Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

czwartek, 28 lipca 2011

Dzwonię, a ty nie odbierasz


Zaczynam tęsknić do czasów, kiedy w przedpokoju wisiał telefon stacjonarny, a jego przenikliwy dźwięk zrywał wszystkich domowników. Towarzyszyły przy tym ekscytujące emocje i pytania: kto dzwoni, do kogo…?
Od czterech lat nie posiadam stacjonarnego telefonu  i to nie z mojej winy. Przeprowadziłam się za miasto, a telekomunikacji nie opłacało się dla mnie ciągnąć linię. Proponowali połączenia drogą radiową. Podziękowałam i tyle.
W końcu w czasach telefonii komórkowej i Internetu nie będę odcięta od świata.
I w ten oto sposób postawiłam na nowoczesność w domu i zagrodzie. Każdy domownik ma swój własny telefon, niektórzy nawet dwa ( myślę o mężowskim i jego komórce służbowej). Jeśli ktoś dzwoni, widomo do kogo i wiadomo kto – dzięki identyfikacji numeru. Jeśli nie mamy ochoty rozmawiać – nie odbieramy i tyle. W każdym razie osiągalni jesteśmy niemal zawsze, jeśli mamy komórkę włączoną przy sobie. Najczęściej owa nieszczęsna komórka dzwoni w najmniej oczekiwanym momencie, co sprawia, iż dodatkowo się stresujemy. Stresujemy się również, kiedy inni w naszym towarzystwie, w miejscach publicznych głośno załatwiają swoje sprawy przez komórkę, wstrzymując , np. kolejkę w sklepie przy kasie, albo zagłuszając, np. nasze własne myśli. Komórka stała się dla nas smyczą, łańcuchem, narzędziem kontroli. Sami kontrolujemy i jesteśmy kontrolowani.
Często dzwonię do moich córek. Jeśli któraś nie odbiera natychmiast, to ja mam przed oczami czarny scenariusz: albo właśnie ją napadli, albo umiera, albo jeszcze coś innego się stało. Zatem dzwonię bezustannie, a może odbierze. Oczywiście , głównie Starsza, bo z Młodszą się prędzej spotkam, oddzwania, kiedy może i tłumaczy, że w danej chwili….
Inny problem dla świata stanowię ja sama. O telefonie przypominam sobie wówczas, kiedy mam z niego skorzystać. W pozostałym czasie spoczywa on sobie gdzieś na dnie torebki, a torebka gdzieś tam, np. w samochodzie w garażu, w spiżarni, w kuchni. Więc interesant może sobie dzwonić do usranej śmierci. No, ale Starsza, rodzina i bliscy znajomi dzwonią wówczas do męża, albo do Młodszej.
- Mamo! Dzwonię, a ty nie odbierasz. Z tobą nawiązać kontakt to koszmar.
- Dziewczyno, ty w ogóle nie czytasz smsów, nie odbierasz telefonów – skarżą się znajomi.
Próżne są moje tłumaczenia, że…. Próżne są obietnice, że…
Staram się. Czasami wyjmuję ten cholerny aparat z torebki i…. później zapominam go z  powrotem włożyć. No i masz babo placek.
Najwyraźniej należę do tych wolnych ptaków, którym ciężko sidła lub smycz założyć, nawet w postaci komórki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.