Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

poniedziałek, 25 listopada 2013

Wróżką być!

Żyjemy w XXI wieku. Dookoła świat wiedzy, elektroniki. Coraz więcej ludzi odrzuca religię
określając siebie niewierzącymi lub po prostu ateistami. Tym bardziej zastanawiające jest,że coraz więcej osób korzysta z usług wróżek, wróżbitów, jasnowidzów. Bycie wróżką w dzisiejszych czasach, to całkiem dochodowy interes.
Do wróżek , jak podają statystyki, udają się ludzie bardzo różni wywodzący się  z różnych kultur, mających różne pozycje społeczne, wykształcenie, status materialny itp. Zostawiają u nich niemałą kasę.
Dla mnie zastanawiający jest fakt,iż ludzie .którzy określają siebie jako ateiści regularnie korzystają z wróżbiarskich usług. Mam taką właśnie psiapsiółkę . Cóż....
Bycie dobrą wróżką wcale nie jest trudne. Trzeba tylko spełnić określone warunki. A mianowicie:
  • wróżka mysi być doskonałym obserwatorem i słuchaczem; powinna umieć odczytywać informacje przesyłane komunikacją niewerbalną;
  • musi mieć fantazję i zdolności krasomówcze, oratorskie
Ot i cała filozofia. O mały włos sama nie zostałabym wróżką. Kto wie, może teraz byłabym narodową wieszczką z pełna kasą. A było to tak!

W wieku podlotka zainteresowałam się kartami i karcianą kabałą. Kupiłam odpowiednią książkę. Zaczęłam solidnie pobierać nauki, a praktykowałam na moich koleżankach i kolegach. Każda pstawiona kabała była kolejnym krokiem w zdobywaniu doświadczenia. Bawiłam się tym zajęciem kilka dobrych  lat. Aż po okolicy rozeszła się wieść o moich niezwykłych wróżbiarskich umiejętnościach. Byłam tak popularna,że przychodzić do mnie zaczęły najpierw sąsiadki, potem koleżanki sąsiadek itp.
Teraz trochę żałuję,że kasy za owo wróżenie nie zgarniałam, ale było minęło.
W każdym razie nabierałam coraz większej wprawy, aż do pewnego momentu...

Tamtego lata miały przyjechać do nas przyjaciółki mojej mamy z lat dziecięcych. Wszyscy byliśmy podekscytowani. Nigdy u nas nie były. Znałam je z opowiadań mamy i cioci oraz z listów. W domu nastały wielkie przygotowania oraz jeszcze  większe wyczekiwanie.
Wreszcie przyjechały.
Roześmiane, rozgadane - fantastyczne. Tak dobrze mi było w ich towarzystwie,że zrezygnowałam z wielu imprez z rówieśnikami.
Nie wiem, jak to się stało i w jakich okolicznościach, ale panie dowiedziały się o moich umiejętnościach wróżbiarskich i zażyczyły sobie owych profesjonalnych usług w moim wykonaniu. Pierwsza miała być Urszulka z racji swojego starszeństwa, jak mówiła. Postawiłam jej niezwykle rozbudowaną kabałę. Ile śmiechu, ile komentowania. Łatwo mi było przy takich klientkach uruchomić wyobraźnię. Następna w kolejce była Marynia.
- Tylko ty Dorcia też jakiego przystojnego, bogatego bruneta wywróż - pwiedziała
- Ty przystojnego bruneta masz w domu - ofuknęła ją Urszulka - ja to co innego. Wdowa jestem..
I znowu śmiechy i chichy..
Rozłożyłam karty. Przy którymś układzie zbladłam. Znałam taki rozkład z książki, ale nigdy, przenigdy karty tak mi się nie ułożyły. Marynia szybko odczytała wahanie na moje twarzy.
- Mów, co widzisz, wszystko mów - słyszysz!?
Oj, ja głupia! Przecież mogłam wymyślić coś na poczekaniu, a ja  w jasnowidzkę bawić się zaczęłam.
O śmierci mężczyzny, rychłej wiadomości i szybkim powrocie mówić zaczęłam. Jak usłyszała to moja mamcia, to natychmiast karty złożyła, na stół ciasto postawiła i rzekła:
- Karty mara, Bóg wiara!
Mimo wszystko miła wesoła atmosfera prysła.
Marynia i Urszulka rozmawiały wyłącznie o fatalnej wróżbie. Zastanawiały się, o kim mogła być mowa. Zaczęły sypać imionami. Na próżno moja mama prówowała ingerować.

Burzliwe domysły przerwał dopiero posłaniec, który doręczył pani Maryni telegram. Zmarł jej ojciec. Jeszcze tego samego dnia obie panie wróciły do domu.

A ja?
Ja odrzuciłam karty. Nigdy więcej nie postawiłam tak rozbudowanej kabały. Wróżką nie zostałam.


53 komentarze:

  1. chyba każdego z nas pociąga świat magii, wróżb i tego całego czary mary. pewnie dlatego, że trudno nam płynąć przez życie i przyjmować je takim jakie jest. chciałoby się popatrzeć w przyszłość, która jest zagadką, zamiast cierpliwie czekać, aż nadejdzie nieuniknione. poza tym kierujemy się strachem, bo myślimy, że jeżeli poznamy przyszłość, to unikniemy niektórych fatalnych sytuacji. jednak wróżbiarstwo nie prowadzi do niczego dobrego. wolę nie wiedzieć, a wierzyć, że będzie dobrze i starać się mądrze kierować życiem, a na to, co nieuniknione i tak nie jestem w stanie we właściwy sposób się przygotować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego i ja doszłam. Wolę nie wiedzieć i wierzyć,że będzie dobrze. Ale kiedyś....
      Wszak młodziutką dziewczyną byłam. Dziwię się jednak,że dorośli ludzie, często wylształceni uzależniają swoje życie od wrózek i wrózb.

      Usuń
  2. Wolę nie znac swojej przyszłosci. Życie chwilą - tą chwilą pozostawia niewiadomą ... nawet najgorsz musi się spełnić, wię lepiej nie wiedzieć o niej za wcześnie
    Pozdrawiam wróżbiarko :)
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Na martwienie się zawsze przyjdzie czas.

      Usuń
    2. A zawsze przecież można natrafić na najgorszą wizję, wrażliwa jestem Dorotko :)

      Usuń
  3. Nigdy w zyciu nie bylam u wrozki, choc kolezanki mnie czesto namawialy, chwalac zdolnosci "jasnowidzenia" jakiejs tam pokatnej czarownicy. Od zawsze wiedzialam, ze nie ma mozliwosci zagladania w przyszlosc, a trafne przepowiednie to dzielo przypadku i ogolnikow, ktorymi wrozki operuja. Mnie ciezko w ogole przekonac do metafizyki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpradwizie są na tym świecie rzeczy, o którym filozofom i "fizjologom" ( jak mawia Kiepski) się nie śniło, jednakże .... no właśnie - zostaje jednakże, bądź ale.

      Usuń
  4. Niedobra sprawa z tymi wróżkami. Jeszcze nie spotkałam nikogo, komu na dobre by wyszło zaciąganie u nich porad. Jedna z takich wróżb obróciła się przeciwko mnie, chociaż udzielona była komuś innemu. Zabolało, oj zabolało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego lepiej nie wróżyć i nie przyciągać złego. Serdeczności.

      Usuń
  5. Mnie taki swiat magii przeraza. Na pewno nie jest tak, ze zerka sie w przyszlosc za darmo... mam wrazenie jakby tracilo sie przy tym czesc duszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... ja nie wierzę wróżkom i innym rzekomo jasnowidzom. Serdeczności.

      Usuń
  6. Być może ze strachu, ale pewnie raczej z poczucia wewnętrznego spokoju, nigdy mnie ten świat nie pociągał...nigdy nie chciałam wiedzieć. Jakoś tak samoistnie przyjęłam filozofię, że jak przyjdzie szczęście ( dobro) to na pewno je nie przeoczę, a złym zdążę się zawsze pomartwić, po co więc wcześniej? A na pewno nie przyszłoby mi do głowy pytać się wróżki co mam zrobić by coś osiągnąć lub czemuś zapobiec. Bliższa mi myśl, że jesteśmy kowalami własnego losu, ale pewne sprawy i tak się po prostu dzieją, po coś i z jakieś przyczyny..że nawet jeśli coś wygląda na przypadek, to jest ciągiem...bo przeszłość, teraźniejszość, przyszłość są ze sobą połączone. U niektórych grubym łańcuchem, liną, a u niektórych cieniutką nicią...ale jednak...
    Tak sobie myślę, ze prędzej bym poszła do dobrej psychoterapeutki, i tam bym wysłała tych wszystkich, którzy uzależnili się od wróżek, i żadnej decyzji nie podejmą bez konsultacji z nimi...
    Karty lubiłam zawsze, grając w dobrym towarzystwie w remika, brydża lub 3,5 8, ha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pewnych spraw trzeba dojrzeć. MNie niegdyś pasjonowały karty i wrózby aż.... aż do opisanej chwili. Wówczas zrozumiałam,że nie warto igrać z niewiadomoczym....
      Nie wierzę w takowe przepowiednie. Podobnie jak TY, uważam,że to my sami jesteśmy odpowiedzialni za swój los. Serdeczności.

      Usuń
  7. Dal mnie opisane przez Ciebie zjawisko to rodzaj fenomenu. Odrzucający istnienie wszelkiego życia pozagrobowego racjonaliści i rozgrzana do czerwoności linia telefoniczna do telewizyjnych (i innych) wróżek! Sprzeczność sama w sobie, a jednak istnieje. Matko kochana... Gorzej niż w średniowieczu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyglada na to,że człowiek musi w coś wierzyć. Życie nie lubi próżni.
      A z drugiej strony - zobacz, jaki to popłatny zawód. Wszak na dwoje babka wrózyła!

      Usuń
    2. Raczej ogrania mnie bolesny niesmak.

      Usuń
  8. Karty są wewnętrznym zagrożeniem, niejako zagłuszają, i eliminują samodzielne myślenie, samodzielne wybory..człowiek staje się niewolnikiem cudzej myśli, wybiera drogę którą powiedziały karty..odrzuca własne zrywy serca, Boga, ludzi, wierzy w rozłożone obrazy, które mogą być li tylko ułudą...
    Nie chcę korzystać...
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meg, bardzo słuszne spostrzeżenie :)
      Takie działanie na zasadzie samospełniającego się proroctwa. Nigdy nie byłam u wróżki, nigdy nie pociągały mnie kabały, taroty i tym podobne. Moje życie i moja wola jak je przeżyje. Sugestie karciane to takie podświadome programowanie zupełnie niepotrzebne często zgubne.
      Sami kreujemy swoje życie i nie potrzebne nam do tego żadne protezy.

      Usuń
    2. Zgadzam się. Znam osoby , które się niejako ubezwłasnowolniły, kompletnie uzależniły od wróżb ! Nie były w stanie podjąć żadnej decyzji bez konsultacji z wróżką. Obłęd jakiś! To wielkie zagrożenie!

      Usuń
    3. Ale o to właśnie chodzi - uzależnić.

      Usuń
    4. ...uzależnić, ba nawet ubezwłasnowolnić!
      Serdeczności:)

      Usuń
  9. A ja w młodości byłam u wróżki:)))szczerze mówiąc nie brałam sobie wszystkiego do serca co mi karty powiedziały:))los i tak zrobił swoje:)))Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro los zrobił swoje, to peniądze zapłacone wróżce można uznać za rzucone w błoto.

      Usuń
  10. Moim zdaniem ludzie odrzucając wiarę w Boga wierzą we wróżki i karty co chcą i potrzebują w coś wierzyć, wierzyć, że jest coś więcej niż świat wokół. To chyba potrzeba wiary, że jesteśmy czymś więcej niż najwyżej rozwiniętymi ssakami, że mamy duszę i życie duchowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, tylko dlaczego ci sami ludzie odrzucają istnienie Boga uważając tę wiarę za średniowieczne zabobony? Wiele godzin przedyskutowałam z pasiapsiółką na ten temat i wiesz do jakiego doszłam wniosku? Otóż wiara w Boga narzuca twarde zasady, które nie zawsze są wygodne w życiu codziennym, a wróżby?.... Hm chyba,że rytuał trzeba jakiś odprawić... to sie odprawia i po kłopocie.

      Usuń
    2. Dużo racji w tym co piszesz, religia oznacza zobowiązania i przykazania. Nie mówiąc o nie zawsze lekkich zasadach moralnych

      Usuń
  11. Najłatwiej we wróżby wierzą osoby które mają niskie poczucie kontroli nad własnym życiem , to truizm ale... udowodniony "naukowo".
    A twoja wróżba? Nie lubię przypadków które można mierzyć zegarkiem i linijką. Co innego "zagranie" kogoś kogo nazywamy Diabłem - o tak, to mogła być jego robota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję,że wówczas to przyszło do głowy mojej mamie. Dlategoż porzuciłam wróżbiarstwo raz na zawsze! A z drugiej strony mógł to być zwyczajny przypadek.

      Usuń
  12. a ja jestem wiedźmą, taką dobrą (o ile wiedźmy mogą być dobre...)... uroków nie rzucam, no chyba że na facetów, ale tylko tych którzy mnie się podobają... a tak na poważnie to, że potrafię powiedzieć o czym myślą niektóre osoby w konkretnym czasie, to już standard ... ale miewam też często przeczucia, że coś się zdarzy, i to niestety niedobrego, i to się niestety sprawdza w 100%... ale to tylko w moim życiu, w życie innych nie ingeruję "umysłowo".... pozdrawiam DD :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie każda z nas jest na swój sposób wiedźmą, może dobrą wrózką. Serdeczności.

      Usuń
  13. ja boję sie kart.... i choć ponoc mam jakieś "zdolności " w tym kierunku..... mam obawy.....
    posiadam karty anielskie ale i te leżą w schowku....
    nigdy nie wiadomo kogo ściągniemy ..... a miałam i taki wypadek.....
    a wiedźma moge byc dla L... :)))
    serdeczności

    http://leptir-visanna6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze! Należy zyć życiem realnym, a nie sugerowanym przez kogoś lub coś. Myśli się materalizują. Warto o tym pamiętać.

      Usuń
  14. Niby do wiary we wróżki mało kto się przyznaje, a wiele z nas zna takie historie, gdy ktoś z kart wyczytał coś, co się sprawdziło... może więc coś w tym jest?
    Choć ja sceptycznie podchodzę do takich rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nib się nie przyznają, a naprawdę , wydawałoby się, wykształceni, rozsądni ludzie swoje życie uzależniaja od wróżek! Po prostu nie do wiary.

      Usuń
  15. Karty sa ciekawe -jak bym miała pod ręka a umiałabym z nich korzystać to ciekawość by mnie zżerała ale po prostu zostawiam moje życie niech sobie idzie swoim torem to co ma być to będzie serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Statystycznie rzecz biorąc to co jakiś czas u wróżbitów powinna się pojawiać samosprawdzająca się wróżba, nieco rzadziej przypadek taki jaki się trafił Tobie. Zawsze jednak warto mieć jakąś opcję, aby nie zepsuć sobie i innym zabawy. I dobrze, że o tym wiesz.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeżeli chodzi o karty, to ja mogę w nie ewentualnie zagrać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dawno nie grałam. Chętnie zasiądę z Tobą! Serdeczności.

      Usuń
  18. Nie wiem, co wspólnego ma bycie ateistą z wiarą we wróżby. Umiem stawiać pasjanse, choć dawno się w to nie bawiłam, potrafię też wróżyć przy pomocy obrączki, ale sama nigdy sobie nie wróżę.
    Ludzie po prostu chcą wcześniej znać przyszłość niż ona się wydarzy.
    Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro w nic nie wierzą, to, skąd wiara,że jest jakaś pisana przyszłość? A jeśli jest jakaś zapisana przyszłość, którą można sobie wywróżyć, to kto ją zapisał? Same sprzeczności Anno. Serdeczności

      Usuń
  19. Mam wrażenie, że to nie ateiści, a katolicy nie powinni chodzić do wróżek, bo według zasad tej wiary grzechem są wszelkie zabobony. Ateista nie ma takich ograniczeń. W zabobony może sobie wierzyć do upojenia, a do wróżki chadzać ile chce.
    Przyznam, że dwa razy byłam u tarocistki i specjalnie zadbałam o to, żeby nie mogła za dużo wyczytać z mowy mojego ciała. Język też trzymałam na wodzy. I jakimś trafem pani była w stanie bardzo dużo z kart wyczytać. Sprawdziło się wszystko, choć niektórych stwierdzeń wtedy nie rozumiałam. Otóż zapytała mnie pani tarocistka czy mam w rodzinie starszą kobietę. Oczywiście powiedziałam, że tak, bo kto nie ma matki i babci, to zawsze ma na stanie jakieś ciotki. I wtedy usłyszałam, że starsza kobieta z rodziny będzie potrzebowała w połowie czerwca mojego wsparcie. I dokładnie tak było. W ten sposób tarocistka przemyciła informacje o śmierci mojego wujka. One nigdy o śmierci nie mówia wprost.
    Do wróżek podchodzę z rezerwą, ale w tarota wierzę. Choć może to tylko zabobon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest zabobon, to cosik innego... zupełnie innego.

      Usuń
  20. Tarota stawiałam
    Katoliczką nie jestem
    Z usług takowych wiedź korzystałam, egozrcyzmy przeprowadzałam ha
    i co teraz
    ? :)))

    zrodzonaz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ma być? Nic! To Twoja sprawa.
      Czy jesteś ateistką?
      Jeśli tak, to te egzorcyzmy coś mi tutaj nie pasują.

      Usuń
  21. Napisałam, że nie jestem katoliczką-czy od razu oznacza, że jestem ateistką ? ;) Świat ma wiele barw ;)
    zrodzonaz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madzia! Gdybyś przeczytała uważnie mój cały post, to byś wiedziała ! Mam wrażenie,że czupurnie szukasz zaczepki
      Oczywiście,że świat ma wiele barw, dlatego jest tak piękny.
      Buziaki!

      Usuń
    2. Droga Anonimko - wszystkie inne religie monoteistyczne także ostrzegają swych wyznawców przed czarami - w islamie mogła byś nawet zostać ukamienowana. Prócz tego mamy jeszcze religie typu szamańskiego (druidyzm na ten przykład) ale nie sądzę by ktoś z naszego kręgu kulturowego w to jeszcze wierzył - jeśli "wyznaje" to głównie dla jaj.
      Mamy jeszcze sintoizm - ale to nie religia tylko kult przodków.
      Hinduizm - to odmiana szamanizmu,tyle że bóstwa sa silniej spersonalizowane i bardziej oderwane od sił przyrody.
      I wreszcie Buddyzm - tyle że akurat buddyzm to religia bez religii - ateizm w wersji czystej.
      Więc gdzie te twoje "barwy" - czy nie wynikają aby z braku przygotowania merytorycznego?

      Usuń
  22. DD-o tak, świat jest piękny
    makroman- no cóż, pudło, podstawy merytoryczne mam solidnie opanowane- skąd pomysł, że jest inaczej ? Dlaczego zakładasz, że piszę w ogóle o jakiejś 'religii" ? Z tego wniosek jak -być może-niewiele wiesz o "czarach"
    ;)
    pozdrawiam
    zrodzonaz

    OdpowiedzUsuń
  23. Droga Anonimko Widzę że buziaki Doroty, to na Ciebie jedyny sposób, W spory wchodzić nie zamierzam, jako mężczyzna umiem posługiwać się jedynie logiką, a z niej wynika że zdanie "nie jestem katoliczką-czy od razu oznacza, że jestem ateistką" odnosi się do religii, ale zapewne się mylę, Cóż Mrożek nieodżałowany umiał patrzeć na to wszystko z zupełnie innej perspektywy, dla niego to właśnie kobiety i ich logika ( 2 + 2 = zasadniczo cztery, ale to zależy od tego czy koleżanki też tak sądzą) jest kwintesencją mądrości - co śmieszniejsze to wcale nie był paradoks do śmiechu a całkiem na serio.

    OdpowiedzUsuń
  24. bardzo ciekawy post Dorotko i az podskoczyłam jak czytalam bo jakbym słyszała swoje refleksje na ten temat wlożone w twoje usta, Zawsze mnie ta niekonsekwencja ludzi, ktorzy wierzą we wszystko co moga dotknąć i pomacać (to slowa mojej kolezanki zatwardziałej ateistki) smiesza. Można duzo na ten temat mówić. Tez kiedys wspomniałam o tym w poście. W każdym razie w rózny sposób mialam ze wszelkimi "czary-mary' do czynienia, mam dość solina znajomość tych rzeczy i dlatego trzymam sie od nich z daleka... z bardzo daleka... bo wiem jak działają. całuski!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.