Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

piątek, 2 grudnia 2011

Legalne - nieopłacalne


Co ten Palikot wymyśla? – pomyślałam. – Legalizacja prostytucji, bimbru itd.?  Bzdety. Ale, czy oby na pewno?
Po głębszym przemyśleniu doszłam do takich oto wniosków.
Aby interes przestał się opłacać, wystarczy być uczciwym i go zalegalizować. Legalizacja oznacza obwarowania prawne i finansowe. Im więcej pracujesz, tym więcej ci zabierają.
Zacznijmy od legalizacji związku, czyli małżeństwa. „Samotne matki” mają więcej przywilejów i dodatków. Poza tym ich dzieci w pierwszej kolejności przyjmowane są do żłobków, przedszkoli. „Samotna matka” – budzi współczucie, a zatem owe „samotne” bardzo chętnie szafują tym terminem, chociaż tak naprawdę wcale nie są samotne. Dla najbliższych są wręcz niezwykle zaradne i pomysłowe. Otrzymują pełną akceptację i uznanie. Dzięki takim obrotnym cierpią te, które są faktycznie samotne wcale nie z wyboru i ledwie wiążą koniec z końcem.
Legalna praca – hm… Wielu podejmuje ją za płacę minimalną po to, aby prawdziwe pieniądze zarabiać na boku. Poza tym jeszcze świadczenia socjalne się im należą.  Kto cierpi?  Ci, którzy są uczciwi, pracują tylko legalnie, a fiskus ściąga z nich każdą legalnie zarobioną złotówkę. Ledwie wiążą koniec z końcem, a często ich dochód przekracza, np. o  złotówkę wyznaczoną przez urzędasy granicę i żadne świadczenia rodzinie się nie należą.
Własny interes – legalnie musi wykazywać straty. Znam osobiście „takich biznesmenów”.  Dla państwa są biedni. Dzieci stypendia socjalne otrzymują. A oni rozbijają się ekstra wozami, podróżują po świecie itd… Śmieją się w nos tym uczciwym.
Legalizacja prostytucji wydaje mi się  rewelacyjnym sposobem na walkę z nią. Należy wyposażyć prostytutki w kasy fiskalne, obwarować wysokim progiem podatkowym. Każdy klient powinien żądać paragonu, albo nawet faktury za udzielone usługi. Niezadowolony może domagać się reklamacji. Prostytutki mogłyby zakładać związki zawodowe, Przechodziłyby okresowe badania w medycynie pracy i na dodatek legalnie odkładałyby na swoją emeryturę, jeśli dożyłyby  do 67 lat. A zakładając, iż nie dożyją, państwo na ich składkach zarobiłoby sporo gotówki.
Wyobraźcie sobie „tirówki” z kasami fiskalnymi typu „mini” w erotycznych barwach. Cha, cha, cha…
Hm… biznes natychmiast przestałby być taki opłacalny.
Ach … i tak mogłabym długo jeszcze…
Ale…. muszę iść do legalnej pracy.

1 komentarz:

  1. A dlaczego zaraz likwidować prostytucję moralisto?

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.