Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

niedziela, 26 stycznia 2014

Donoszę pani

Każdy z nas  pamięta pewne obrazy z życia szkolnego oraz niektóre osoby z nimi związane. Zwykle zapamiętujemy tych ludzi, z którymi łaczyły nas jakieś więzi, i tych, których nie cierpieliśmy z jakiś tam względów. Zapewne w niejednej głowie zapisał się obraz przysłowiowego lizusa, który nie dość,że się podlizywał, to jeszcze donosił na kolegów. Cel - zaszkodzić, albo wynieść swoją osobę na postument. Brrr...

Jeśli takie zachowanie nie zostanie utemperowane w  porę, taki dzieciak dorasta i ...

Wystarczy się rozejrzeć dookoła. Mamy ich wszędzie , w każdej firmie, w każdym zawodzie.  W celu osiągnięcia własnych korzyści i zaspokojenia własnych ambicji, gówno by zżarli. Prą przed siebie niczym czołgi i niszczą wszystkich i wszystko, co napotkają po drodze.
A potem się dziwują:" Czy to moja wina?.....", " Co ja takiego zrobiłem/am?"

Dzisiaj opowiem historię o M.
Kiedy przyszła do naszej szkoły, przyjęliśmy ją bardzo życzliwie. Sprawiała naprawdę dobre wrażenie. Szybko jednak pokazała, na co ją stać. Najpierw zaczęła codzienne wycieczki do dyrekcji, a potem rozpoczęła swoją inwazję. Zrażała sobie sytsetmatycznie każdego z kim jej przyszło współpracować. Despotyczna i autokratywna wyznawała zasadę: ja , dyrektor i reszta świata.
Nie ukrywam, że niejednokrotnie uśmiechałam się pod nosem z niedowierzaniem, kiedy ludzie powtarzali jej słowa: My z panią dyrektor ......
albo
Pani dyrektor kazała....
Oj, napsuła krwi i wielu koleżankom zaszkodziła.
 Podchodziłam do tych opowieści z lekkim dystansem. Mnie osobiście bezpośrednio nie dotyczyły, to też nie oceniałam. Aż...

Pewnego dnia szefowa zapytała mnie, czy nie podjęłabym się pewnego zadania. Z bólem serca musiałam odmówić, bowiem pracowałam nad innym przedsięwzięciem. Wówczas zapytała:
- Jeśli M wyrazi zgodę, czy zechciałaby pani jej pomóc?
- Ależ oczywiśćie, z największą przyjemnoiścią - odpowiedziałam bez zastanowienia.

Dwie godziny później na korytarzu dopadła mnie M. Była  podekscytowana.
- Słuchaj DD. Pani dyrektor kazala..... - Zapaliły się wszystkie lampy ostrzegawcze. W końcu i na mnie padło. Mówiła szybko na wydechu. Kiedy nabierała oddech, właczyłam się ja:
- Po pierwsze nie kazała, tylko zapytała mnie wcześniej, czy nie zechciałabym ci pomóc. Po drugie odpowiedziałam,że z największą przyjemnością....
M zatkało na chwilę, po czym wyrażając ogromne zdziwienie powiedziała:
- To pani dyrektor z tobą rozmawiała?

No nie! Spojrzałam na nią jak na prwadziwego przygłupa. Przepraszam,  ona miała wyłączność na rozmowę z szefową?

I od tego momentu miałam okazję osobiście, na własnej skórze przekonać się, co do metod działania sławetnej M. Wprawiała mnie w zdumienie tak wielkie, że czasami brakowało mi słów. Stało się , nawet ja nie miałam ochoty mieć z nią nic wspólnego. Wkrótce została sama ze swoimi pomysłami, ambicjami, zgorzknieniem i podłością. Biegała na skargi do dyrekcji, licząc, iż szefowa wezwie nas i nakaże ją polubić, pogrozi palcem albo może jaką inną karę wymyśli ....
Jej gierki przejrzała również szefowa i M zaczęła szukać innej pracy. Na szczeście dla nas - znalazła.

Życie jednak nie lubi luk. Zatem luka po M zapełniona została panią X działającą według dobrze znanego nam schematu, chociaż nieco inaczej:
- Kochana pani dyrektor! Właśnie pierdnęłam. Czy słyszała to pani? Czy było wystarczjąco głośno? Czy zapach jest odpowiedni? Podoba się pani? Mogę powtórzyć?

Oj, życie byłoby nudne bez tak barwnych postaci.


28 komentarzy:

  1. Oj, tak. O czym byśmy wtedy pisały ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. znam, przezylam... u nas w firmie doszlo do takiego absurdu, ze byly donosy do P.Insp.Pracy i innych- az pojawil sie pewin czarodziej hiromanta-wezwany przez prezesa i kazdy MUSIAL poddac sie wywiadowi z nim...bylo to co prawda 13 lat temu, ale nigdy nie zapomne...syf i mobbing
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie jest wystarczajaco cięzkie, aby sobie je jeszcze utrudniać.Nie rozumiem takich ludzi.

      Usuń
  3. A jeszcze chwilkę temu było tutaj ogniście. Szablonowo oczywiście:)
    Chyba wszędzie są takie M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przede wszystkim w przypadku donoszacych uczniow, wspolwinni sa nauczyciele, jesli maja uszy otwarte dla skarzypytow, zamiast poslac ich zaraz do diabla. Tak dziecko sie uczy, ze donosy pozostaja bezkarne, przynosza przychylnosc szefostwa i tak leci w doroslym zyciu. Nie ma sie czemu dziwic, bo taki czlowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, ze jest to dzialanie naganne i niewlasciwe. Dopiero wspolpracownicy zaczynaja mu to uswiadamiac, atmosfera w pracy robi sie ciezka i po jakims czasie delikwent szuka nowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Welu nauczycieli temperuje takie działania, ale są tez inni. Na wszystkich wpływu nie mamy.

      Usuń
  5. No to dla "poprawy sytuacji" donoszę, że pracuję w takiej firmie (chińsko-brytyjska korporacja), gdzie za donos otrzymuje się nagrodę w wys. ok. 1/5 pensji. I nie chodzi o donosy z własnej woli. Zasada jest prosta: Jeżeli widzisz coś co dzieje się na szkodę firmy, to MASZ OBOWIĄZEK zawiadomić przełożonych. Aby nikt się, nie tłumaczył, że nie widział, co jakiś czas dokonuje się prowokacji. Kiedyś kolega, prawie przyjaciel, pokazał mi jak sprytnie w pasku wynosi z pracy układy scalone. Zażartowałem, że idę go zakablować, i na tym się skończyło. Potem okazało się, że za pierwszym razem, gdy ktoś "nie widzi" potrącają 30% pensji, za drugim już się jest wolnym za bramą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okropieństwo! Brrr.... Nie mój świat. Nie potrafiłabym się tam odnaleźć.

      Usuń
  6. Zawsze w każdym środowisku musi być taka osoba. Może dlatego, żeby nie było za bardzo lukrowo i miło i na luzie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać- myślimy podobnie. Serdecznośći.

      Usuń
  7. Śmiesznie i żałośnie:)))wszędzie są takie osoby,które psują wszystkim krew,:)))zastanawia mnie jedno czy one nie rozumieją że tak naprawę szkodzą sobie:Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumieją, dlatego działają. Miłego dnia Reniu.

      Usuń
  8. W każdym środowisku znajdziemy przysłowiową,,zakałę'' co myśli inaczej pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dobrze, że u mnie z racji nielicznej "załogi" nie ma miejsca na takie M. Obawiam się, że wobec takich M była bym bezradna. Bo jak tu takim dać odpór? Przecież człek nie zniży się do ich poziomu...
    Inna sprawa, że wielu szefów uwielbia takich totumfackich, ot jaki szef taki dwór ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem wszystko jeszcze przed Tobą... hi, hi, hi...

      Usuń
  10. Plotka mówi, że Ted stracil pracę właśnie przez taką M ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jest możliwe. Metody działania takich M, czy X są niezwykle skuteczne!

      Usuń
  11. ojacie.... ci obok pani M. czy pani X. muszą mieć naprawdę cierpliwość anielską :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu tej cierpliwości zaczyna brakować i ludzie się odsuwają.

      Usuń
  12. To opowiadanie można zastosować do mojej teściowej tylko ona uważa siebie za szefową wszystkich szefów i to przypadku z M i z X, bo z jednej strony wchodzi w pupke z drugiej ma być tak jak ona chce i koniec.
    Nie życzę nikomu styczności z takimi ludźmi, a niestety takich dużo....

    OdpowiedzUsuń
  13. ...niestety takie osoby są wszędzie..:(
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak. Sławetne " My, z panią dyrektor" Pierwsza osoba, którą poznała i która mawiała o sobie "MY"

    OdpowiedzUsuń
  15. "Trzeba mieć dużo cierpliwości, by się jej nauczyć":)

    zagubiona

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny post! Czy muszę coś jeszcze dodawać?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.