciężki) też już prawie mam za sobą!
UsuńJa tam nie balowałem (praca) ale i tak pozbierać się było raczej ciężko.
OdpowiedzUsuńNie tylko Ty nie lubisz poniedziałków :D
OdpowiedzUsuń