Przypomniały mi się czasy z PRL-u,
kiedy ekspedientka była niemal na najwyższym szczeblu uznawanych zawodów. No, bo
kto miał znajomości w sklepie, ten i miał co do garnka włożyć.
A klient?
Klient często bywał intruzem w
pustym sklepie. A już, nie daj Boże, chciał się upomnieć o swoje? Ówczesny obraz
panujących zwyczajów, może nieco przerysowany, może nieco w krzywym zwierciadle,
można zobaczyć w filmach komediowych z tamtych czasów, które stały się wręcz
filmami kultowymi. W jednym z nich była taka scena z gablotą, a w niej zdjęcia i
napis: TYCH KLIENTÓW NIE OBSŁUGIJEMY.
Czasy się zmieniły. Dzisiaj walczy
się o klienta. Ale czy o każdego? Otóż nie. Niektórych wręcz nie chciałoby się
widzieć we własnym sklepie. Opowiem historię, która zdarzyła mi się
wczoraj.
Pojechałam , jak zwykle na mój
ryneczek po zakupy. Robię je zwykle w wybranych sklepach. Znam ekspedientki od
lat i mam do nich pełne zaufanie. Jestem w jednym z mięsnych. Przede mną jakaś
kobieta kupuje wedlinę, mięso.... Podaje sprzedawczyni banknot, ta jej wydaje
resztę. Normalka? Niby tak, ale…
Ale kobieta nie wychodzi, dopytuje
jeszcze o inne towary, potem żywo zainteresowana jest moimi zakupami. Zdziwiło
mnie to, no ale cóż, różni ludzie bywają. Wreszcie spojrzała na swoją rękę, w
której zaciskała wydaną je wcześniej resztę i z pretensjami do ekspedientki, że
:
- Dałam pani banknot 100 zł, a pani
wydała mi z 50zł. – Konsternacja... Atmosfera robi się nieprzyjemna.
Ekspedientka:
- Nie, dała mi pani 50 zł. Dobrze
pamiętam.
Kobieta upiera się przy swoim,
wówczas sprzedawczyni postanawia sprawdzić kasę. Kolejka w sklepie zablokowana.
Liczy jedna – kasa się zgadza, woła na pomoc drugą. Liczy druga – kasa się
zgadza. A kobiecina bezczelnie upiera się przy swoim.
Mnie w tym czasie na drugiej kasie
obsłużyła trzecia ekspedientka, więc wyszłam ze sklepu. Udałam się do drugiego
mięsnego z drobiem. Tam natknęłam się na taką rozmowę
sprzedawczyń:
- Matko kochana, jeszcze kilku
takich klientów i człowiek może orła wywinąć. – Rzecz dotyczyła pana, który
codziennie przychodzi do tego sklepu i żyć tym kobietom swoim marudzeniem nie
daje.
- E… taki klient, to nic –
powiedziałam i opowiedziałam zdarzenie sprzed kilku minut w sklepie
sąsiednim.
- A nie mówiła, że w portfelu miała
600 zł?
- Mówiła i nawet portfel otworzyła,
aby uwiarygodnić swoją tezę.- Próbowałam przypomnieć sobie, czy w ogóle jakieś
pieniądze w tym portfelu miała, Ale otworzyła go tak,aby nikt nic zobaczyć nie
mógł.
- To oszustka. Stary numer
wykonywany w innej dzielnicy. Nawet policję wzywaliśmy. Wpierała koleżance, że
dała jej 100 zł, a w kasie żadnej stuzłotówki nie było. Tam już nikt nie chciał
jej obsługiwać. Najwyraźniej przeniosła
się tutaj, trzeba uważać. – I tutaj kobiecina opisała ową oszustkę. No, nie -
rysopis się zgadzał jak nic.
- Muszę o tym powiedzieć tym
babeczkom, na których próbowała swoich sztuczek. – dodałam wychodząc ze
sklepu.
Boże, ludzie to są pomysłowi w
swojej nieuczciwości. Zrobi taka zakupy i jeszcze jej za to zapłacą. Szkoda, że
nie pomyśli, iż te kobiety nie zarabiają kroci, a każdy brak w kasie muszą
uzupełniać z własnej kieszeni.
Wprawdzie gablot z fotkami
nieuczciwych, czy marudnych klientów nie ma, to jednak są szczegółowo
zapamiętywani przez ekspedientki, kasjerki itp. Jednym słowem hasło z minionej
epoki „Tych klientów nie obsługujemy” ciągle żywe.Warto o tym
pamiętać.
~zrodzonaz
OdpowiedzUsuń13 Sierpień 2011 o 10:30
Dobry sposób na „zarobienie „, a ekspedientki biedne w tym wszystkim, słowo przeciw słowu. Gablota z wizerunkiem oszustki bardzo by się przydala
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:39
Bardzo dobrey, tylkoczy naprawdę opłacalny. Przecież predzej czy później taka oszustka, czy oszust wpadną. Brrr… Brzydzę się takimi ludźmi.
Odpowiedz
~kumilek23
21 Sierpień 2011 o 12:32
http://sejfik.com/pages/ptp.php?refid=kumilek23
Odpowiedz
~roksanna
13 Sierpień 2011 o 11:49
Najlepiej jeśli ekspedienta zawsze wbije kwotę jaką daje klient, kasa wyliczy resztę, a w spornych sytuacjach przeliczy się kasę i już! Gdy klient na kasie widzi wbitą sumę jaką dał ( 50, 100 czy wyliczoną) to się „czepiać nie będzie” a i ekspedientka wbijając gdy trzyma banknot w dłoni się „nie pomyli „… Klienci bywają różni, oszuści też, ale częściej zmęczeni, sfrustrowani, nieuważni i w takich sytuacjach konflikty się rodzą…Hasło „klient nasz pan”, niektórzy biorą zbyt dosłownie
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:40
Now eisz, pewnie każda eksedientka, czykasjerka ma swoją metodę. Mnie nic do tego. Ale jeszcze kilka takich numerków i sama do tego dojdzie.
Odpowiedz
~Klarka Mrozek
13 Sierpień 2011 o 13:21
albo wrzucą towar do torby i głosem pełnym pretensji mówią, że jej coś, np kawę czy czekoladę policzyłam a nie podałam, a szczytem bezczelności jest przyniesienie przeterminowanego towaru nie wiadomo skąd i wmawianie mi, że kupiła u mnie! O_0, już mi się ciśnienie podniosło!
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:43
Może się uda?Okropność!
Odpowiedz
OdpowiedzUsuń~maskakropka2
13 Sierpień 2011 o 23:26
W Pradze na targowisku przy ul. Kolbenowej wisi gablota z napisem „Uwaga! Złodziej!”, a w niej fotografie dżentelmenów, na których należy uważać. Tam jakoś to nikogo nie dziwi ani, tym bardziej, nie oburza. U nas zaraz by się podniósł szum, że narusza się prawa człowieka…
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:45
Najwyraxnie oni uważają,że uczciwy ie ma się zego obawiać, natomiast oszust i złodziej tak! Dlaczego chronić złodzieja? Nie rozumiem.
Odpowiedz
~77atena
14 Sierpień 2011 o 11:44
Co racja, to racja. Oszustów dziś nie brakuje. Kazdy orze jak może, tyle, że czasem nie swoim a innych kosztem. A to jest rzecz niewybaczalna. Najlepiej zrobic pani zdjęcie, z podpisem oszustka i rozwiesic – oczywiście anonimowo.
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:47
Coś Ty!! Rozwieszający złamaliby prawo! Oszuści, złodzieje bandyci mają prawa autentyczne, z nimi się liczy nasz wymiar sprawiedliwości. Zwykły uczciwy obywatel ma takie prawa tylko na papierze.
Odpowiedz
wishface@autograf.pl
14 Sierpień 2011 o 18:13
Kiedy pracowałam w sklepie spotkało mnie to samo, całe szczęście nie schowałam jeszcze pieniędzy do kasy, kobieta pospieszyła się z pretensjami…ludzka pomysłowość w oszustwach nie ma granic. Pozdrawiam-Eris
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:48
A ta oszustka najwyraźniej zagadywała tak długo,aż ekspedientka zamknie kasę. Potem ruszyła z pretensjami.
Odpowiedz
Anna_2007
14 Sierpień 2011 o 21:50
Pomysłowość oszustów nie zna granic. Każdy sposób jest dobry, aby kogoś oszukać. Też czasami stykam się z podobnymi „klientami”, dobrze tylko że sklepowe pamiętają, ile pieniędzy klient dał.Serdecznie pozdrawiam.
Odpowiedz
DoDa
OdpowiedzUsuń16 Sierpień 2011 o 07:49
To prawda! Pomysłowość ludzka nie zna granic.
Odpowiedz
~jabed.bloog.pl
14 Sierpień 2011 o 22:18
Jak widać są ludzie i…ludziska…. często można zauważyć że ekspedientki banknot chowają do kasy po wydaniu reszty…ten sposób nie pozwala takim klientką na kombinowanie…i oszukiwanie drugiego człowieka… Pozdrawiam cieplutko. Jola
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:51
Ta na pewno też tak zrobiła. Ale babsko zagadywała i sprzedawczynię , a potem mnie. Najwyraźniej czekała, aż ta schowa banknot do kasy. Dopiero wtedy przypomniała sobie,że ma źle wydaną resztę.
Odpowiedz
~Dominika
14 Sierpień 2011 o 23:32
oj tak, klienci bywają różni, ja także czasem swoich turystów żegnam z wielką ulgą, że wyjechali … i nigdy więcej! za skarby świata!
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:52
Czasami zastanawiam się, dlaczego ludzie się tak zachowują?
Odpowiedz
mami2@onet.pl
15 Sierpień 2011 o 18:55
Ludzie zaczęli się dzielić na miłych i tych całkiem nieznośnych . Miałam kilkakrotnie do czynienia z kobietą, która pragnęła mi wmówić że źle się czuje obsługiwana w mojej instytucji – odpowiedziałam, że nie jest mi miło słysząc taką uwagę , ale będzie mi lżej na duszy gdy odwiedzi z rachunkami sąsiedzką instytucję finansową. Do dnia dzisiejszego przychodzi i od niedawna wymusza uśmiechPozdrawiam i zapraszam do siebiehttp://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:55
Czyżby w śasiednie była jeszcze „gorzej” obsługiwana? Ale metoda rewelacyjna na takich ludzi. Przecież porzymusu nie ma .
Odpowiedz
OdpowiedzUsuń~Figa
15 Sierpień 2011 o 20:38
Słyszałam o takim sposobie oszukiwania i od razu pomyślałam, że to oszustka.Ale wyobraź sobie, że wystarczy dobry image zagubionej, bezbronnej babci i ekspedientki jej uwierzą. Tzn. uwierza, że się w jakiś sposób pomyliły i „oddadzą” jej pieniądze.Dlatego warto dopóki się nie wyda reszty trzymac kwotę otrzymana od klienta na wierzchu, a po wydaniu paragonu i reszty klient ma obowiązek sprawdzić czy wszystko się zgadza. Ja bym miła nie była dla takiej oszustki. To nie mój problem, że sobie nie sprawdziła Ale ja to ja a dziewczyny w sklepie się boją, bo za skargę klienta można stracić pracę.Wydaje mi się, że nie warto przejmować się aż tak utrata pracy a wielu ludzi to robi i dlatego pracują na kiepsko opłacanych stanowiskach i nie mają uznania w oczach pracodawców. No ale to temat na inny temat ))) hihipozdrawiam
Odpowiedz
DoDa
16 Sierpień 2011 o 07:57
Szczególnie w miastach, gdzie panuje duże bezrobocie ludzie boją się utraty pracy. Zaciskają zęby i dalej robią swoje.
Odpowiedz
~agnieszka
16 Sierpień 2011 o 11:21
Witam, bardzo ciekawe to co piszesz, jednak mam o wiele ciekawszy sposób na zarabianie. Jeśli chcesz, to zapoznaj sie z prezentacją. Polecamhttp://bsg-polska.org/index.php?r=c$uxtqykgebcxwqitch$rnWartoAgnieszka
Odpowiedz
~DoDa
17 Sierpień 2011 o 08:35
Agnieszko, witaj, ale proszę więcej nie zostawiać u mnie spamu.
Odpowiedz
fraska@onet.pl
16 Sierpień 2011 o 13:38
Jedno z moich wspomnień dotyczących PRL-u: ogromny tłok w sklepie mięsnym i ja przeciskająca się do pani za ladą(mojej cioci). Pamiętam zazdrość innych i pamietam, że tego nie rozumiałam:) To tak apropo.
Odpowiedz
~DoDa
16 Sierpień 2011 o 14:11
To faktycznie niezbyt miłe wspomnienia.
Odpowiedz
tygrys1012
16 Sierpień 2011 o 15:07
Nie znoszę takiego chamstwa – bo inaczej tego nazwać nie można. Owszem, może się człowiekowi pomylić, może mu się wydawać, ale żeby po chamsku komuś wciskać kit i próbować go oszukać? Co to, to nie, nie toleruję. Osobiście należę do ludzi względnie uczciwych (krystalicznie uczciwych to chyba nie ma ) i jak mi parę razy ekspedientka chciała wydać więcej, to jej oddawałam. Niedawno nie umiałam oszukać pani na 3,5 zł – kupiłam znaczek, list wysłałam, a kobieta zapomniała ode mnie wziąć pieniędzy. Niby mała kwota, ale nie umiałam. Jak się zorientowałam, że nie zapłaciłam, to się wróciłam. Podobnie miałam w sklepie z biżuterią – pani podała mi cenę 19,90 i za tyle chciała mi sprzedać jeden komplecik. Trzeba było brać i iść – nie umiałam – sama jej zwróciłam uwagę, że właściwa cena to 119,90 taki ze mnie typ, co kłamać nie umie
Odpowiedz
~DoDa
OdpowiedzUsuń16 Sierpień 2011 o 15:56
Taka sama jestem. I głupio naiwnie wymagam tego samego od innych. Potem jestem zaskoczonaże są ludzie i ludziska.
Odpowiedz
~krzychu3005
16 Sierpień 2011 o 22:25
To działa także w drugą stronę. Mam traumę do zakupów w spożywczakach odkąd jako mały chłopiec poszedłem po chleb do sklepu osiedlowego. Miałem sześć lat, może siedem. Przez drogę po stokroć przeliczałem ile dostanę reszty, w końcu nie pierwszy raz po chleb szedłem, ale emocje były ogromne. Obsłużyła mnie właścicielka, nie lubiłem jej, coś mi się w niej nie podobało. Poprosiłem o chleb, dałem owej pani 5zł. W czasie wydawania reszty zagadała się z pracownicą, dostałem zamiast ponad dwóch złotych, marne dwadzieścia pięć groszy reszty. Próbowałem sprawę wyjaśnić, ale nic to nie dało. Przyszedłem po chwili z mamą. To też nie odniosło skutku, a jeszcze ten babsztyl śmiał powiedzieć, że mogłem przecież gdzieś po drodze coś sobie kupić, a teraz kłamię, by nie oberwać. Czułem się niezwykle dotknięty posądzeniem o oszustwo.
Odpowiedz
~DoDa
17 Sierpień 2011 o 08:25
Oj, masz całkowitą rację. Tylko, z jakiej strony by nie patrzeć , ten oszukany zawsze cierpi.
Odpowiedz
~Gosia
17 Sierpień 2011 o 01:23
Jeszcze za komuny miałam sąsiada, pijak był okrutny, z mieszkania zrobił melinę ale łeb do kantowania miał. Zawsze rano szedł do spozywczaka, pod sklepem stały pojemniki z mlekiem, wypijał 2, 3 mleka i szedł z pustymi butelkami do sprzedawczyni po kaucję za butelki. Tak za jednym zamachem i mleka popił i pare złotych zarobił. Sprzedawczynie na jego widok dostawały nerwówki ale co miały robić, bic się z menelem? Jak sie w końcu zapił na amen odetchnęły z ulga.
Odpowiedz
~DoDa
17 Sierpień 2011 o 08:33
Och! Tylko życie potrafi pisać takie scenariusze.
Odpowiedz
~maya
OdpowiedzUsuń17 Sierpień 2011 o 07:22
Ile lat ta pani miała? Może była starsza a takim osobom skleroza postepuje. Nie pamietają. Pozdrawiam.
Odpowiedz
~DoDa
17 Sierpień 2011 o 08:32
Zapewniam Cię, że to nie była staruszka, ani nawet starsza pani. Kobieta była w wieku dojrzałym. O starczą sklerozę raczej bym jej nie posądziła, ale o spryt i wyrachowanie, cynizm i kłamstwo – owszem.
Odpowiedz
~starsza
17 Sierpień 2011 o 08:07
prl-owskie braki w sklepach zaczęły się po 80-tym roku, więc nie wiem w którym prl-u żyłaś ????
Odpowiedz
~DoDa
17 Sierpień 2011 o 08:29
starsza- sama przecież uściśliłaś czas. Każdy inteligentny człowiek to wie. Czasami nie warto być upierdliwym, bowiem wpada się w dołek przez siebie wykopany.
Odpowiedz
~Anielska
17 Sierpień 2011 o 12:28
Miałam identyczną sytuację, gdy pracowałam w sklepie.. w kasie nie miałam ani jednej 50 zł, 100 zł i 200 zł.. pewien pan dał mi 10 zł, wydałam resztę i obsługiwałam dalej.. po chwili jak burza wpadł tamten mężczyzna i zaczął mi nadawać od złodziejek.. twierdził, że dał mi 100 zł, a ja mu wydałam do 10 zł.. wezwałam kierowniczkę, ochroniarza i otworzyliśmy kasę.. nie było większych nominałów, więc myślałam, że będzie po temacie, ale nie.. wymyślił, że schowałam te pieniądze do kieszeni.. powiedziałam, że nie pozwolę się obrażać i wezwaliśmy policję.. jak tylko mężczyzna ujrzał radiowóz, zmienił śpiewkę i chciał uciec, ale ochroniarz go zatrzymał.. okazało się, że to oszust, poszukiwany przez policję w całym województwie.. gościa zabrano, ale co ja nerwów zjadłam, to moje..
Odpowiedz
~DoDa
18 Sierpień 2011 o 07:06
Mogę sobie tylko wyobrazić. I jak po takich przypadkach człowiek ma mieć zaufanie do drugiego człowieka.
Odpowiedz
Pinezk_a
17 Sierpień 2011 o 21:56
Przez jakiś czas pracowałam w sklepie obuwniczym i wszystko się zgadza. Bywają tacy klienci, którzy żyć nie dają. Przychodzi taka kobiecina codziennie, żeby się wyspowiadać ze swojego życia i sprzedawczyni nie może zająć się innymi klientami, którzy potrzebują pomocy. Albo 5 minut po zamknięciu sklepu kobieta nie widzi, że drzwi już zamknięte. Pcha się, bo przecież światło się pali. Wpada na drzwi, kiedy one pchane jej siłą otwierają się, potrafi zapytać czy może jeszcze wejść. Nie ważne, że sprzedawczynie również mają swoje życie, swoje rodziny. Ona akurat chce zrobić zakupy o 21.05. [kokainowy]
Odpowiedz
OdpowiedzUsuń~DoDa
18 Sierpień 2011 o 07:14
I takim ludziom chyba trzeba twardo wykładać kawę na ławę. Bo skoro sami pojąć nie mogą… to trzeba im najwyraźniej uzmysłowić.
Odpowiedz
~DoDa
18 Sierpień 2011 o 07:15
I takim ludziom chyba trzeba twardo wykładać kawę na ławę. Bo skoro sami pojąć nie mogą… to trzeba im najwyraźniej uzmysłowić.
Odpowiedz
~http://anna-anna111.blogspot.com
17 Sierpień 2011 o 22:35
straszne, nikomu nie można już wierzyć, pomysłowość nie ma juz granic czasami
Odpowiedz
~DoDa
18 Sierpień 2011 o 07:16
A żebyś wiedziała. A potem dziwimy się,ze mimo uczciwych zamiarów, traktuje się nas jako potencjalnych złodziei, oszustów, terrorystów.
Odpowiedz
yupiegroupie@onet.eu
20 Sierpień 2011 o 00:18
Genialny wpis! Sama pracuję w sklepie, co prawda w obuwniczym, a nie mięsnym, ale i tu przydałaby się PRLowska gablotka Im „więcej jest na półkach”, tym bardziej klienci stają się wybredni i bezczelni (nie wszyscy, oczywiście!). Niestety, takie już jest to nasze konsumenckie środowisko…pozdrawiam,rude-nie-rude.blog.onet.pl
Odpowiedz
~Zosia
28 Sierpień 2011 o 18:28
A mnie w ten sposób kasjerka oszukała. Najdziwniejsze jest to, że jej kasa GRAŁA! Przeliczały to kasjerka i jej zwierzchniczka, ale bez mojej obecności. Czułam sie jak oszustka. Byłam pewna tego banknotu,bo chwilę wcześniej pobrałam z bankomatu 100 zł.na te zakupy.Byłam tak upokorzona tym, że do dzisiaj omijam ten sklep z daleka.
Odpowiedz
~DoDa
28 Sierpień 2011 o 18:35
Bardzo przykre , Zosiu. Jak widać nieuczciwych można spotkac wszędzie.
Odpowiedz
~Carla
19 Grudzień 2011 o 21:22
Bóg nie rychliwy ale SPRAWIEDLIWY!!Dzis w JYSKu w Mysłowicach miałam do zapłaty 75 zl wiedziałam ze mam w portfelu 100 zł ale tez 20 i 10.. wiec odruchowo dałam jej to 10 20 i to 100 zl by mi wydala równe 55 zl.. ona wzięła pieniądze po czym dala mi tylko 5 zl!! ja mowie ale dlaczego a ona ale jak to ze to bylo 50 zl 10 i 20 oszołomiona wyszłam ze sklepu ale wiem dokładnie ze mialam 100 20 i 10 na 100 %% bo nie operuje nigdy duza gotowka i dokładnie wiem ile mam w portfelu… ludze sie ze sprawiedliwosc dosiegnie kazdego…
Odpowiedz
~Czarna Inez
21 Luty 2012 o 19:51
Czasy się zmieniły i role się odwróciły. „Teraz klient nasz pan”. Pracuję w handlu i wiem z doświadczenia jak klient potrafi „raki wypiec”,poniżyć sprzedawcę.Nie zdawałam sobie z tego sprawy,dopóki nie stanęłam za ladą. Pozdrawiam sprzedających i kupujących.
Odpowiedz