Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

środa, 23 lipca 2014

Na miejscu, czy na wynos? Szwagier opowiada

Dzisiaj ciąg dalszy opowieści mojego szwagra.

Jak już wspominałam, moje szwgrostwo wyjechało na urlop do Augustowa. Wracało właśnie z kolejnej wyprawy. Kiszki marsza zagrały, więc zaczęli się rozglądać za punktami małej gastrnomii. Punkt został wyselekcjonowany. Szwagier podszedł, aby zamówić jedzenie.
- Na miejscu, czy na wynos? - zapytała panienka z okienka ( inna niż od gofrów).
Szwagier chwilę pomyślał ( bo skoro człowiek ma wybór, to koniecznie trza pomyśleć, aby świadomie wyboru dokonać), oszacował, czy bardziej woli jeść w owym lokalu, czy może lepiej w domu ( czyt. wynajęty pokój). Pomyślał i rzekł:
- Wezmę do domu.
Panienkę najpierw zamurowało. Potem dostała wytrzeszczu oczu, wreszcie wzrok zamienił się w cielęcy, a policzki pokrywały na zmianę bladość i purpura.
Szwagier zauważył konsternację, bo chłopina spostrzegawczy bardzo i ważliwy.
- Jakiś problem? - zapytał nieśmiało, gdyż po przygodzie z goframi wszystkiego mógł się spodziewać. Już nawet miał uruchomić wyobraźnię, ale panienka z okienka odpowiedziała, właściwie zapytała:
- To, co ja mam zrobić?

Tym razem szwagier dostał wyrzeszczu oczu. Nie bardzo rozumiał, czego ona nie wie? Takiego obrotu sytuacji się nie spodziewał.

- Jak to, co ma pani zrobić? Zapakować jedzenie - podpowiedział.
- A.... To, pan chciał na wynos! - uśmiechnęła się, zapakowała i nawet powiedziała "Smacznego".

Co,  może słońce nie topi zwojów w mózgu?


30 komentarzy:

  1. :-))))
    Dooobre, lepsze niż dowcipy :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Toż to gotowa anegdota :D ale się uśmiałam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ją spisałam, aby ocalić od zapomnienia.

      Usuń
  3. Za dawnych "dobrych czasów" w t.zw. budkach z piwem też oferowano "miejsce, albo wynos". Na miejscu oznaczało wypicie w budce przy takiej półce przytwierdzonej do ściany. Na wynos oznaczało wyjście za budkę. Większość wybierała wynos, bo można było od razu "odcedzić kartofelki". To były dobre czasy, budkę z piwem można było z daleka po zapachu poczuć, a i ze słuchu nikt się nie pomylił, bo tam rozmawiano tak jak nasi politycy u "Sowy". ;)
    Andrzej Rawicz (Anzai)

    OdpowiedzUsuń
  4. to wina szwagra, miał dwie opcje do wyboru "na miejscu" i "na wynos", to po cholerę znalazł trzecią?... na tę okoliczność panienka nie została przeszkolona ... :))))))
    miłego DD....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mówię. Szwagoer powinien operowac znanym panience słownictwem.

      Usuń
  5. Kurcze, muszę się przejechać do tego Augustowa... hehe!
    To te na Mazurach?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie nooo dobre:) Ale smiech gruchnął u mnie w domku,musiałam to młodej mojej przeczytac :))) Dobre!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasem zwyczajne wydawałoby się sytuacje wprowadzą zamieszanie:)))ale jest co wspominać:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Faktycznie upał topi zwoje :), ale za to jest się z czego pośmiać!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdecydowanie słońce topi zwoje mózgowe. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ŻYCIE JEST PELNE NIESPODZIANEK FAJNY ,,ZARCIK'' ALE COŻ PRAWDZIWY SERDECZNOSCI

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że nie kazała mu dopłacić;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj :)
    Nie jestem w temacie ze szwagrem, goframi, zatem doczytać muszę :)
    Po przerwie- pozdrawiam mile :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Obawiam się, że to nie upał...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja pod wpływem takiego słońca też staję się otępiały

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.