Wczoraj wieczorem Młodsza usiadła na sofie i rzekła:
- Jestem głodna, a w domu nie ma nic do jedzenia.
Ludu kochany! Mało nie spadłam z owego mebla, z wrażenia oczywiście.
- Jak to nie ma? - zapytałam ze zdziwieniem, bowiem dopiero, co uzupełniłam lodówkę. A dodam,że u mnie w domu jedzenia raczej nigdy nie zabrakło.
- Jest chleb, kilka rodzajów wędlin, kilka rodzajów sera żółtego,jajka, serek topiony, kabanosy, twarożek, jogurty, śledziki, pomidory, ogórki... Jak to nie ma nic do jedzenia? - ostatnie zadnie wykrzyknęłam tak ,że mężowski, który już do góry poszedł, zainteresował się rozmową na dole.
- O co chodzi?
- Młodsza mówi,że jest głodna, bo w domu nie ma nic do jedzenia. - odkrzyknęłam.
- Jak to nie ma? Niech zajrzy do lodówki. - odkrzyknął z góry.
- Słyszałaś? - powiedziałam do Młodszej - Zajrzyj do lodówki,
- Oj, mamo! Nie kupiłaś nic do pochrupania - wyjaśniła.
No !
:-)))
OdpowiedzUsuńWłaśnie, kompletny brak zrozumienia dla potrzeb Młodszej ...
Jest jedzenie i jedzenie :-)))
Dinozaur już jestem, trudno połapać mi się w języku współczesności.... he, he, he...
UsuńCzasem i mnie nachodzi nieodparta potrzeba pochrupania.Najlepiej miec w domu na takie okacje pop corn i uprazyc go sobie w garnku albo w mikrofali. Z braku popcornu dobry jest i surowy ryż zbrązowiony na patelni, albo płatki owsiane. Jak komuś sie chce dłużej popichcić, to polecam własnoręcznie zrobione tortille. Potrzebna do tego tylko mąka kukurydziana, woda i jedno zółtko dla sklejenia. Smazy sie cieniusieńko rozwałkowane placki na suchej patelni. Upieczone posypuje się sola, jakimiś ziołami albo curry i jest prawdziwa i co najwazniejsze, zdrowa przekąska do chrupania!:-)
OdpowiedzUsuńOlga! Litości! Na diecie jestem.
UsuńDo chrupania swietnie nadaje sie marchewka, ale juz to widze, jak Twoja Mlodsza pyta niewinnie:
OdpowiedzUsuń- A co ja, krolik?
No i dobrze widzisz! Bo marchewka też w domu była!
UsuńTakie "do pochrupania" są pierwszym krokiem do nadwagi. Powiedz jej to i daj marchewkę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ona o tym doskonale wie!
UsuńNormalka. Ochota na "coś" rodzi się właśnie przy pełnej lodówce.
OdpowiedzUsuńI wówczas nie ma nic do jedzenia! cha cha cha...
UsuńMoje córki też tak mówią, że nie ma nic do jedzenia... A ja się wtedy złoszczę. Chodzi o to, że nie ma do jedzenia czegoś, na co mają ochotę. Niestety niekoniecznie wiadomo na co jest ochota...
OdpowiedzUsuńno wiesz??!!... do pochrupania nic nie było??!!... toż to karygodne zaniedbanie, opiekę chyba należy powiadomić, i rzecznika praw dziecka też... a wiesz co?... mogłaś chociaż suchej karmy dla psa lub kota zapas zrobić.... moje Młode kiedyś "schrupały", a jaką sierść... eee..., włosy teraz mają :)
OdpowiedzUsuńSucha karma dla psa? Że też nie pomyślałam. Takowa w domu była, pies woli kości chrupać niż karmę.
Usuńchipsów znaczy się?? :)
OdpowiedzUsuńDobrze rozumujesz... paluszków, ciastek, orzeszków, czekolady,cukierków - OTO WARTOŚCIOWE JEDZENIE.
Usuńhe he...albo słyszę "mamo daj mi żelki, głodna jestem" :D
UsuńA bo właśnie... U mojej Siostry też lodówka pełna a nie ma ci jeść... Nie wiem o co chodzi!?! Czemu nigdy nie ma tego "czego"? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ano...
UsuńSuper, trochę się uśmiałem:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSerdeczności na zdrowie.
UsuńTrzeba się domyślić co autor (wypowiedzi) miał na myśli :) Skąd ja znam te teksty ....
OdpowiedzUsuńNo skąd? czyżbyś w domu własnym też słyszała?
UsuńSerdeczności!
Ani nawet nie chcę pamiętać takich tekstów... Eks wygłaszał je dzień po dniu kilka razy dziennie, ponieważ absolutnie wszystko było - według niego - niejadalne i głodował, biedaczek.
OdpowiedzUsuńI co? Padł z głodu?
UsuńNiestety, nie, musiałam się rozwieść :))
UsuńTo mu zycie uratowałaś. Inaczej zginąłby śmiercią głodową.
UsuńWątpię. Teraz dziwaczy jeszcze bardziej.
UsuńNa szczęście Ty tych dziwactw nie musisz już znosić! brrr...
UsuńTeoretycznie nie. A praktycznie to on często przyłazi i, co prawda, nie muszę znosić horroru z jedzeniem, ale wciąż mi ględzi po swojemu, od czego dostaję szału. "To jedz", "tego nie jedz", "to kupuj", "tamtego nie kupuj"... Tomy można by spisać!
UsuńO, matko kochana! Ależ to właśnie jest horror! A nie da się jakoś zatrzasnąć drzwi przed nosem?
UsuńDa się, oczywiście. Ale to ojciec Nieletniej, przychodzi przede wszystkim do niej...
Usuńha, ha...Twoja Młodsza to jak moja...musi(!) mieć coś do chrupania i ciamkania :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Na to wygląda.Widocznie nastolatki tak mają.
UsuńChrupanie to jedna sprawa, ale żeby w lodówce piwa nie było ??????
OdpowiedzUsuńhehehehehehe
Pozdrawiam z krainy Loch Ness :-)
A kto powiedział,że nie ma?he,he,he
UsuńJakbym mojego Onego słyszała...
OdpowiedzUsuńNie ma nic, bo by się czekoladę zjadło w tej chwili ;)
Oj za dobrze nam w tych czasach, za dobrze... A pomyśleć,że kiedyś cukier i czekolada były na kartki!
UsuńNo widzisz nie kupiłaś nic do pochrupania. Ha ha uśmiałam się Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie kupiłam, taka jestem. Głodem rodzinkę wezmę! A co!
UsuńSkąd ja to znam: nie ma nic do jedzenia! samo zycie :) a lodówka az pęka w szwach :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam,że u mnie tylko takie numery mogą się zdarzyć! Cha cha cha.....
UsuńHahahha ale sie uśmiałam! Tak samo mamie mówiłam! Jeszcze byłam zła! Jak to nie ma nic do jedzenia? Lodówka pełna, ale coś by się pochrupało :) żeli, chrupki, chipsy, ciasteczka, kakanosik w łapkę hahahha ooo tak!
OdpowiedzUsuńJak widać, w genach ludzkich to mamy, chi, chi, chi.
UsuńNo własnie pełna lodówka a nie ma co zjeść;)
OdpowiedzUsuńMoze trzeba zmienić zwyczaje - pełna lodówka żelków, chrupek i chipsów.... ciekawe jak długo by wytrzymali;)
Trzeba spróbować! Zobaczymy?
UsuńHaha, jakbym mojego brata słyszała. Najbardziej lubi słodkości i choćby lodówka była nie wiem jak pełna to zawsze narzekał. Już mu przeszło odkąd sobie sam robi zakupy;-)
OdpowiedzUsuńSam i z własnej kieszeni mam nadzieję! He, he
UsuńNo i mamuś wszystko wszystkim, ale jak mogłaś zapomnieć o czymś do pochrupania... :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ale ja wcale nie zapomniałam. Zrobiłam to z premedytacją. Bo od tegoż chrupania boczki rosną...hi, hi, hi
Usuńprzekąski zgubna sprawa :)
OdpowiedzUsuńOj, zgubna, zgubna!
Usuńznam to. Staje przed lodowka, otwiera, stoi, stoi, patrzy, stoi... odwraca się i mówi, że nie ma nic do jedzenia. A kiedy jesteśmy w sklepie i proponuje jej, zeby kupiła coś dobrego, to słyszę - niczego nie trzeba, wszystko jest :))
OdpowiedzUsuń