Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

czwartek, 12 lutego 2015

Śmierć, wieszczy i upiory - czyli zabobony na Kaszubach

     Dzisiaj będzie trzecia i ostatnia część poświęcona magii i rytuałom na Kaszubach. Mam nadzieję,że najciekawsza i jednocześnie najbardziej mroczna.
   
Źródło
Od czego zacząć? Zacznę od tego, że Kaszubi byli bardzo religijni i nie bali się naturalnej śmierci,  Była ona dla nich czymś zwyczajnym i koniecznym, była zwieńczeniem życia ziemskiego. Akceptowali ją. Wyrażali też ogromny szacunek dla zmarłego widoczny  w bogatej kulturze pogrzebowej. Niektóre zwyczaje pogrzebowe kultywowane są do dnia dzisiejszego.

    Śmierć na Kaszubach nie przychodziła cicho. Wręcz przeciwnie, wszyscy dookoła ją słyszeli: psy głośno szczekały, czasami wyły, inne zwierzęta były niespokojne, spadadały obrazy ze ścian, czasami zatrzymywał się zegar, pękały lustra, szyby w oknach. Śmierć czasami pukała w okna , bądź hałasowała na strychu.  Jej zwiastunem były również sny, np. wypadanie włosów, mięso.... Sam człowiek, po którego przychodziła śmierć, wyczuwał jej obecność. Wówczas żegnał się z rodziną i ze swoim inwentarzem.
     Nieboszczykowi zamykano oczy, gdyż wierzono, iż trupi wzrok ma moc zabijania. Do rąk wkładano różanieć, książeczkę i pieniądz. Czasami do trumny wkładano również ulubione przedmioty zmarłego, np. tabakierę.
     W chacie, do czasu pogrzebu, zatrzymywano zegary, zasłaniano lustra. Otwierano okna, aby dusza zmarłego mogła wylecieć. Ciało nieboszczyka obmywano i ubierano w tradycyjną długą, białą szatę, zwaną "śmiertelną koszulą", którą w pasie przewiązywano niebieską ( mężczyźni) lub różową wstążką (kobiety). Dorosłych chowano w czarnej trumnie, dzieci w białej.  Noworodki, które umarły, a nie zostały jeszcze ochrzczone zawijano w matczyny fartuch, wierząc,że dzięki temu, ich duszyczki nie zostaną potępione, a anioł ujrzy je i weźmie ze sobą do nieba. Chłopcom nadawano imię Adam, a dziewczynkom - Ewa.
   
Źródło
Najbardziej znanym kaszubskim obrządkiem była tzw. "pusta noc", która poprzedzała dzień pogrzebu. Ludzie całą noc czuwali przy zmarłym modląc się za jego duszę. Zwyczaj ten stosowany jest w niektórych miejscowościach kaszubskich do dnia dzisiejszego. Osobiście w takiej "pustej nocy" uczestniczyłam wiele lat temu.
Następnego dna trumnę zamykano i wynoszono ją przed dom ( zmarłego wynoszono nogami do przodu). Kondukt żałobny uformowany był także według określonej zasady. Na samym końcu szli najbliżsi zmarłego. Kobiety w ciąży nie powinny uczestniczyć w pogrzebie, gdyż to wróżyło bardzo krótkie życie ich ninarodzonym dzieciom.
     Ciekawym zwyczajem było tworzenie "korony śmierci". Korony tworzyło się  dla zmarłych panien lub kawalerów jako symbol niewinności, czystości i zaślubin ze śmiercią. Na początku wkładano je zmarłym na głowę, w późniejszych czasach wieszano w kościele.
Źródło
     Kaszubi śmierci się nie bali. Lęk wywoływały u nich zmory, upiory i demony.
Teraz zacznie się niezwykle mroczna część mojego tekstu.
   
Szczególne miejsce w kaszubskich wierzeniach miały diabły,  ale  człowiek nie był wobec nich bezsilny. Musiał tylko wykazać spryt i wywieźć czarta w pole. Kaszubom sprytu nie brakowało. Opisują to liczne legendy z tego regionu. Diabły miały swoje imiona, np.: Smętek i Purtek. Purtek odpowiedzialny był za nieprzyjemne zapachy, a Smętek za krzywdy, przemoc i wrogość.

Źródło
Nocą na Kaszubach rządziła "trupia ekipa", to znaczy, na świat wychodziły wszelkie zjawy, zmory, łopi i wieszczy. Wieszczy był odmianą wampira wstającego z grobu, który po zjedzeniu własnego śmiertelnego ciała powracał  w rodzinne progi, niosąc ze sobą śmierć i zniszczenie. Atakował wyłacznie krewnych.
     Kto mógł się stać wieszczym? Wierzono, że kandydatem na wieszczego mogło być dziecko "urodzone w czepku". Aby zapobiec przemiany w wieszczego "czepek" ( błonę płodową) palono, następnie sproszkowaną podawano dziecku razem z mlekiem matki.
     Na wszelki wypadek, kiedy ktoś taki zmarł, wkładano mu monetę w usta, na piersiach układano trzy krzyżyki strugane z osikowego drzewa. Obserwowano również nieboszczyka w czasie "pustej nocy", czy nie zdradza jakichkolwiek oznak życia. Wkładano mu do trumny kartkę z książeczki do nabożeństwa, na której nie było zapisanego AMEN, dorzucano mak, sieci rybackie itp... Niestety, czasami wieszczy budził się i powracał do życia. Sygnałem były wypadki śmiertene wśród krewnych wieszczego. Wówczas pozostawał tylko jeden sposób, bardzo mroczny i drastyczny . Trzeba było nieboszczyka wykopać, odciąć mu głowę łopatą i umieścić ją między nogami nieboszczyka ( jeśli pozostawiłoby się ją na swoim miejscu, mogłaby przyrosnąć). Ostatni przypadek takiego rytuału odnotowano na Kaszubach w połowie XIX wieku.

    Przerażenie na Kaszubach budził również łopi, czyli upiór. Działał podobnie do wieszczego: zjadał swoje ciało, potem powstawał z grobu.  Tylko ten upiór miał większy zasięg niż jego kuzyn,  wieszczy, zabijał całe wioski. Ponoć chodził od domu, do domu, a kto usłyszał jego głos, ten umierał.

Mornica, to kolejny demon budzący lęk wśród Kaszubów. Demon ten przybierał  postać starej brzydkiej baby i roznosił po wioskach zarazę.

Źródło
Zmorą dusicielką była zazwyczaj kobieta. Łatwo było ją zlokalizować. Jeśli w rodzinie było siedem córek - to najmłodsza, albo najstarsza była zmorą. Zmorą mogła zostać również dziewczyna za przyczyną swojej matki chrzestnej, o tym już pisałam. Dziewczyny te, raczej ,nie wiedziały o swojej nieszczycielskiej mocy. Zaraz po zaśnięciu ich dusza opuszczała ciało i zaczynała grasować po wsi. Potrafiła się zmaterializować i przybierać najróżniejsze postaci, np. zwierząt, owoców, słomy, trawy, piasku. Mogła nawet stawać się wiatrem. Gdy taka zmora dopadała człowieka, siadała mu na piersi i zaczynała go dusić. Była nbardzo uciązliwa.  Jeśli tym człowiekiem był niewierny kochanek - wysysała z niego życie. Zmory również dopadały zwierzęta.
    Kaszubi znaleźli sposoby na ustrzeżenie się nieprosznych gości. Trzeba było dobrze zabezpieczyć okna i drzwi. Obok łóżka ustawić buty w taki sposób, by wydawało się, że właściciel w nim nie leży, albo po prostu spać na brzuchu. Zmory siadały tylko na piersiach.
    Nocą na Kaszubach można było również spotkać duchy zmarłych. One jednak nie były groźne. O nich, zapewne, jeszcze kiedyś napiszę.
   
Źródło
Na zakończenie dodam, że wśród magicznych postaci, które budziły lęk, były też postaci pozytywne, np. ciotka Borowa - opiekuńczy duch lasów. Ciotka Borowa broniła człowieka przed czarownicami i błędnymi ognikami. Mogła jednak złych ludzi przemieniać, np. w jałowiec.


  




19 komentarzy:

  1. Przeczytalam jednym tchem! Ciekawe rytualy i zabobony, wielu z nich nie znalam w ogole. O demonach, ale innych z nazwy, choc podobnych w czynnosciach, pisala kiedys Jaskolka. Lubie czytac podobne opracowania. Dzieki, Dorotka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są to niesamowicie ciekawe sprawy, a nadodatek kawał naszej historii. Dletego poświęciłam im swój wolny czas.

      Usuń
  2. W całonocnym, domowym czuwaniu przy zmarłej osobie uczestniczyłam 2 razy na Opolszczyźnie - ponad 3 dekady temu oraz przed zaledwie kilkoma laty. I za każdym razem było to dla mnie wydarzenie bardzo pozytywne, nawet wtedy, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Mnie takie pożegnanie raczej nie jest pisane, a szkoda, chciałabym, byle przy zamkniętej trumnie, W kraju, gdzie mieszkam, spotkania w dni poprzedzające pogrzeb często przypominają zorganizowane z rozmachem inscenizaje obsługiwane przez szereg profesjonalistów - już zastrzegłam, że jeśli nie uszanowana zostanie moja ostatnia wola dot. skromnego pochówku chrześcijańskiego, to po śmierci będę straszyć wszystkich nadgorliwych jak leci ;)
    Dorotko, wciągnęły mnie te Twoje ostatnie posty. Pracowicie spędzasz ferie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ferie się już kończą, zatem i moje częste pisanie się kończy. Na zakończenie z okazji Walentynek planuję jeszcze jeden magiczny post.

      Usuń
  3. U nas po dziś dzień jest wieczorne czuwanie przy zmarłych,nie jest to jednak całą noc:Niektóre zwyczaje związane z pogrzebem były podobne i ja je jeszcze pamiętam.Zakończenie Twoich opowieści jest faktycznie mroczne:))))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porównałam sobie zwyczaje kaszubskie i śląskie. Niektóre są niemal identyczne, tylko upiory inaczej się nazywały.

      Usuń
    2. Ja nie ze Śląska, mieszkam w Małopolsce koło Nowego Sącza,u nas lachowskie zwyczaje:))))Pozdrawiam serdecznie:))

      Usuń
  4. Muszę popytać, czy u nas na Kociewiu też takie postaci się pojawiały, może po sąsiedzku i w tutejszych wierzeniach były.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe.Przeczytałam z dużym zainteresowaniem cały cykl.Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  6. najpierw się straszy dzieci "nie chodź nad wodę, bo cie utopiec porwie", "nie idź sam do lasu, bo cie rusałki zwiodą na bagna" itp... a potem samemu się w to zaczyna wierzyć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Może i tak... Ale przyznasz, nasze rodzime mity są niesamowite. Szkoda,że tak niewiele o nich wiemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. swego czasu sporo się zajmowałem mitologią słowiańską, nie mało tego, ale też i sporo naleciałości czy to nordyckich, czy innych. generalnie od razu widać że ludność była stepowa, bo strachy to głównie kryją się w lasach i mokradłach, praktycznie nigdy na łąkach czy polanach - a jeśli już to rusałki jakieś co to tańcem i swawolami do śmierci przywieść mogą... no ale to piękna śmierć... ;-)

      Usuń
  8. Bardzo ciekawe informacje, o wielu nie słyszałam wcześniej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek całę życie się uczy.... Serdeczności.

      Usuń
  9. Tych ludowych to ja się boję, wpadnę przeczytać jak się rozjaśni :)
    Tę ostatnią figurę chyba widziałam gdzieś na Mazurach (czyli pewnie na Kaszubach) chyba.
    Dobranocki póki co!

    OdpowiedzUsuń
  10. "Pustô noc" jest nadal praktykowana w niektórych rejonach na kaszubskich wsiach. Osobiście również uczestniczyłem w takich obrządkach (dziadkowie). Choć można zauważyć, że nowe pokolenia nie kultywują już tej tradycji.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć, nazywam się Greta Icardi z USA, chcę podzielić się niesamowitym doświadczeniem, które miałem z wszechmocną dr Adeleke, mój mąż Greg złożył pozew o rozwód Byłem naprawdę zdruzgotany Płakałem dzień i noc każdego dnia Powiedziałem jednemu z moich przyjaciół sytuacji i opowiedziałem mi o potężnym zaklinaczu, dr Adeleke, byłem trochę sceptyczny, ale postanowiłem spróbować Zrobiłem wszystko, o co mnie poprosił i obiecałem wynik za 24 godziny, a następnego ranka zaskoczyć moją wielką niespodzianką to czy Greg na kolanach błagał mnie, żebym mu wybaczył i zaakceptował go ponownie. Jestem bardzo szczęśliwy, wszystko dzięki dr Adeleke, który może również pomóc w skontaktowaniu się z aoba5019@gmail.com / WhatsApp +27740386124. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.