Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Urzędnik państwowy- koń by się uśmiał


Ponoć nauczyciel jest urzędnikiem państwowym. Tak rzekomo zapisano w ważnych dokumentach państwowych. Cha, cha, cha ….. Koń by się uśmiał na takiego urzędnika. Dlaczego?
Bo czy ktoś widział urzędnika, który za własne pieniądze kupuje materiały biurowe typu: długopisy, pisaki, zszywacz, zszywki, spinacze, gumki, taśmę klejącą, segregatory, koszulki itp. Który pracuje na własnym, prywatnym sprzęcie , czyt. komputer, który tworzy całą stertę najróżniejszych dokumentów i sam musi za to zapłacić.
Tak, tak!
O tym się nie mówi.
To takie banalne, mało ważne i nieciekawe.
       Zbliża się koniec I semestru. A zatem skrobię oceny opisowe. W tym roku będzie inaczej. Taka ocena ma mieć wygląd dokumentu. Będzie opieczętowana i musi być w dwóch kopiach. Dyrekcja przygotowała wzór i do pracy. Pracować mogę w domu, czyli marnuję własny prąd ( który znowu podrożał , ale to na marginesie). W szkole biblioteka czynna do 15: 00 , a 25 ocen opisowych w ciągu godziny zrobić nie zdążę ,nawet gdybym pisała niczym błyskawica. Musiałabym owe oceny zacząć pisać pod koniec listopada, a to przecież bzdura.W klasie mam komputer , stary bo stary, uruchamia się 20 minut, często się zawiesza, oprogramowanie z 98r., ale coś tam napisać bym mogła. Teoretycznie. Praktycznie  nie mogę, bo pracujemy na zmiany. Kiedy ja kończę, klasopracownię zajmuje zmienniczka. Zostaje dom. Cóż, niechaj tak będzie. Jedna ocena zajmuje dwie strony A4 razy dwie kopie ….. W przypadku mojej klasy łatwo policzyć 100 arkuszy papieru. Idę do dyrekcji i pytam:
- Kto mi wydrukuje owe dokumenty i skąd mam wziąć papier?- Matko! Tak szeroko otwartych oczu dawno nie widziałam. Prawda! Dwadzieścia lat sponsorowałam „Mój rzekomy urząd – moją szkołę” , ale teraz nie mam ochoty, bowiem machina biurokratyczna rozrasta się w niepojętym tempie. W końcu jestem urzędnikiem, czy nie?
- Jak to? Proszę we własnym zakresie.
- Chwileczkę? – ciągnę grzecznie. - Czy nauczyciel jest urzędnikiem państwowym?
- Tak – odpowiada z powagą dyrekcja.
- Zatem proszę wskazać mi innego urzędnika, który za utworzone dla kogoś dokumenty musi płacić sam z własnej kieszeni?
- Nikt pani nie każe z własnej kieszeni. Macie przecież składki klasowe….
- Pani ze mnie żartuje? Mam stanąć przed rodzicami i powiedzieć: Szanowni rodzice, jeśli chcecie otrzymać ocenę opisową swojego dziecka, musicie zapłacić w państwowej publicznej szkole.
- Ależ nie może tak pani powiedzieć – oburzyła się dyrekcja.
- To jak mam wyciągnąć rękę po ich pieniądze?
- To kto ma zapłacić ?– pyta dyrekcja – Dla szkoły to za drogo.
- To niech szkoła zgłosi to do organu prowadzącego i niechaj ten wydatek też uwzględni planując budżet. A może taka informacja powinna trafić do pani minister, która ciągle dokłada papierów. Gdyby za nie zapłaciła…. To może byłaby w tej kwestii mniej twórcza?
- Pani zawsze gdzieś widzi problemy! – zakończyła rozmowę ze mną wice i odebrała dzwoniący przez chwilę telefon.

     Urzędnik państwowy….. cha cha cha! Koń by się uśmiał. Przecież to istna żenada, żeby urzędnik państwowy pracował na stanowisku urzędowego żebraka!
- Kochani rodzice…. Składajcie się na………, bo bez waszej pomocy bezpłatna, państwowa, publiczna szkoła nie może funkcjonować.
Ale przecież wszystko jest pięknie! Problemu nie ma! To tylko ja te problemy zauważam, ba zauważam i ośmielam się głośno o nich mówić. A to policzek dla .... No właśnie dla kogo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.