Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

środa, 26 marca 2014

Konferencja o niczym

Dostałam zaproszenie na konferencję. Tematyka - po prostu dla mnie  "Nowe technologie dla każdego". Nie boję się nowinek technicznych,  stosuję je w swojej pracy, lubię się uczyć. Tak, pomyślałam, to konferencja dla mnie. Z własnej i nieprzymuszonej woli poszłam, właściwie pojechałam, pełna entuzjazmu i ciekawości.

I co????

I jedno wielkie G.
Wyjechałam z ogromnym poczuciem straconego czasu, zawiedziona i zniesmaczona podejściem prelegentów. Nie dość ,że byli nieprzygotowani, to jeszcze takie teksty rzucali w stronę nauczycieli, że ....
Zapomnieli chyba do kogo mówią.
Pierwszy pan serwował historię Internetu.
Co u licha?- pomyślałam. Przecież miało być o nowych technologiach? Pan tak zachwycał się starymi systemami, że na nowe zabrakło mu czasu. A zatem, to co mnie interesowało zostało pominięte. Posługiwał się przy tym tragicznym językiem. Zacinał się, coś dukał ni do ładu, ni do składu. Słuchanie tak mnie zmęczyło, że dopadło mnie ziewadło. Trochę głupio, ale tegoż ziewania nie mogłam powstrzymać.

Nic, to! - pomyślałam - Następny wykład będzie ciekawszy. Temat interesujący: Mobilna szkoła z iPadem. Prelegent wyszedł na środek. Przywitał się i...
- Muszę się napić - oznajmił, następnie udał się w kierunku stolika z butelkami z wodą. Wszyscy w napięciu obserwowali, jak facet w wytartych dżinsach i wyświechtanym swetrze łapczywie połyka wodę. Napił się. Rozpoczął.

Rozpoczął nawet ciekawie. I na tym się zakończyło. Człowiek zapomniał, w jakim celu przyszedł i co miał referować. Najwyraźniej miał kaca, gdyż po butelkę z wodą często sięgał.
Najpierw zaczął najeżdżać na szkołę i nauczycieli, że są oporni wobec nowej technologii. Szkoły nie kupują tabletów,  iPadów, nie pozwalają uczniom korzystać ze swoich smartfonów na lekcjach. Mając w szkołach pracownie komputerowe przedmiotowcy, np. poloniści, matematycy, historycy nie korzystają z nich.

Facet! - chciałam krzyknąć- Ty nie wiesz o czym mówisz? Sama prowadzę zajęcia komputerowe. Do 9 komputerów siada 26 uczniów. Poza tym pracownia jest obłożona zajęciami komputerowymi. To niby jak - trzeba by było wyrzucić z pracowni klasę, która ma planowe zajęcia komputerowe i wpuścić inną, bo...
Facet nie zna realiów polskiej szkoły i klepie, co mu ślina na język przynosi - pomyślałam, aby go w jakiś sposób usprawiedliwić.

W szkole  nie mamy rzutników, a co dopiero iPady, czy tablety dla każdego ucznia.
Dalej...

Mężczyzna zaczął ni z gruszki, ni z pietruszki o nauczycielkach, które każą dzieciom pisać literki w pierwszej klasie. Powinny dać im tablety, niechaj sobie literki wystukają.Podpisać się i tak będą umiały. Wszak jesteśmy w XXI wieku. Wszystko się wystukuje na klawiaturze.
Przepraszam, a skąd mam wziąć te tablety? Skąd ma je wziąć moja dyrekcja? Głupie gadanie. Szkoły same się nie finansują.

Zachwalał sprzęt pewnej firmy, której był przedstawicielem i postanwił pokazać nam film. Hi, hi, hi.... sprzęt nawalił. Nauczyciele w śmiech. Ktoś z sali krzyknął : "I już by było po lekcji". Facet czerwony. Pogrzebał, pogrzebał, naprawił.
A na filmie klasa- 10 osób, szkoła w Szkocji. Każde dziecko ma tablet i opowiada, jaka to fantastyczna nauka dzięki takiemu tabletowi....
Zobaczyłam w myślach moją żywą grmadkę przy starych wiecznie zawieszających się komputerach, do których nawet głośników nie mamy ( o słuchawka nie wspomnę) i ... i przykro mi się zrobiło.

A facet dalej na nauczycieli, że są oporni,że nie chcą się szkolić, że to, że tamto....
Chwila, chwila.... - chciałam krzyknąć - A co ja tutaj robię? Chcę się szkolić, tylko wreszcie pokażcie ten super sprzęt, nauczcie, jak na nim pracować. Jak do tej pory słyszę tylko pieprzenie o dupie Maryni.
Zamiast wdawać się w publiczne dyskusję, spojrzałam na dyrektora, oragnizatora konferencji. Oczy miał spuszczone. Głupio mu chyba było, gdyż najwartościwszym wykładem tegoż dnia była wygłoszona przez niego samego mowa wstępna.

Niestety z tej konferencji nie wyniosłam nic, no prawie nic. Dostałam ciekawy biuletyn wydany przez ODN.


52 komentarze:

  1. Tak naprawdę to nie wiadomo jak rozwiązać kwestię posiadania tabletu przez ucznia. Myślę, że o właściwym wykorzystywaniu tabletów jako pomocy naukowych można mówić dopiero w starszych klasach, i to nie w odniesieniu do każdego ucznia. Nie wystarczy przecież mieć dostęp do Wikipedii, trzeba jeszcze wiedzieć gdzie, i czego mamy szukać. Moim zdaniem zbyt duża rozpiętość wiedzy jest podstawową i poważną przeszkodą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według pana prelegenta byłbyś właśnie edukacyjnym betonem.
      Osobiście mam mieszane odczucia, co do tabletów. Z jednej strony fajna sprawa. Dzieciaki nie taszczą ciezki tornistrów, mogą wykonać szereg ćwiczeń online, mogą się bawić.... dużo, dużo plusów. Korzystałam z e - podręcznika na tablicy interaktywnej. Ale jest jeszcze druga strona. Co zrobią uczniowie, kiedy technika nawali? Kiedy zabraknie prądu? Osobiście lubię wziąc książkę do ręki, przeglądać papierową gazetę... Nie wiem. Mam mieszane odczucia. Uważam,że nie moiżna uciekac ze skrajności w skrajność. Korzystajmy ze wszystkiego, ale w drodze rozsądku.
      A dzieci w piuerwszej klasie i tak będę uczyć pisania literek w zeszyscie!

      Usuń
    2. 1#
      Rozumiem, że też nie wiesz jak rozwiązać kwestię własności tabletu? Moim zdaniem jest to najtrudniejszy problem.

      2#
      Metodologii i technik nauczania w oparciu o IT nie ma, i szybko nie będzie, więc trudno orzekać kto ma być betonem. Naukę pisania liter można prowadzić także za pomocą ołówka trzymanego w ustach (gdy nie ma rąk), do nauki czytania także niepotrzebny jest komputer. Przypuszczam, że w chwili obecnej sama nie bardzo wiesz jak pokazać maluchom, że za pomocą tabletu będzie "lekko, łatwo i przyjemnie".

      3#
      Z tego co piszesz "sprzęt się zepsuł" wnioskuję, że prawdopodobnie nie udało się skonfigurować sprzętu z rzutnikiem - a to nie oznacza, że facet, jego sprzęt, i treść wykładu jest do d... Komputeryzacja to doskonały środek dydaktyczny, ale niestety nie dla nauczycieli z obecnym poziomem wiedzy, nie chodzi przecież o naukę obsługę sprzętu :), ale o nauczenie się wykorzystania tego sprzętu do nauki.


      PS. Kilka lat temu prowadziłem kilka takich konferencji, ale dla nauczycieli szkół średnich, dlatego mam takie skrzywione spojrzenie na cały problem.

      Usuń
    3. Nie wiem - masz rację. Nie mam pojęcia jak rozwiązać własność tabletu.
      " Przypuszczam, że w chwili obecnej sama nie bardzo wiesz jak pokazać maluchom, że za pomocą tabletu będzie "lekko, łatwo i przyjemnie". - to akurat wiem. Pracuję z tablicą intreraktywną, sama tworzę materiały. Jest naprawdę świetna zabawa nawet z e-bookiem.Ale czy można w ogóle wyeliminować książki.?Moja starsza córka twierzdi,że tak.Ja nie jestem przekonana.
      "Z tego co piszesz "sprzęt się zepsuł" wnioskuję, że prawdopodobnie nie udało się skonfigurować sprzętu z rzutnikiem - a to nie oznacza, że facet, jego sprzęt, i treść wykładu jest do d..." - nie to było wyznacznikiem mojej oceny. Chciałam się czegoś nowego dowiedzieć - niestety w tym obszarze klapa. Stąd mój niesmak i zawiedzenie.
      "Komputeryzacja to doskonały środek dydaktyczny" - zgadzam się w 100%. Szkoda,że nie mam sprzętu, aby wprowadzać w życie. Cieszę się,że zostałam wyróżnona i w mojej klasie zamontowano tablicę interaktywną. Teraz nie wyobrażam sobie pracy bez niej. Stąd moje zainteresowanie nowoczesną technoligią. Chcę wykorzystywać na maksa. Uczę się, szukam, szkolę. Stąd zawód z powodu poziomu dzisiejszej konferencji. Ot, panowie olali sprawę i tyle! Dodam,że to nie tylko moje zdanie.

      Usuń
    4. Przypomniała mi się genialna reklama papieru toaletowego, gdzie dumna głowa rodziny wszystko co możliwe robiła na tablecie, łącznie z rozwiązywaniem krzyżówki i listą zakupów, pokpiwając z małżonki, że taka tradycjonalistka. Niebawem utknął małżonek gadżeciarz w kibelku bez papierku. Na rozpaczliwie wołanie dostał do małżonki wirtualny, na ekranie tabletu :) I tyle jeśli chodzi o uwstecznianie się i uzależnienie od technologi.
      Nie żeby dzieci nie korzystały, ale na boga pisania na tablecie to i małpę można nauczyć, tak jak liczyć na kalkulatorze. W Anglii pod kreskę i w pamięci tylko Polacy umieją. Komputery, lapciaki, tablety to świetne narzędzie, ale dla ludzi co alfabet znają liczyć już i pisać umieją zwyczajnie na papierze.

      Usuń
    5. Kilka lat temu uczestniczyłem w przedsięwzięciu inicjowanym przez Min. Edukacji i GIODO, nt. wdrażania IT w szkołach średnich. W pismach do dyrektorów szkół prosiliśmy o wydelegowanie nauczycieli którzy opanowali:

      1#
      Kompletną obsługę sprzętu komputerowego (j. angielski. konserwacja, znajomość: Word i Paint)

      2#
      Jedną z podstawowych aplikacji MS Office (PDF, Excell, Power Point, edycja HTML).

      3#
      Tworzenie Baz Danych (PHP, MySQL, i C++)

      Zajęcia zamierzaliśmy prowadzić w 3 grupach. Gdy wreszcie skompletowaliśmy pełny skład 90 uczestników, okazało się, że tylko kilka osób potrafiło samodzielnie "odpalić" i wykonać najprostsze czynności w środowisku PDF, Excella, i P.Pointa.

      Podstawowe nieporozumienie polegało na tym, że NIKT nie wiedział, iż w 1# (obsługa) ujęte są takie czynności jak: wymiana dysku, pamięci, matrycy, i procesora, co wymaga demontażu laptopa, i rekonfiguracji. Jeden pan (ok. 50 lat) był nawet zdziwiony, bo przecież potrafił: włączyć laptopa, a nawet wsadzić USB do właściwego gniazda. Konferencja zakończyła się "zakrapianym obiadem" ku zadowoleniu wszystkich. :)


      PS.
      Sam mam kłopoty z Excellem i MySQL, bo nie są to systemy w pełni otwarte. Excell trójwarstwowy wymaga np. znajomości przedmiotu (np. prawo pracy, architektura, ekonomia), a MySQL nie wszędzie otwiera się w podobny sposób. Dlatego uważam, że szkolenie powinniśmy zacząć od nas samych.

      Usuń
    6. Ta reklama jest genialna i oddaję dzisiejszą realność.
      Dzieciaki nie umieją normalnie rozmawiać! Komunikują się poprzez internet, na ulicy między sobą wymieniają pojedyncze zdania takie jak: lol, żal, yo, wtf.... I dać im tablet od nauki zamiast pisania na papierze, to już w ogóle jakieś bezmózgi by były.

      A co do wykładu:

      Nauczyciele nie chcą się szkolić, może właśnie chcą tylko nie od takich baranów na których szkoda czasu...

      Usuń
    7. Nauczyciele wiecznie się szkolą. A nie chcą u taki panów - powiedzmy sobie, najpierw musiliby zakupić sprzęt, a potem szkolenie. Jak widac pieniędzy na sprzęt nie ma , to i szkolić nie ma kogo. Zatem nauczyciele nie chcą się szkolic. To takie wygodne!

      Usuń
    8. Anzai
      I ja była na takim szkoleniu, gdzie kilka osób rozumiało, o czym prowadzący mówi, a reszta oczy robiła bowiem tylko właczyć i wyłaczyć komputer umiała. Najzabawniejsze było to, że szkolenie dotyczyło obsługi ciekawego programu. Prze "większość" nie skorzystałam z kursu tak jak bym mogła. I też byłam zła. Cóż.... Niektórzy nie nadążają i uważają,że nie muszą gonic. Zapominają,że ostatnich gryzą psy.
      Serdeczności.

      Usuń
    9. Anna Ul
      To najlepsza reklama, jaką widziałam! Super!

      Usuń
    10. DD
      Nauczyciele, którzy "śmigają" po klawiaturze i internecie nawet nie dopuszczają myśli, że mogą być ANALFABETAMI cyfryzacji. Może też być odwrotnie, bo ktoś piszący jednym palcem może się okazać doskonałym informatykiem Hardware'u, lub teoretykiem komputeryzacji (mieliśmy np. dobrego ministra cyfryzacji, który nie potrafił odbierać e-maili). No i wreszcie trzecia opcja; wykład może w sposób wzorowy i bardzo interesujący poprowadzić osoba, która nie potrafi nawet obsługiwać komputera! W przypadku, który opisałem wyżej nauczyciele, a właściwie ich dyrektorzy, nie potrafili nawet przeczytać ze zrozumieniem przysłanego im zaproszenia. Tak to nieraz wygląda z tej drugiej strony prowadzącego wykład. Nie dajmy się wprowadzić w utarte schematy.

      Usuń
    11. Ja chciałam poznać te nowinki techniczne! Wcale mnie nie interesowało, czy ktoś potrafi obsugiwać komputer, czy nie. Miał minie po prostu w czytelny, zrozumiały i przyjemny sposób zapoznać, pokazać możliwości itp... Nie otrzymałam tego po co przyszłam, dlatego jestem niezadowolona. I na dodatek jeszcze mnie obrażano. Mam gdzieś takich prelegentów komputerowców, którzy nie okazują szacunku dla słuchaczy. Pewnie liczyli,że nikt nie przyjdzie.

      Usuń
    12. Na tej konferencji, którą zorganizowaliśmy, chcieliśmy tak podzielić grupy, aby można było potem wymieniać się uwagami. Jednak to co się stało (tylko kilka osób z 90 posiadało kompleksową wiedzę) rozwaliło nam cały plan.
      Pamiętam, że nawet padały jakieś sensowne pytania z sali, ale my już mieliśmy gruby minus w rubryce "odbyte". To tak jakby ktoś na lekcję geografii przyszedł z podręcznikiem do historii.
      Tak a'propos, jeżeli masz na ekranie "błękitne okno Widowsa" i ktoś Ci wyjaśni, że jest to np. kwestia stosów pamięci, to nie znaczy, że już wiesz wszystko. Blue Window może być wywołany ponad 400 błędami, a poznanie ich to kilka lat studiów, i tyle samo praktyki. Więc prościej przekonserwować sprzęt, bo to się zawsze przyda.

      Usuń
    13. Wow! takich ambicji nie mam, a wiedza u mnie znikoma. Bardziej cenię umiejętności praktyczne, które przydają mi się do wykonania określonego zadania. Informatyk ze mnie żaden, ale potrafię zrobić kilka rzeczy na komputerze i ciągle się uczę. Dlatego poszłam na tę konferencję, aby poznać coś nowego. Serdeczności.

      Usuń
    14. To chyba jednak nie tak. Komputer to nie żelazko na parę (moja sąsiadka ma takie super cudo, ale nadal obok stawia wodę, popija, i pluje na to co prasuje).

      Jeżeli na swoim PC zainstalujesz sobie wszystkie składniki np. do Worda (edytor), wprowadzisz własne skróty klawiszowe, skonfigurujesz go dla własnych potrzeb (szybkość myszy i klawiatury), uruchomisz backup, return, review, cenzora, itp. edytorskie bzdety, to uzyskasz wspaniałe wyniki, ale tylko, gdy Ty będziesz pisała na tym JEDNYM komputerze. To znaczy, że Ty plus "obcy" komputer, to prawie dramat, taki sam jak ktoś "obcy" na Twoim PC.

      Oczywiście możesz na tym "obcym" wprowadzić te same ułatwienia, ale one zainstalują się tak samo tylko wtedy, gdy będą miały BLIŹNIACZY hard, software, i source code. Dlatego od użytkowników PC wymaga się umiejętności pełnej obsługi i konserwacji sprzętu.

      Odniosłem się do najbardziej ELEMENTARNEJ aplikacji edytora, ale myślę, że to obrazuje oczekiwania użytkowników od t.zw. "nowinek". Bo na co mojej sąsiadce (n.b. "śmiga" po kompie i necie) żelazko na parę, jak ona nadal prycha śliną?



      PS. Dorotko, nie wiem, czy my czasem nie wyważamy otwartych drzwi? Ja podejrzewam, że oczekiwania słuchaczy i wykładowców opisanej przez Ciebie konferencji nie spotkały się (różnica kwalifikacji, brak wiedzy o zakresie konferencji). Ty natomiast dowodzisz, że wykładowcy to ignoranci i idioci. Czyżbyśmy tylko wokół tego się kręcili?
      Serdecznie Pozdrawiam.

      Usuń
    15. Nie wiem, jakie oczekiwania mieli panowie prelegenci wobec słuchaczy, trudno mi to ocenić, po tym , co usłyszałam. Wszak tematy zapisane w programie konferencji nie zostały zrealizowane. Temat wykładu - "Czy nauczyciel może być "cool", czyli nauczyciel w świecie technologii", Prelegent wyświetla ptrezentację i sparwia wrażenie, jakby ją pierwszy raz widział.Nie potrafi rozwinąć punktu, zacina się, powtarza , duka ( jak uczeń, który się nie nauczył. Wreszcie chwyta się deski ratunkowej i ani myśli puścić. Dzięki temu przez dwie godziny słuchałam o histotii Internetu. Nie takie były moje oczekiwania po przeczytaniu tematu wykładu. Wybacz.
      To,że takie a nie inne,odniosłam wrażenie -to w dużej mierze zasługa prelegentów i w tym przypadku to ignoranci. Idiotyzmu nie zarzucam. Nawet bym nie śmiała, chpciaż oni pod adresem nauczycieli różne prześmiewcze i pełne wręcz pogardy teksty rzucali. Czego panowie mogli oczekiwać po takim wystąpieniu? Nie mam zielonego pojęcia! Jeśli chodziło o zrażenie sobie słuchaczy - to na pewno osiągnęłi swój cel. Od firmy ,którą reprezentowali tez będę trzymać się z daleka.

      Chyba,że chcieli odfajkowac zadanie na północnej prowincji. Odfajkowali.
      Serdeczności.

      Usuń
    16. Nie byłem, nie widziałem. Z tego co piszesz coraz bardziej jawi mi się obraz bezradnego faceta, któremu wyświetliło się na laptopie coś czego nie dało się wyświetlić rzutnikiem (nie zawsze wozi się swój). To potwierdza moją teorię, że z "nowinkami" trzeba ostrożnie, bo nie wszędzie się adaptują.

      Także temat wskazywał by raczej, że chodzi o "nauczyciela w świecie technologii, a nie w świecie nowinek". A to jednak nieco inaczej brzmi.
      Przyznasz chyba, że jako nauczyciel jesteś chlubnym wyjątkiem na tle swoich kolegów/koleżanek ... :)
      Pozdrawiam.

      Usuń
    17. Nie wiem czy wyjątkiem i na dodatek chlubnym -ale na pewno ciekawym i lubiącym poznawać świat.Serdeczności

      Usuń
  2. Tiaaa, ciekawe skąd się tacy idioci biorą ??
    Podziwiam nauczycieli,że w ogóle jeszcze chcą pracować w szkołach...

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tą nienauką pisania w pierwszych klasach to jakaś porażka. Facet chyba nie ma dzieci !
    WYSTUKAJĄ SOBIE ???
    I tak połowa dzieciaków ma problemy grafomotoryczne, bo najpierw uczy się stukać a potem wycinać, wyklejac, , lepić, rysować, malowac i pisać. I jeszcze szkoły miałby zrezygnować z nauki ręcznego pisania?
    A dzieci się podpiszą może odciskiem palca???
    Do czego świat zmierza !!!

    Tablety - owszem, byłyby przydatne ale nie do nauki pisania. Tylko i wyłącznie jako zbiór podręczników, niektórych zeszytów ćwiczeń i lektur. I musiałyby to być specjalne tablety produkowane wyłącznie na potrzeby szkół, z mocnym ekranem (trwałe tworzywo, pleksi, nie wiem co ale nie szklana szybka), wzmocniona obudowa, specjalne gwarancje albo specjalne serwisy naprawcze (umowa z ministerstwem - tanie naprawy, bo pewnie sporo byłoby tego). Wymienna co rok bateria.
    Rodzice np. ponosiliby jakąś roczną opłate abonamentową - skoro teraz za przeproszeniem bulą kilkaset złotych za podręczniki to mogliby powiedzmy płacić 200-300 zł rocznie i z tych składek byłyby opłacane koszty naprawy, serwisu, zakupu nowych tabletów (gdy się jakiś zepsuje albo zniszczy), koszty oprogramowania i licencji dla wydawnictw.
    I tak byłoby to tańsze i mniej kłopotliwe niż zakup papierowych książek.
    1. Ochrona przyrody
    2. Lżejsze tornistry i plecaki
    3. Oszczędność czasu (odpada bieganie i szukanie podręczników po księgarniach i masakryczne kolejki w sierpniu)
    4. Oszczędność pieniędzy - tablet bezwzględnie musiałby kosztować mniej niż książki.

    Uważam pomysł rządu za zupełnie nietrafiony z tą "jedną" książką dla pierwszaków - znowu uprzywilejowani są rodzice NIEKTÓRYCH dzieci a nie wszystkich a WSZYSCY rodzice ponosza koszty edukacji !!! Te pieniądze można było wydac własnie na tablety. Może nie od razu we wszystkich szkołach naraz bo nie wiadomo ostatecznie jak się to sprawdzi - tak samo nie wiadomo jak się sprawdzi ta książka, ale w przypadku klapy szkoły mogłyby wyprzedać tablety, na pewno uzyskałyby zwrot chociaż połowy wartości tego sprzetu a tak książki pójda na śmietnik !!!
    Stopniowo możnaby w ciągu trzech lat wyposażyć wszystkie szkoły w tablety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisaliśmy równoległe komentarz, i aż miło spojrzeć, że mamy podobne odczucie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Figa
      Sprzęt techniczny szybko się starzeje. Co kilka miesięcy jest coś nowego. Nie nadązymy za tym. To też rządzący powinni wziąć pod uwagę. Nie mówię "nie tabletom, i Padom itp. Ale wszystko z umiarem i rosądnie.
      Nie wolno nam się uzależniac od techniki. Co zrobimy w przypadku kataklizmu? To byłby koniec ludzkości!

      Usuń
    3. Uważam, że tablet jako zbiór podręczników, ćwiczeń i lektur nie musi być co rok najnowszym modelem, ponieważ ma tylko odtwarzać i nie służyłby do wykonywania działań i obsługi programów np. graficznych.

      Poza tym komputery w szkołach też są przestarzałe i co? Szkoły mają je co rok wymieniać ?

      Usuń
    4. Tak myślisz? Obawiam się,że może być jak z podręcznikami co kilka lat inne wymagania.Zawsze ktoś musi przecież zarobić.
      Komputery są przestarzałe i niestety pracują bardzo wolno. Do jednego komputera w ciągu lekcji jest troje uczniów. A ZATEM ... Kto traci?

      Usuń
    5. Figa ma absolutną rację. Do pisania i czytania nadają się stare PC-ty z połowy lat 80' (tak!), których już nawet na śmietniku nie można znaleźć. Gdyby jednak założyć, że dzieciaki powinny się komunikować za pomocą USB i sieci, no to już trzeba by się oprzeć na minimu x386, i Windows98. Takie "cuda" można znaleźć na złomowiskach, i kosztują ok. 15-20 zł. w zależności od wagi. To prawda trudna do przełknięcia dla inwestorów, którzy muszą przecież na czymś zarobić. Najnowsze cuda są przeznaczane głównie do AV i gier, a chyba nie o takie gry chodzi?

      Usuń
    6. Pewnie,że nie o takie chodzi. Nauczyciel ma być kierownikiem, pomagać w zdobywaniu wiedzy, ukierunkowywać, a dziecko ma tę wiedzę zdobywać samo i cieszyć się z tego, że ją zdobywa. Uczenie się ma byćprzyjemnością.Nie neguję tego nurtu. Osobiście wdrażamw życie jako samokształcenie i smodoskonalenie. Tylko.... tylko polska szkoła, jej sytsem, polskie społeczeństwo jeszcze nie dojrzało. Wiele lat upłynie zanim zaczniemy cenić prawdziwą wiedzę i umiejętności, zanim zaczniemy czerpać przyjemność z uczenia się. Obecnie ważny jest papier, zaliczenie i stopień.Nieważne, ile umiesz, ważne jaki masz papier.

      Usuń
    7. Myślę, że ktoś, kto jak ja twierdzi, że na razie nie da się, i nie ma takiej potrzeby wirtualną nauką zastępować naukę realną, nie musi być od razu betonem. Ten ktoś może dobrze znać realia i możliwości polskiej oświaty.
      Ale wirtual pod rękę z realem to już nieźle, tylko bez przesadyzmu ... podstawy, teoria ... a praktyka w domu.
      No i nadal twierdzę, że wykładowcy informatyki dojrzeli do tego problemu, ale czy to samo można powiedzieć o użytkownikach? Wątpię. Stąd mamy problemy o których piszesz. ;)

      Usuń
    8. "Ale wirtual pod rękę z realem to już nieźle, tylko bez przesadyzmu" - dokładnie tak.

      Usuń
  4. Gosc powinien sie stuknac w lepetyne. Chce miec nowe pokolenia z umiejetnoscia stukania, zamiast pisania? Czyzby hodowla miesa armatniego, bandy analfabetow?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego zmierzamy. Mamy wprrodukowac społeczeństwo knsumpcyjne i niemyślące.

      Usuń
  5. Taaa. W moim mieście otworzyła się jakiś czas temu 'profesjonalna szkoła językowa', z tabletami i multimedialnymi tablicami. Wszyscy się na nia rzucili. Rodzice byli zachwyceni, dzieci paluszkiem łączyły podpisy z obrazkami i... po jakimś czasie okazało się, że szkoła produkuje analfabetów. Dzisiaj część uczniów przychodzi do mnie. A u mnie biała tablica, ołówki, kredki, flash cards i głowa, to jedyne narzędzia. I... działają ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż.... wszystko z umiarem. Kolejny raz powtarzam.Serdeczności.

      Usuń
  6. Taki właśnie obraz ,,szkoleń'' dla nauczycieli zapamiętałam! Niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się łudziłam,że coś się zmieniło. Ot, naiwna!

      Usuń
  7. Tylko idiota bez pojęcia o psychologii rozwojowej może powiedzieć, ze dzieci nie powinny pisać literek, tylko wystukiwac je na tablecie. Po takim stwierdzeniu wyszłabym z tego "wykładu".
    Współczuję, że musiałaś w czymś takim uczestniczyć. Było to jedno z wielu "szkoleń" zorganizowanych tylko po to, żeby ktoś mógł zarobić. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może jestem inna i zacofana, ale nie ogarniam tego wszystkiego. Kiedyś w szkołach nie było tabletów itp. i nauczyciele potrafili nauczyć dzieci, a dziś tablety... i czego się dzieci nauczą? Będą więcej umiały? Jedynie nauczą się zachłanności, chęci bycia górą, bo mają lepszy tablet, rywalizacji ze sobą. Tylko do czego to prowadzi? Już i tak dzieci dużo przesiadują przed komputerami. Potem będą chciały coraz więcej. Wybaczcie, ale ja mam inne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Wedle nowoczesnych poglądów nie masz prawa miec własnego zdania. Jak masz inne , to beton jesteś i tyle. Tak Ci powiedzą zapatrzeni w nowe technologie.

      Usuń
    2. Właśnie i to jest przerażające :(

      Usuń
  9. Pomijając, że panowie prelegenci o sytuacji finansowej państwowych palcówek oświatowych pojęcie mają znikome, stąd to bajdurzenie - choć wypadłoby się zapoznać, żeby sobie i słuchaczom wstydu nie robić - to jeszcze im ktoś za zabieranie czasu zapłacił. Absurd goni absurd w tym kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedział, czas zabrali i naubliżali jeszcze. Hi, hi, hi... że ja sobie taką konferencję sama wybrałam!

      Usuń
  10. Mam wrażenie, a uczestniczyłam w paru takich 'spędach', że nie chodzi w nich o poziom wykładów, a o ich zaliczenie;(
    Zapytałabym tego pana, nawiasem mówiąc, rozwój jakich funkcji mózgu stymuluje stukanie w okienko tabletu czy smartfona..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak. Tylko,że mne nie zależy na zaliczaniu. Z czasów studenckich juz dawno wyrosłam. Skoro się decyduję na udział, poświęcam swój cenny czas kosztem czegoś, to chcę mieć z tego wymierne korzyści.

      Usuń
  11. Porażka, a i szkoda straconego czasu. Niebywała ignorancja prelegenta... Idziesz po wiedzę, chcesz się rozwijać, a wracasz z "gównem w kieszeni"... I ja znam takie konferencje, szkolenia, szkoda gadać. Serdeczności przesyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas najwyższy ukrócić tego typu działanie.

      Usuń
  12. A ja się dziwię, że Ty się dziwisz. Już dawno stwierdziłam, że wszelkie kursy i szkolenia, w których w ostatnich latach uczestniczą służą chyba wyłącznie nabijaniu kasy prelegentom oraz instytucjom organizującym owe przedsięwzięcia. Wartości w tym żadnej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda. Uczestniczyłam w ciekawych konferencjach. Szkoda,że ich jak na lekarstwo.

      Usuń
  13. Nie wiem czemu wiele osób tak się upiera aby szkoły były elektroniczne:))dzieci niedługo nie będą umiały normalnie rozmawiać czytać czy pisać:)))roboty z nich chcą zrobić:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  14. Mamy wyhodować nieuków ?
    Nie rozumiem nowe pokolenia z umiejetnoscia stukania, zamiast pisania? dzieci niedługo nie będą umiały normalnie rozmawiać czytać czy pisać (może maszyny komputerowe czy uczeń?)serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Samo życie. Widzę, że ja mam podobne, choć trochę w innej materii, wrażenia po szkoleniu. No, u nas to jeszcze prowadzący (nauczyciel) narzekał, jak mało zarabia i jak Tusk go oszukał, bo przez niego nie może przejść na wcześniejszą emeryturę. Żenujące to niestety było.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.