Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

środa, 20 sierpnia 2014

Co w Polsce jest jeszcze polskie?

Jabłka z mojego ogrodu 
Lato i wakacje, to czas, kiedy robię sobie wolne od polityki. Odcinam się i wypoczywam. Niestety, nawet, jak człowiek bardzo chce, to nie zawsze mu wychodzi. 
Strzępy informacji gdzieś tam mimo wszystko dochodzą.  Zbliżający się rosyjski konwój humanitarny do Ukrainy, zamiast cieszyć, wzbudzał trwogę. A informacja o embargo na nasze owoce i warzywa zasmuciła poważnie. Biedni rolnicy, sadownicy itd....

Nic dziwnego, że ochoczo zaakceptowałam hasło " Jedz jabłka na złość Putinowi". Lubię jabłka, w ogrodzie na młodych drzewkach owoców niewiele, więc.... więc pobiegłam do najbliższego sklepu ( czyt.market w kropeczki) po jabłka. Patrzę, są. Piękne, błyszczące, smakowite... Już miałam je wsadzić do koszyka, ale coś mnie tknęło. Spojrzałam na pochodzenie: Włochy!
Też coś! Nie mamy, co z własnymi jabłkami zrobić, a w sklepach zamiast polskich włoskie. Urażona, jabłek nie kupiłam, ale w zamian do koszyka "michałki" ( kto nie jest zorientowany, temu donoszę, że o pyszne cukierki chodzi) zapakowałam. Wprawdzie nie można, jeśli o zdrowotność chodzi, przyrównać do jabłek, ale za to polskie. Przyszłam  do domu. Cukierki na talerzyk wyłożyłam, gazetę jakąś tam chwyciłam i.... Mało się tym michałkiem nie udławiłam. 
Okazuje się, że michałki już nie są polskie (od 2006), ale rosyjskie, a ja kupując je, Putina wspieram.

Wówczas zaczęłam zastanawiać się, co w Polsce jest jeszcze polskie. 
I co?
 Nawet polskie wódki, takie jak Żubrówka, Soplica, Absolwent, Bols, nie są już polskie, ale rosyjskie. Zostały przejęte przez rosyjskiego biznesmena Rustama Tariko i znalazły się w rękach Russian Standard - największego producenta alkoholi w Rosji.
Hm...

Co w Polsce jeszcze jest polskie? Może zróbmy listę naszych rodzimych produktów. Bo chyba jeszcze coś polskiego jest w tym naszym kraju?

72 komentarze:

  1. Taka to i polityka w Polsce, ze co sie jeszcze da, to wyprzedaja za bezcen. Niedlugo nie bedzie czego sprzedawac. A po polskie jablka musisz chodzic nie du supermarketu, ale na bazarek :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, to wiem, ale do marketu mi bliżej. Poza tym wstyd, aby polskie - tylko na bazarku.

      Usuń
  2. ...niewiele stricte polskich firm już zostało...niewiele...
    :(
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. hihihi-moje zdziwienie w zeszłym tygodniu wywołała właśnie żubrówka:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska wódka pod banderą rosyjską. Szok.

      Usuń
    2. a najśmieszniejsze,,,ale to już po zażyciu-bo tak to jednak jakaś farsa...mój ulubiony drink-to żubrówka z sokiem ...jabłkowym:))))))))))

      Usuń
  4. Czekoladki z Barona z Poznania są jeszcze polskie,
    Kocie Języczki , które rozdaję w Konkursach u mnie na blogu.
    Ja w zeszłym roku taki sprawdzian przprowadziłam
    i zatkało mnie ze zdumienia ,że Winiary nie są polskie,
    niemieckie bodajże.
    I od tej pory wiem ,że nic nie ma już chyba,
    Bank PKO BP ??
    Bo reszta zagraniczna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę kupować poznańskie czekoladki i tyle!

      Usuń
    2. nasze słupskie chyba znów polskie:))

      Usuń
    3. Tak? Nasza Pomorzanka niegdyś sławna była.

      Usuń
  5. Myślę,żeby się jeszcze sporo tego znalazło.;) Ale z drugiej strony - jesli np. jabłka będą smaczne,naturalnie wyhododowane ,to mogą być "unjijne",może nawet niemieckimi się nie otrujemy??:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włoskimi też się nie otrujemy. Tutaj nie o to chodzi.

      Usuń
  6. Te włoskie jabłka to jak zwożenie drewna do lasu. Domyślam się, że wobec opisanego doświadczenia własne owoce będą Ci, DD, smakować teraz podwójnie. Pozdrawiam Cię serdecznie. .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałabym! Na Facebooku ktoś założył stronę NiePolskie MARKI (pisownia oryginalna) - też można się zdziwić..

      Usuń
    2. Zajrzałam. Oczy przetrałam ze zdumienia...

      Usuń
  7. Polskie to są moje pierogi, dziś robiłam:-))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, polskie to będzie, co sami zrobimy. Serdeczności

      Usuń
  8. Brakuje siły i słów:(((Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  9. To rzućmy hasło ! Kupujmy polskie produkty w polskich sklepach. Czy ktoś tak robi ?
    Kupiłam wczoraj jabłka na giełdzie. Pycha !!!!!
    Czasem bywa tam włoska, belgijska, francuska......... marchewka.
    Za to u nas sadzą lasy i cieszą się, że biorą dopłaty....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nie ma giełdy. Mnie zastanawia,że innym się opłaca to i owo, a nam nie. Hm...

      Usuń
    2. Nic nie napiszę, bo temat jest dla mnie irytujący.....nawet marchewka z Francji , Belgii, Hiszpanii i Włoch przyjeżdża....

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Obyśmy się nie obudzili z ręką w pełnym g**** nocniku. Nocnik już nam przygotowano!

      Usuń
  11. Ów market, do którego poszłaś jest - zdaje się - portugalski. Cóż, takie czasy, że globalizacja zdominowała gospodarkę. Kto ma lepszy i tańszy produkt, ten wygrywa. A co jeszcze jest polskie? Chyba nawet nasz język nie jest już polski - zaśmiecamy go zapożyczeniami i rdzennymi wulgaryzmami, nie dbamy o zasób słownictwa, a co to jest akcent wyrazowy zapomnieli już chyba nawet poloniści (poza kilkoma profesorami). Nie ma juz polskiego patriotyzmu, więc dlaczego mają być polskie jabłka, marchewki czy ogórki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój boże.... jakie to smutne! Masz rację. Wyzbywamy się polskości, więc na co nam polska historia, wyrzucić ze szkół, niechaj będzie dla zainteresowanych; na co nam polska literatura, kiedy można zastąpić ja obcą... Smutne... prawdziwe.... gorzkie, zważywszy, iż inne kraje swoje patriotyczne wątki pielęgnują, o swoje dbają i chuchają, Im się opłaca, więc produkują i się rozwijają. A my? Tania siła robocza i rynek zbytu jedynie.Jeśli się Panom odwidzi w ręku z nocnikiem zostaniemy, a nocnik pusty nie będzie! Serdeczności.

      Usuń
    2. "Chyba nawet nasz język nie jest już polski - zaśmiecamy go zapożyczeniami i rdzennymi wulgaryzmami" - Przychodzi do mnie "technik systemu komputerowego" i melduje mi że właśnie "zdownloadował mi coś tam na komputerze" - wyśmiałem go aż poszedł na skargę do dyrekcji - dyrekcja mnie zna, więc kazała mu spadać.

      Z drugiej strony nie rozumiem skąd pretensje do naszych pięknych rodzimych wulgaryzmów...?

      Usuń
    3. DD, dodam, ze polska literaturę w szkołach zaleca się czytać "we fragmentach" (np. "Krzyzaków" czy "Zemstę"), a nauczanie historii tak sprytnie okrojono, że jeśli ktoś zakończy edukację na gimnazjum, to nigdy z podręcznika nie pozna historii najnowszej.

      makroman , jakby ludzie stosowali tylko polskie wulgaryzmy (znając przy okazji ich pisownię), to jeszcze pół biedy. Niestety i wulgaryzmy są najczęściej angielskie. Nie wspomnę o zawrotnej karierze pewnego rosyjskiego wulgaryzmu, którego znaczenia większość nie zna, a który znalazł się wpowszechnym użyciu.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    4. maskakropka2- "a nauczanie historii tak sprytnie okrojono, że jeśli ktoś zakończy edukację na gimnazjum, to nigdy z podręcznika nie pozna historii najnowszej." - moje pytanie brzmi kto ma w taki działaniu interes? To mnie niepokoi i denerwuje. Trudno mi zaakceptować. Po prostu nie zgadzam się i już!

      Usuń
    5. Maskakropka - a propos pisowni - to jak do tej pory nikt nie wytłumaczył mi czemu "ch" a nie "h" - (tym bardziej ze słowo nie jest polskie a z Jidysz - no chyba ze to ów rusycyzm którego znaczenie nie znamy?), co gorsza podobnie jest z chuliganami - choć to słowo angielskie - zdecydowanie polska ortografia po "reformach" z początków XX wieku to szaleństwo jakieś a nie zbiór reguł.

      Generalnie ja tam wulgaryzmy lubię - po angielskie sięgam wyłącznie w Niemczech a we Włoszech wyłącznie po niemieckie.

      DD - CAŁKOWITA I ABSOLUTNA racja - też nie zgadzam się z taką polityką nauczania historii.

      Usuń
    6. makroman - "CH" ponieważ etymologicznie słowo wywodzi się od "choj" - co znaczyło "stojący prosto" (porównaj z "choina" - prosta, wysoka sosna); pisownię przez "CH" może też uzasadniać fonetyka, ponieważ jest to głoska bezdźwięczna i tak ją w tym słowie wymawiamy. "H" było jeszcze do niedawna wymawiane dźwięcznie, a słowo, o którym mówimy w języku polskim takiej wymowy nie miało. Natomiast ów rusycyzm to popularne (niestety) słowo "zaje... sty". Fuj! Obrzydliwe i już!!
      Wulgaryzmy można lubić, ale nie wolno ich stosować jako przerywników w mowie. Jeśli ich pojawienie się jest uzasadnione w jakiś sposób (ekspresja?), to trudno, ale jak słyszę co drugie słowo "k...a" to mnie mierzi.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    7. Maska - na fakt - mogłem przecież skojarzyć ze słowem chojrak - nieuk ze mnie - dzięki!!!! Zawsze mam we wdzięcznej pamięci osoby które mnie czegoś nauczyły!

      Z tym Zaje... to masz rację. Wulgaryzm ma być obraźliwy, wstrętny i w ogóle czysta żulernia a nie traktowany jako prymitywna forma zachwytu.

      Ja tam umiem kląć nawet wierszem ;-) Nie stosując żadnych przerywników w postaci słów powszechnie uznawanych za parlamentarne ;-)
      Dobrze a tak na serio - wiesz jak mnie to mierzi? Tym bardziej że ja muszę z takimi ludźmi pracować na co dzień. Przyjmować raporty i wysłuchiwać opowieści. Z drugiej strony równie irytujące jest stosowanie "upiększaczy" nadających mowie "kwiecistość".

      Usuń
  12. Być może nie nawiążę bezpośrednio do problemu poruszonego przez Ciebie w poście, ale w związku z pewnymi zdaniami z niego nasunęły mi się dwie sprawy.
    1. Jabłka.
    Nie lubię jabłek i jeść ich nie będę bez względu na Putina. Jedyne, które mi smakują, to te twarde, zielone, importowane skądś tam. I jeśli mi przyjdzie ochota, to takie sobie kupię. Nie widzę powodu, dla którego miałabym wyskakiwać z kasy dla polskich jabłek. W sensie kulturowym jak najbardziej mam poczucie własnej tożsamości narodowej, ale w sensie "ojczyźnianym" patriotką nie jestem i już pewnie nigdy nie będę. Kraj, w którym żyje, jest skrajnie wrogi człowiekowi (fiskus, bezrobocie, oświata, służba zdrowia itd.) i nie widzę powodu do ponoszenia jakichkolwiek ofiar na jego rzecz - obojętnie, czy chodzi o przelewanie krwi, czy jedzenie jabłek.
    2. Rolnicy i sadownicy.
    Nazwałaś ich biednymi, bo ponieśli straty. Jak świat światem, rolnictwo, przemysł, rzemiosło handel narażone były na rozmaite straty. To jakaś nowość? Gdy słyszę to użalanie się nad rolnikami, to mnie szlag trafia. W mieście, gdy człowiek straci pracę, to nikogo nie obchodzi, czy ma z czego żyć, czy zdycha z głodu, czy zabiorą mu mieszkanie i trafi pod most. A widziałaś kiedyś bezdomnego i głodnego rolnika? Widziałaś te domy na wsiach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam Cie, nie oceniam. Nie akceptuje jednak takiej postawy, jaka pokazalas w komentarzu. Jesli ojczyzna kazdemu z nas ciazylaby jak Tobie i jak polskim drzewom marnujace sie jablka, to ten kraj nigdy sie nie zmieni. Chcialabys zmian, lecz czekasz z zalozonymi rekami = objadajac sie importowanymi owocami? Prosze bardzo, ale wobec tego pretensje mozesz miec wiec takze do samej siebie. A zamiast zazdroscic rolnikom porzadnych domow, moze przyjrzyj sie blizej ich ciezkiej pracy, a nie tylko temu, co widac na pierwszy powierzchowny rzut oka.

      Tez Be, ale pani. Polka, nie Niemka.

      Usuń
    2. Nie znam Cię, zatem na Twojej akceptacji mi nie zależy.
      Być może dobrze Ci w Polsce lub lubisz żyć w ekstremalnych warunkach - wolno Ci jedno i drugie, nie mam nic przeciwko temu. Ponieważ jednak Ty również mnie nie znasz, to nie wiesz, czy pracuję ciężko czy lekko; czy czekam z założonymi rękami na mannę z nieba, czy też zaharowuję się od rana do nocy; czy objadam się importowanymi owocami, czy też swojskimi dropsami. Nie wiesz również, skąd się wziął mój nick. Odpuść sobie zatem ten mentorski ton, bo na mnie to wrażenia nie robi.

      Usuń
    3. Frau - taka drobna uwaga - Polska jako kraj jest piękna i dobra. Co innego aferalna, złodziejska, niechlujna, głupia, fałszywa III RP.

      Kocham ten kraj, olewam to państwo!

      Co do rolników - rolnik rolnikowi nie równy - co innego drobny gospodarz uprawiający i hodujący najróżniejsze rzeczy - majątku się nie dorobi ale z głodu nie umrze - fakt. A co innego przedsiębiorca rolny czy sadownik, który ma zainwestowane setki tysięcy złotych w jakąś uprawę. Który sam daje prace wielu ludziom którego kłopoty w najmniejszym stopniu nie wynikły z jego przyczyny ale z przyczyny geopolitycznej na którą żadnego wpływu nie miał.

      A Putinowi na pohybel to zawsze...

      Usuń
    4. Chodziło mi o to, Makromanie, że są jeszcze inne zawody, równie ryzykowne pod względem inwestycji, a jednak nikt nad nimi nie biada tak, jak nad tymi rolnikami.

      Usuń
    5. Rozumiem, że można mieć poczucie tożsamości narodowej i jednocześnie nie mieć nawet sentymentu do rodzinnego kraju, jeśli ma się podobne do Twoich odczucia. Jednak wydaje mi się, że nieco demonizujesz. Mamy to szczęście (niektórzy) i nieszczęście (niektórzy), że żyjemy w czasie przełomowym, w czasie formowania się systemu państwa. To długi proces i niełatwy. Szczególnie, kiedy biorą się za ważne sprawy ludzie nieudolni, pazerni, niedouczeni.Stąd problemy w dziedzinach, które wymieniłaś. Fiskus nas gnębi podatkami, ale są kraje, w których podatki są większe. Oświata - cóż - milowymi krokami zmierzamy ku Europie, gdzie poziom powszechnego nauczania od dawna jest niski. Bywa, że są lepsze warunki przebywania dziecka w szkole - przynajmniej w niektórych krajach. Ze służbą zdrowia też bywa różnie (np. w Anglii kobieta w piewrszym trymestrze ciąży w zasadzie nie ma co liczyć na specjalistyczną opiekę lekarską). Pewnie można by długo wymieniać bardziej i mniej przyjazne sytuacje, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby - jeśli ma się coś do powiedzenia - próbować to robić. Choćby na najnizszym szczeblu. Może warto wystartować w wyborach do Rady Osiedla, Gminy czy Miasta? I zmieniać to, co źle funkcjonuje, a jest w zasięgu ręki. Może warto zasiąść w Radzie Rodziców i zmienić styl funkcjonowania szkoły, do której chodzą nasze dzieci? Może trzeba zacząć tworzyć społeczeństwo obywatelskie? Działające, a nie utyskujące bez przerwy na jakichś bliżej niezidentyfikowanych "onych"?
      Nie masz racji, że jeśli w mieście człowiek straci pracę, to nikogo jego los nie obchodzi. Pewnie, że nikt się z nim cackał nie będzie, ale i umrzeć z głodu państwo nie pozwoli.A piękne domy na wsiach nie wzięły się z niczego. Są dowodem ciężkiej pracy często dwóch pokoleń.
      Masz rację, że od zawsze wszelkie rodzaje działalności były narażone na straty. Tyle, że jeśli rolnik nie ma gdzie sprzedać całorocznej produkcji, to do kolejnych zbiorów nie ma pieniędzy. Nie ma na podatki, na zakup środków ochrony roślin, na zatrudnienie pracowników do zbioru, na paliwo do maszyn. Z głodu nie umrze, bo zje to, co wyrośnie na grządce (upraszaczając ), ale przeżyć taki rok jest bardzo trudno. Lepsza jest sytuacja, gdy dojdzie do klęski żywiołowej, a rolnik miał ubezpieczenie, bo wtedy dostaje odszkodowanie.
      Pewnie, że każdy by chciał żyć w kraju idealnym, ale takich nie ma, a próby ich tworzenia kończyły się zwykle katastrofą.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    6. Dzięki maskakropka2, myślimy bardzo podobnie. W zasadzie wyczerpująco odowiedziałaś Frau Be.

      Usuń
    7. makroman - "Kocham ten kraj, olewam to państwo!" - Chciałaby móc powiedzieć tak samo, ale nie mogę. Kocham ten kraj i chcę zmieniać to państwo. Tak dłużej po prostru być nie może.

      Usuń
    8. Frau - ja to doskonale rozumiem - bezrobotny na wsi mimo wszystko przeżyje, jak ma chęć do roboty, ten w mieście ma perspektywę zasiłków i kolejek do Caritasu jak przywiozą dary z UE. Tylko że nad transportowcami nie roztacza parasola ochronnego koalicyjna PSL...
      Z drugiej strony - rolnicy i plantatorzy są grupą podwyższonego ryzyka nawet bez sankcji gospodarczych o to też trzeba zrozumieć.

      DD - no właśnie ja też chcę to państwo zmienić - takiego nie akceptuję i daję temu wyraz w maksymalnie dosadny sposób.

      Usuń
    9. Cieszę się,że się zgadzamy.

      Usuń
  13. Też widzę, że coraz mniej jest w sklepach polskich produktów :(
    Michałki... a ja je tak lubię...

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie lubię jabłek. Niestety. Do spożycie przeze mnie jedynie w cydrze, lub szarlotce są. Cydr polski, lubelski. Produkt sprawdzony. Szarlotka też, Mojej własnej roboty. A ja w Polsce wyprodukowana ;)
    I bardzo mi się podoba odpowiedź Frau. Ze szczególnym uwzględnieniem patriotyzmu. I generalnie jakoś mi pod ten post Frau zupełnie nie patriotycznie - gdyby patriotyzm można było jeść bylibyśmy sytym narodem ;) - pasuje tekst widziany na żartobliwym obrazku mówiący że " osiemdziesiąt procent Polaków żyje w stercie, reszta żyje w Anglii ". Bolesne, ale coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... Wyprzedaliśmy niemal wszystko. Wyobraź sobie,że teraz większość koncernów przenosi się do innego kraju z naszą niegdyś marką, niegdyś naszą produkcją. Wówczas zostajemy z niczym. Bez pracy, bez pieniędzy, bez technologi.... Dlatego,żeby móc żyć w tym kraju, musimy zadbać ,aby nasza rodzima gospodarka się rozwijała, to już nawet nie jest patriotyzm, ale zwyczajna logika. Chyba, że chcemy wyjechać.... Ja chcę zostać, więc mi zależy!

      Usuń
  15. Częściowo myslę podobnie jak FrauB.Nie chodzi o to,by uderzać w wysokie tony typu patriotyzm,jakkolwiek miec świadomość swoich korzeni,przynaleznosci do kregu kulturowego,jednym słowem - swojego miejsca na ziemi.Bo to daje czlowiekowi poczucie bezpieczeństwa.
    Ja jednak nie uważam,że nasz kraj jest wrogi czlowiekowi,a przeciwnie:)Pewnie,jak zawsze, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia:))
    Co do rolnikow i sadownikow - nie zazdroszcze,domyslam się,ze za pięknymi domami stoi ciężka praca.Zresztą kraj nam wypiękniał ,ze tak powiem totalnie-widać to i na wsi i w miescie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... wypbraźcie sobie sytuacje, iz owe obce biznesy zmawiaja się i jednoczesnie wynoszą z naszego kraju pod pretekstem wysokich kosztów itp, itd.... I co się wówczas dzieje? Zostajemy dosłownie z niczym i bez pracy, bez majątku, bez technologi....
      ***
      "Ja jednak nie uważam,że nasz kraj jest wrogi czlowiekowi," - nawet przez myś mi nie przeszło, że kraj może być wrogi człowiekowi. Uważam,że wrogie i szkodliwe są władze podejmujące takie, a nie inne decyzję, których skutki ponosi i ponosić będzie przeciętny obywatel.

      Usuń
    2. To taki skrot myslowy - wiadomo,ze nie chodzi o mosty i ulice,tudziez piękne krajobrazy:)
      Wladzę mamy taka,jaką wybraliśmy.

      Usuń
    3. ano...Teraz należy zadać pytanie kto to "my"?

      Usuń
  16. WITAMINY SA NIEZBĘDNE A CZY POLSKIE ....SERDECZNIE POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszak nie o witaminy tutaj chodzi, ale o politykę czystą i rozwój gospodraczy kraju.

      Usuń
  17. Cleo i Donatan... bez wątpienia są Polscy - choć slawizują i czasami trudno dostrzec czy kicz jest polski, ukraiński czy ruski.

    A polskie jabłka, gruszki, korpiele, buraki, kapusty i całą resztę ogrodniczo warzywniczej masówki kupuje tylko i wyłącznie w sklepach Społemowskich - może to i bastion PRLowskich handlowców ale przynajmniej wiem co kupuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już chyba nie ma takich sklepów. Ostatni padł kilka lat temu.

      Usuń
  18. Chyba podpadłem na jednym z blogów, bo na pytanie: "Co w Polsce jest jeszcze polskie?" odpowiedziałem, że głupota polska - bo przecież dawniej Polak był mądry po szkodzie, a teraz przed i po, jest nadal głupi.

    OdpowiedzUsuń
  19. dodałam komentarz i gdzies mi go wcieło ): napisałam, że wyprzedaliśmy się za bezcen, niestety... buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Wyprzedaliśmy się. Tylko, czy my, czy nas sprzedano?

      Usuń
  20. Ja też ochoczo uczepiłam się tego hasła o jabłkach. Potem odkryłam, że nie wszystkie jabłka na naszym rynku są nasze. A już najbardziej dziwił mnie fakt, iż np. "Soplica" jest rosyjska, a "Smirnoff" już nie. Jak tu popierać polską gospodarkę gdy nie wiadomo co polskie, a ruskie ukrywają swoje produkty. Sprytnie to czynią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to mnie dziwi. Samy nie wiemy, co mamy, a czego już nie mamy.

      Usuń
  21. Polska wódka (tak na pocieszenie dodam) też jest, prawie przez okno widzę miejsce, gdzie Sobieskiego między innymi robią. ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Sobieskiego, jedynie nazwa polska została. Marka należy do Francuzów do francuskiej Belvedere S.A

      Usuń
  22. Przyjeżdżaj !! Mam cydr !! Własnoręcznie robiony z polskich jabłuszek, na polskim cukrze, z polskim miodem i polską wodą !! Co prawda dodana jeszcze cytrynka, ale nie sdiełano jej na wschodzie...;o)

    OdpowiedzUsuń
  23. Przeczytałam i widzę, że pisać już nie muszę;)))
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobry zdrowy bimber, póki co kumpel cały czas polakiem jest i polską ma piwniczkę, no i oczywiście Desperado polski jest, jak najbardziej polski :)
    Witam ciepło aczkolwiek lekko deszczowo póki co :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.