Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

środa, 22 czerwca 2011

Prawo do życia i prawo do śmierci


Jestem przerażona dyskusją o eutanazji. Dlaczego? Ano dlatego, iż uważam, że każde życie ma swój sens. Nawet cierpienie ma sens. Kiedyś tego nie rozumiałam. I pewnie wówczas opowiadałabym się za eutanazją. Teraz mówię – nie! Krzyczę NIE!!!!
Mam niepełnosprawną córkę, która będzie wymagała opieki do końca swoich dni. Czasami budzę się przerażona: Co z nią będzie, kiedy mnie zabraknie? Wówczas kieruję myśli do Boga i proszę, aby zabrał ją wcześniej ode mnie. Ale szybko te czarne, przerażające myśli odpycham. To przecież idiotyczne. Dzięki temu, że spotykam się z chorobą, upośledzeniem na co dzień, jestem innym człowiekiem. Rozumiem innych. Wiem, jak mogę im pomagać i pomagam. Nikt nie musi mnie prosić, sama widzę, gdzie ta pomoc jest potrzebna.
Zło jest zaraźliwe. Dobro jest również zaraźliwe, tylko trzeba nim zarażać.
Krzysztofem Jackiewiczem od lat pogrążonym w śpiączce opiekuje się matka. Niestety, teraz jest schorowana,  boi się, iż umrze zostawiając syna na pastwę losu. Dlatego chce dla niego śmiertelnego zastrzyku. Przeraża mnie to, że w swoim nieszczęściu jest sama. Gdyby miała wokół siebie ludzi o gorących sercach, wiedziałaby, że jej rolę przejmą inni. Niestety….
Tylko ludzie samotni, często niewierzący, zgorzkniali, nie widzą światła w tunelu, nie wierzą w ludzką miłosierność i bezinteresowną pracę na rzecz innych. Widzą tylko podłość, zło i ludzką nikczemność. Dobro źle się sprzedaje. Media karmią nas złem. Stąd dyskusje nad eutanazją , zamiast nad tym, jak ulżyć w życiu, jak pomóc opiece nad ciężko chorym… Najlepiej uśmiercić i po krzyku, a potem nazwać siebie bohaterem.
Ja wierzę w ludzi dobrej woli. Dzięki Bogu doświadczam kontaktów z nimi. Wiem, że każde życie i każde cierpienie, każdy ból i każda radość – mają swój sens. Traktuję to, co niesie mi los jako dar.

18 komentarzy:

  1. KOMENTARZE Z ONETU
    ~dor
    21 Czerwiec 2011 o 09:48
    Ale co to jest za życie? Taka wegetacja? Przerażające jest to co piszesz. Oglądałam reportaż o pewnej kobiecie, która ma córkę (choć lepiej napisać roślinkę). To dziecko od urodzenia jest głucho-nieme, niewidome, ma porażenie mózgowe, padaczkę i żyje tylko i wyłącznie dzięki respiratorowi bo ma nie wykształcone płuca. I po wiedz mi co to dziecko ma za życie? Czy ono w ogóle jest świadome swojego jestestwa? Nie widzi, nie słyszy, zamknięte tylko w swoim świecie! Mąż odszedł od tej kobiety a wraz z nim dwójka dzieci, które miały dość. Ta kobieta poświeciła cała rodzinę (męża i dwoje dzieci) by hodować dziecko, które nigdy nie będzie normalne.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    21 Czerwiec 2011 o 14:07
    Wegetacja? To co, mamy zaraz po urodzeniu chore noworodki kierować do gazu? Tak? Boże ! Jestem przerażona takim myśleniem. Ludzie opamiętajcie się! Po co ratować ludzi z wypadków, którzy doznali urazów głowy lub kręgosłupa – od razu kula w łeb. Tak jak dobija się chore zwierzęta.Po ro rhabilitacje po udarach czy wylewach – kula w łeb – będzie taniej i bez problemów. A chorzy na raka? Postawiona diagnoza – od razu zastrzyk , po leczyć, skoro i tak umrą , a przy tym cierpieć będą.Przepraszam – emocje wzięły górę. Zaczynam się nakręcać. Przeraża mnie takie myslenie i tyle.

    Odpowiedz

    ~jolka

    24 Czerwiec 2011 o 06:58
    Kobieto, nie nakręcaj się tak…… Idż do szpitala onkologicznego /ale w nocy/, popracuj jako wolontariusz z osobami bardzo chorymi i cierpiącymi. Oni sami proszą o arszenik lub bardzo silny lek przeciw bólowy bo nie mogą wytrzymać tak wielkiego bólu i cierpenia. Ja opiekowałam się moją mamą, która bardzo cierpiała. A cierpiała podwójnie bo patrząc na moje cierpienie /morfina mamie już nie pomagała/, nie potrafiałm jej pomóc. Modliłam się, aby Bóg skrócił jej cierpienie, prosiłam Boga o spokojną śmierć dla mamy. Nikt nie zrozumie drugiego człowieka do czasu, kiedy nie znajdzie się na jego miejscu. Dlatego chciałabym, aby można było decydować o swoim życiu. Aby człowiek śmirtelnie chory mógł poprosić lekarza o zastrzyk i skrócić mękę swoją.

    Odpowiedz



    OdpowiedzUsuń
  2. ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:08
    Jolu! A kto Ci broni decydować o własnym życiu. Masz go dość – samobójstwo i koniec. Jeśli masz dość, dlaczego chcesz, aby ktoś Cię w tym wyręczał. Wiem co to ból i cierpienie. Pochowałam rodziców i brata. Moja mama była chora na raka. I nie nakręcam się. Po prostu stanowcz, emocjonalnie wyrażam swoją opinię.

    Odpowiedz

    ~m

    24 Czerwiec 2011 o 10:27
    Oj DoDa, DoDa, nakręcasz się jak zegarek automatyczny. Zastanowiłaś się jak ma dokonać samobójstwa człowiek świadomy i czujący, gdy jest sparaliżowany i jedyną możliwością porozumiewania się jest mruganie oczyma? A nie możesz spełnić jej prośby, bo bardzo łatwo stwierdzić podanie trucizny i kto ją podał, a pacjentka nie jest na podtrzymaniu funkcji życiowych i nie można liczyć na łut szczęścia i brak prądu do zasilania aparatury.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 17:37
    Życie i śmierć są darem losu. Tak myślę. I chyba lepiej być nakręconym zegarkiem niż stojącym. Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz

    ~m

    24 Czerwiec 2011 o 18:29
    Dlaczego unikasz odpowiedzi? Problem Cię przerósł? Proszę o konkretną odpowiedź, jak ma popełnić samobójstwo osoba sparaliżowana. Konkretnie, jak?

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 18:47
    Skoro nie może popełnić samobójstwa, to znaczy trzeba ją dobić?Samobójstwa popełnić nie może, ale kresu swoich dni doczekać może.Każdy ma swoje przeznaczenie, godzinę i dzień swojej śmierci. Kążdy ma swój los zapisany. Dlatego jedni rodzą się zrowi i szczęścliwi, innym nadane jest cierpienie. I chociaż trudno nam to pojąć, objąc swoim umysłem, nie nam jednak ingerować i zabawiać się w Boga. Temu życie przedłużamy, tamtym zabieramy. Prawo do eutanazji to bardzo cienka granica. Jeśli ją przekroczymy, trudno będzie się zatrzymać. Dzisiaj będziemy pomagać odejść tym,którzy żyć nie chcą, jutro pozbawimy życia tych, którzy staną się dla nas niewygodni. Może mi ktoś zagwarantować,że tak nie będzie?***Wierzę w to całym swoim sercem. A zabijanie w imię godności człowieka nie mieści się w moim światopoglądzie. Przykro mi.Wkrótce napiszę jeszcze o śmierci, tzw. szczęśliwej śmierci. Zapraszam ponownie.

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  3. ~m

    24 Czerwiec 2011 o 20:39
    Sama zaleciłaś tym, którym zbrzydło życie samobójstwo. Więc trzymając się Twojej wypowiedzi pytam się jak ma się zabić ktoś, kto sam nie może wykonać jakiegokolwiek ruchu. Proszę o konkretną odpowiedz, a nie o kolejny unik. Nie potrafisz normalnie odpowiedzieć?

    Odpowiedz

    ~ciekawa

    26 Czerwiec 2011 o 17:43
    Dokładnie o to samo zapytałam a odpowiedz mnie nie satysfakcjonuje. Jak ktos ma jedna rękę sprawna to nie ma problemu, moze sam sie zabić a jak ma pecha i ma dwie ręce niewładne to ma się męczyc. Zupełny brak logiki. Równie dobrze mozna powiedziec – jak ma ręce sprawne moze sam jeść, jak ma niesprawne to moze umrzec z głodu.


    ~ciekawa

    26 Czerwiec 2011 o 02:22
    Gdzie sie podziało twoje logiczne myslenie? Jak samobójstwo ma popełnic ktos kto ma niewładne ręce, kto nie potrafi ręka trafić do ust albo jest w takim stanie jak Jackowski?

    Odpowiedz

    ~DoDa

    26 Czerwiec 2011 o 14:31
    Skoro nie może go popełnić, musi żyć

    Odpowiedz

    ~kiki

    24 Czerwiec 2011 o 08:50
    Przejmij wszystkie obowiązki tej kobiety choć na 1 tydzień Mądralo!!!!!!!!Ale będziesz w tej dobrej sytuacji że wiesz że to TYLKO tydzień a nie całe życie. Jestem ciekawa czy udzielasz się społecznie bo słysząc twoje głupoty wątpię w to. Eutanazja powinna być dopuszczalna w niektórych przypadkach. Wytłumacz mi po co ta dziewczyna żyje??? Dręczy tylko matkę-nieświadomie.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:10
    Kiki , a co TY możesz wiedzieć o opiece nad niepełnosprawnym i nieuleczalnym? Najwyraźniej nie wiesz nic, bo rzucasz we mnie kamieniami. A ja mam właśnie niepełnosprawną córkę, którą będę opiekować się do końca. I wiem co piszę.

    Odpowiedz

    ~ciekawa

    26 Czerwiec 2011 o 02:24
    A jak ci kręgosłup wysiądzie albo ręce sparalizuje to co?

    Odpowiedz

    ~DoDa

    26 Czerwiec 2011 o 14:33
    To co, uważasz,że wtedy powinnam pragnąć śmiertelnego zastrzyku, tylko nie wiem dla kogo siebie, czy córki? Idiotyczne.

    Odpowiedz

    ~ciekawa

    26 Czerwiec 2011 o 17:47
    To to, ze jak będziesz niesprawna to twoja córka moze trafic do zwykłej umieralni gdzie nikt nie będzie sie z nią cackał, bedzie leżała we własnych odchodach i będzie cierpieć sto razy więcej jak cierpi teraz.

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  4. ~EUFORIA

    24 Czerwiec 2011 o 06:45
    Książka MIŁOŚĆ MĘŻCZYZNY wydawnictwa EUFORIA zupełnie obaliła tezę o tym że kobietamoże być nieatrakcyjną dla mężczyzny. Panie które przeczytały ten poradnik i stosują się do rad w nim opisanych, robią prawdziwą furorę wśród mężczyzn .Osoby z otoczenia przecierają oczy z niedowierzaniem Ta publikacja okazała się rewolucyjną .www.milosc-mezczyzna.pl

    Odpowiedz

    ~anna

    24 Czerwiec 2011 o 07:04
    Sama nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu… czy patrzeć jak dziecko cierpi czy lepiej ulżyć w cierpieniu? Mam zdrową roczną córkę i dziękuję Bogu że jest zdrowa a przede wszystkim że jest. Myślę że jakbym była w takiej sytuacji jak Ty to nie zrobiłabym tego bo to w końcu nasze dziecko

    Odpowiedz

    ~madzia

    24 Czerwiec 2011 o 09:57
    eutanazja to temat budzący wiele kontrowersji. Dużo żyje osób na tym świecie, które były już w teorii martwe. Żyją i mają się całkiem nieźle. Bywają też ludzie, którzy cierpią modląc się o śmierć każdego dnia. Kto ma taką moc,żeby był w stanie zadecydować,że to na 100% jest dobry moment na rozstanie się ze światem żywych?Kto może zadecydować za „Dziewczynkę roślinkę” i inne osoby?Kto jest w stanie wziąć odpowiedzialność za życie drugiego człowieka? Często nam się wydaje,że lepiej komuś ulżyć, bo mamy inną perspektywę życia. Jesteśmy zdrowi. Inaczej ma się to do osób, które w świadomy sposób chcą zakończyć swoje życie. Kiedy nie widzą ratunku i wolą umrzeć godnie, zanim staną się roślinami, albo zanim ból rozerwie i na strzępy. Ja nie umiem zadecydować o czyimś życiu i wolałabym walczyć do końca, ale nie jestem nieuleczalnie chora, nie czuje bólu, więc nie wiem jak to jest chcieć umrzeć. Myślę,że eutanazja jest pewnym rozwiązaniem ale czy na pewno?Życzę wytrwałości wszystkim, którzy walczą o życie i ich rodziną którzy zmagają się z ich i swoim cierpieniem.

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  5. ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 10:21
    madziu!Dziękuje za zabranie głosu w dyskusji.

    Odpowiedz

    ~AnetteSo

    24 Czerwiec 2011 o 07:55
    Powiem tak przynajmniej 100 lat temu tacy ludzie by nie przeżyli, bo nie byłoby tej aparatury. Oni nie żyją bez tej aparatury, więc czy to nie jest podtrzymywanie życia na siłę?Raka zawsze możesz wyleczyć, człowieka po udarze czasem też więc może nie generalizuj wszystkiego tak od razu.Powiedzmy sobie szczerze, żyjemy w czasach, gdzie jeżeli nie jesteś zdrowy to nie poradzisz sobie. Ale zawsze tak wyglądała selekcja naturalna (patrz świat zwierząt – pod tym względem świat ludzi w ogóle się nie różni). Jest to trudne, ale nikt nie chce zajmować się chorą zwłaszcza obcą osobą. Jest to nader kosztowne i nieopłacalne – gdzie znowu żyjemy w czasach, gdzie głównym składnikiem, dla niektórych najważniejszy jest pieniądz. Żyjemy do tego w kraju gdzie non stop tych pieniędzy brakuje. A leczenie osób – roślinek jest kosztowne i sporą część kasy wydaje na to państwo. Dlatego też politycy zastanawiają się nad opcją eutanazji, jak i aborcji itd, ponieważ wszystko wtedy da się opodatkować i byłby z tego jakiś zysk.Na razie każdy człowiek przynajmniej w Polsce żyje ponad miarę i non stop są problemy z pieniędzmi ile osób z trudem wiąże koniec z końcem? Nie powiem, że jestem wielką fanką eutanazji ponieważ nie jestem ja staram się zrozumieć każdą ze stron.

    Odpowiedz

    ~Lilia

    24 Czerwiec 2011 o 08:42
    „Ta kobieta” – PIĘKNA KOBIETA, PRAWDZIWY CZŁOWIEK, KOBIETA O WIELKIM SERCU. Ona tak realizuje zwykłe człowieczeństwo! Po prostu!

    Odpowiedz
    ~Akularnica
    21 Czerwiec 2011 o 11:01
    Ja również miałam niepełnosprawną córkę. Za dwa miesiące kończyłaby siedemnaście lat. Niestety …Ale mam nieco inne zdanie na temat eutanazji niż Ty. Nie patrzę na sprawę, tylko przez pryzmat tych, co mogą pomóc, co się opiekują cierpiącymi. Ale również przez pryzmat tych, co żyją bez nadziei, w ciągłym cierpieniu, albo w nieświadomości, że w ogóle żyją. To bardzo trudny temat i myślę, że nie da rady rozpatrywać go ogólnie. Że każdy przypadek jest inny. I, że są ludzie, którym należy pozwolić odejść …z szacunku dla nich, z miłości do nich.Pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  6. ~DoDa

    21 Czerwiec 2011 o 14:11
    Mózg ludzki jest niezbadany, nie wiemy, czy tacy ludzie żyją w nieświadomości. Nam się tylko tak wydaje. Dlatego byłabym ostrożniejsza w wydawaniu sądów na ten temat. Poza tym, masz rację człowiekowi żyjącemu w beznadziei odechciewa się żyć. A dlaczego? Bo jest samotny. Bywa się samotnym wśród ludzi, wśród najbliższych…. Jednak to odrębny temat do dyskusji.

    Odpowiedz
    ~Marta
    21 Czerwiec 2011 o 18:18
    Cierpienie ma sens tylko wówczas jeśli kiedyś się kończy …jeśli przestanie boleć chociaż na chwilę ..co jeśli takich chwil brak ? ja jestem za eutanazją ale tylko wówczas kiedy sam chory się na nią zdecyduje a nie lekarz lub rodzina.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    22 Czerwiec 2011 o 08:08
    A skąd pewność,że nie przestanie boleć? Przyzwyczailiśmy się werzyć diagnozom medycznym i nie bierzemy pod uwagę faktu, że mogą się mylić, ze…. Isnieja zjawiska i rzeczy niezbadane, niewytłumaczalne.

    Odpowiedz

    ~ciekawa

    26 Czerwiec 2011 o 02:31
    Bez przesady. Jak chory na raka z przerzutami na kości ma kregosłup który na zdjęciach rentgenologicznych wygląda jak czarna kreska to mu ten kręgosłup odrośnie?

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Marta
    21 Czerwiec 2011 o 18:19
    Cierpienie ma sens tylko wówczas jeśli kiedyś się kończy …jeśli przestanie boleć chociaż na chwilę ..co jeśli takich chwil brak ? ja jestem za eutanazją ale tylko wówczas kiedy sam chory się na nią zdecyduje a nie lekarz lub rodzina.

    Odpowiedz

    DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:20
    Każdy ma swój krzyż do dźwigania i powinien donieść go do końca.

    Odpowiedz
    ~zielona
    21 Czerwiec 2011 o 19:51
    och, widze, ze moj wczesniejszy komentarz sie nie pojawil. Pewnie onet mial czkawke. Pisalam, ze sie z Toba zgadzam w 100%. Rozpisalam sie na ten temat nieco bardziej… ale teraz to juz nie wydaje sie wazne;]

    Odpowiedz
    ~Nowa
    21 Czerwiec 2011 o 20:10
    Wszystko pięknie, ale nie stawiałabym ludzi niewierzących w jednym rzędzie z tymi, co to samotni, zgorzkniali i nie widzą światła w tunelu, a tylko podłość i nikczemność jest ich udziałem. To by było za proste, tak bywa tylko w bajkach.A w życiu, to niewierzący też bywają miłosierni i bezinteresowni, a wierzący bywają podłymi szujami.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    22 Czerwiec 2011 o 08:13
    Dla mnie wierzący to również ten, który wierzy w człowieka, który jest Człowiekiem. Dlatego moje myślenie jest proste. A światełko w tunelu to była taka metafora.

    Odpowiedz
    ~roksanna
    21 Czerwiec 2011 o 20:40
    A jaki ma sens przedłużać życie ( z życia wzięte) ponad siedemdziesięcioletniej kobiecie, śmiertelnie chorej, której już szpital nie przyjmuje, a cierpi bo serce mocne i wciąż bije? cała rodzina modli się o rychłą śmierć, bo już nie mogą patrzeć…A Ona bez świadomości tylko potworny grymas na twarzy gdy tylko ktoś przy Niej coś robi. Życiodajne kroplówki i niby te „uśmiercające” ból…przedłużają agonie, a można byłoby cierpienie skrócić.Jestem za…eutanazją. W takich przypadkach…Wiesz w jakich cierpieniach umierają ludzie choćby na raka?

    Odpowiedz
    *.

    OdpowiedzUsuń

  8. ~DoDa

    22 Czerwiec 2011 o 08:24
    Jaki sens? Ano posłuchaj. Moja ciotka miała prawie 80 lat, kiedy zachorowała na złośliwego raka jelita. Po namowie córek poddała się operacji po której zapadła w śpiączkę. Po trzech tygodniach lekarze zasugerowali odłączenie ciotki od aparatury. Jej mąż , strauszek nie zgodził się. Ale przy tym tak się zdenerwował, że dostał zawału i umarł. Ona wybudziła się. Żyła jeszczu 18 lat w pełni siły psychicznej i fizycznej. Gdyby ją odłaczyli, nie miałaby już tych 18 lat życia. Uważasz,że to mało?. Dalej, przedłużenie życia chociażby przez tydzień , dla mnie ma sens.

    Odpowiedz

    ~roksanna

    22 Czerwiec 2011 o 08:54
    Nie uważam, ze mało, ale uważam, ze mówimy o zupełnie innym przypadku. Kompletnie. Jest taki moment w chorobie, że już nie ma żadnej nadziei, a pozostaje tylko cierpienie. Dla chorego- śmiertelnie- jest ważny każdy dzień nie tylko tydzień Ale są dni bez świadomości za to z ogromnym bólem. Agonia może trwać kilka kilkanaście dni. Nie śmierć jest straszna, ale umieranie… Wiesz ja leżałam na chemioterapii i słyszałam wycie umierających ludzi..Dlatego uważam z pełną świadomością i odpowiedzialnością, że jeśli można przerwać cierpienie i ktoś życzy sobie tego to należy – powinien mieć do tego prawo. Pozdrawiam.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    22 Czerwiec 2011 o 15:34
    Widzisz, a ja ciągle mślałabym,że jest nadzieja…. W przypadku mojej ciotki nie było żadnej nadziei. Szanse na przeżycie odebrano ówniez mojej córce.. A jednak…Uważam,że musimy swoją rolę wypełnić do końca.

    Odpowiedz
    ~hanusia
    21 Czerwiec 2011 o 22:26
    Ja staram się zrozumieć matkę Krzysztofa, musi być naprawdę bezsilna i zdesperowana samotnością. Bardzo mi szkoda tej kobiety. Eutanazja- temat rzeka… Choć dla mnie nie ma usprawiedliwienia, nie w naszych rękach decyzja o odejściu. Pozdrawiam ciepło -kajtusiowa mama

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  9. ~DoDa

    22 Czerwiec 2011 o 08:27
    Również rozumem tę kobietę i jej nie osądzam i nie potępiam. DRazni mnie jednak czcza dyskusja na temat zabijać czy nie, zamiast duskusji na temat , jak pomóc.

    Odpowiedz
    ~Marysia
    22 Czerwiec 2011 o 20:42
    Temat, który wywołuje wiele kontrowersji. Urodziłam się, dzięki swojej mamie, która powiedziała, że będzie kochać takie dziecko, jakie dostanie od Boga. Lekarze mówili, że będę kaleką i sugerowali usunięcie ciąży. Gdy urodziłam się zdrowa to wszyscy, którzy znali historię mojej mamy przyszli z Nią porozmawiać i mnie zobaczyć. Zaufała Bogu.Jednak gdy cierpiała umierając na raka to chciała umrzeć, bo cierpienie było silne, a my byliśmy bezsilni. Powiedziała mi, że gdyby nie była wierząca to odebrałaby sobie życie. Rozumiem bezsilność i niemoc ludzi.W większych miastach jest więcej możliwości pomocy chorym ludziom, jednak w mniejszych miejscowościach różnie to bywa i nie trafiają się ludzie o wielkich sercach.Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    ~zrodzonaz
    22 Czerwiec 2011 o 20:51
    Nie wiem..nie jestem w stanie sobie wyobrazić , że życiem jest coś, co jest podtrzymywane przez aparaturę a bez nie sie kończy..To ingerencja w los/Boga czy nie ? Sztuczne podtrzymywanie zycia bo tak chce czlowiek..kto może podjąć decyzję, kto powinien..nie wiem. Ale wiem, że nie jestem w stanie potępić umęczonej matki, która boi się o los dziecka i nie ma psychicznej i fizycznej siły ciągnąć dalej walki. Twoja córka jest chodząca, samoobslugowa, nie musisz jej cewnikowac, obmywac, przewracać na boki co kilka godzin, nie spać miesiącami albo latami, oklepywać pleców, smarować zmacerowaną od kału skórę..Jasne, że pomoc takim osobm jest najważniejsza ale uważam, że takie radykalne opinie jak Twoja im nie pomagają na pewno..

    Odpowiedz
    ~Alina
    22 Czerwiec 2011 o 22:44
    Poruszyłaś trudny i kontrowersyjny temat. Ja rozumiem tę matkę, która boi się o los syna, gdy jej zabraknie, a który praktycznie żyje bez świadomości. Co do utrzymywania życia za cenę strasznego bólu, mam mieszane uczucia. Z jednej strony pewnie ból jest nie do zniesienia, z drugiej każdy człowiek ma instynkt samozachowawczy i chce żyć za wszelką cenę. Znam to z doświadczenia, gdy umierał mój Ojciec, serce mi pękało patrząc jak z trudem łapał oddech, więc to trudny dylemat….

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  10. ~maskakropka2
    23 Czerwiec 2011 o 19:49
    Wydaje mi się, że poniosły Cię emocje. Mam na myśli i Twój wpis i odpowiedź na pierwszy komentarz. Eutanazja, tam gdzie jest dopuszczalna, jest wyjściem ostatecznym i stosuje się ją wobec ludzi nieuleczalnie (zgodnie z aktualnym stanem medycyny) chorych. Wobec ludzi, dla których nie ma szans na porawę stanu zdrowia, a cierpienie jest dla nich nieznośne. O eutanazji nie decyduje ktoś dla kaprysu. Decyzję podejmuje grupa ludzi – lakarzy, etyków, rodzina, czasem sam chory. I uważam, że człowiek powinien mieć prawo zdecydować o tym, czy chce dalej cierpieć, czy chce odejść. Zadajesz pytanie czy wobec tego należy mordować niemowlęta, bo są niesamodzielne. To, moim zdaniem, spore nadużycie. Okres niemowlęcy jest etapem w rozwoju człowieka i jako taki przejawia się niesamodzielnością. Tak więc stawianie sprawy w ten sposób jest nieporozumieniem. Podobnie z leczeniem chorych po wylewach, wypadkach czy z nowotworami. Takie przypadki są wyleczalne – przynajmniej w duzym stopniu. Eutanazja zaś dotyczy sytuacji ostatecznych, w których nie ma innych srodków, przynoszących poprawę czy podnoszących komfort życia. Moi znajomi przez 18 lat opiekowali się synem, który miał zniszczony płat czołowy mózgu – nie poruszał się, nie mówił, nie czuł bólu, głodu, oddychał przez respirator. Nie było z nim żadnego kontaktu.Lekarze jednoznacznie stwierdzili, że nie ma szans na żadną poprawę, bo mózg sie nie regeneruje. Wymagał 24-godzinnej opieki. Pomagali im wolontariusze, rodzina, wynajęta pielegniarka. W końcu chłopak umarł. Dla rodziny ten dzień był początkiem lepszego życia. Nie wiem, czy rodzice tego chłopaka skorzystaliby z mozliwości eutanazji, ale wiem, że czekali na koniec gehenny syna i swojej.Myślę, że w wielu wypadkach eutanazja jest przejawem wielkiej miłości do osoby, wobec której się ją stosuje. Kochać, to również pozwolić odejść.Moim zdaniem jest to bardzo trudny problem etyczny i nie wolno go generalizować. Było mi dane przez kilkanaście godzin poznawać znaczenie słowa „cierpienie”. Nikomu nie życzę, żeby musiał to przechodzić, ale wiem, że gdyby taki stan miał trwać latami, a nawet tygodniami, to wolałabym umrzeć. Mówienie o sensie cierpienia jest nieporozumieniem, jeśli samemu się nie cierpi. Wtedy łatwo jest mówić o szlachetności i innych bzdetach. A jak boli, to chce się wyć i gdzieś sie ma jakikolwiek sens takiej sytuacji. Jeśli zaś chodzi o Twoją Córkę, to jak się domyslam, jest to dziewczyna, która nie wymaga stałego nadzoru, karmienia, przewracania z boku na bok, oklepywania co godzinę i innych działań pielęgnacyjnych. Ma deficyty, ale funkcjonuje w rodzinie, w społeczeństwie. Takich ludzi są tysiace. I kwestia eutanazji ich po prostu nie dotyczy.Pozdrawiam.

    Odpowiedz

    ~Alina

    23 Czerwiec 2011 o 21:00
    Zgadzam się z tym, co napisałaś, bardzo trafnie to ujęłaś. Mówienie o tym, że cierpienie ma sens, uszlachetnia itp., dla mnie także jest nieporozumieniem. Cierpienie nie ma ŻADNEGO SENSU poza tym, że chory odczuwa straszny ból i chce, by on jak najszybciej ustąpił. Przeżyłam silne bóle po operacjach i w tych momentach nie myślałam o tym, że to ma jakiś sens, tylko zwijałam się z bólu. O cierpieniu może mówić tylko ten, kto sam go doświadczył….

    Odpowiedz

    DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:25
    Halinko!Nie poniosły mnie emocje i nie nakręciłam. Tak uważam i głośno wyrażam swoje zdanie. Eutanazaja to bardzo cienka granica, którą łatwo przekroczyć. Najpierw jesteśmy litościwi i dobijamy cierpiacych, a potem w imię litości zaczniemy pozbywać się niewygodnych.A odpowiedź na pytanie, co jest trudniejsze oklepywać karmić i przewracać, czy przebywać, pilnować i wykonywać pozatym wszystkie inne czynności opiekuńcze. Myślę,że w tej sytuacji nie ma się co licytować.

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  11. ~maskakropka2

    24 Czerwiec 2011 o 10:00
    W takim razie czegoś chyba nie rozumiem. Odniosłam się do Twojej odpowiedzi na pierwszy komentarz. Pozwolę ją sobie tu przytoczyć:”Wegetacja? To co, mamy zaraz po urodzeniu chore noworodki kierować do gazu? Tak? Boże ! Jestem przerażona takim myśleniem. Ludzie opamiętajcie się! Po co ratować ludzi z wypadków, którzy doznali urazów głowy lub kręgosłupa – od razu kula w łeb. Tak jak dobija się chore zwierzęta. Po ro rhabilitacje po udarach czy wylewach – kula w łeb – będzie taniej i bez problemów. A chorzy na raka? Postawiona diagnoza – od razu zastrzyk , po leczyć, skoro i tak umrą , a przy tym cierpieć będą. Przepraszam – emocje wzięły górę. Zaczynam się nakręcać. Przeraża mnie takie myslenie i tyle.” Sama piszesz, że emocje wzięły górę. Moim zdaniem podane przez Ciebie przykłady są nieporozumieniem. Eutanazja nie odbywa sie natychmist – na miejscu wypadku czy na izbie przyjęć, na którą przywieziono osobę z wylewem. Decyzja o eutanazji jest obwarowana wieloma restrykcjami i nie podejmuje się jej ot – tak sobie. Spłycasz problem. Jeszcze raz powtórzę, że czasem eutanazja jest wyrazem miłości i szacunku do człowieka, który cierpi ponad miarę. Czasem po prostu jest to akt miłosierdzia. Pozdrawiam.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 10:26
    Halinko!Wszystkie moje wypowiedzi ujmę krótko:Eutanazja to pierwszy krok do świadomego ludobójstwa. Na początku w imię dobrej sprawy. Tak uważam. Pozdrawiam serdecznie.

    Odpowiedz

    ~maskakropka2

    24 Czerwiec 2011 o 14:56
    To znaczy, że nie wierzysz w CZŁOWIEKA. A trzeba wierzyć.Pozdrawiam:)

    Odpowiedz
    ~perelka
    24 Czerwiec 2011 o 06:51
    nio wlasnie dwoje niepelnosprawnych dzieci z rodzicami maja po 25 lat ojciej bierze pieniadze na corke bo wymaga stalej opieki z zus ale ich corka wcale nie wymaga opieki oszukuja jeszcze im malo ale sa chory a zarazem zdrowi przy innych ludziach oszukuja panstwa od malego ich rodzice i ucza tego dzieci

    Odpowiedz
    ~perelka
    24 Czerwiec 2011 o 06:55
    zyja na pieniadzach z zus to tacy wiadomo ze maja dobrze nie dziwie sie ze rodzice sie modla o smiesc dla nich

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  12. ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:17
    perelka, a wiesz ile tych pieniedzy dostają, że takie rzeczy piszesz. Uświadomię Cię! 570 zł. Nie wieadomo,czy za to żyć , czy umierać?…. A może się leczyć?….

    Odpowiedz
    ~Lady Be
    24 Czerwiec 2011 o 06:56
    Wielokrotnie mam podobne myśli. Różni nas coś wszakże. Mimo że wierzę w Boga i w życie pozagrobowe, mimo że wierzę w sens każdego życia – nie wierzę w ludzi.Wierzę w bezinteresowność – ale tylko w swoją własną. Pomagam innym, ale sama w swoich problemach jestem osamotniona i nigdy od nikogo nie doświadczyłam pomocy.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:19
    Zatem kolejny raz potwierdzam,że najwyraźniej jestem dzieckiem szczęścia.

    Odpowiedz
    ~beata2
    24 Czerwiec 2011 o 08:08
    każdy wymyśla jakieś usprawiedliwienie dla siebie, swoich postępków, swojego życia….a co jak boga nie ma? ludzie muszą wierzyć w coś , bo tak na prawdę życie nie ma sensu i nie ma czegoś po coś.

    Odpowiedz

    DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:26
    Dziękuję.

    Odpowiedz
    ~bk
    24 Czerwiec 2011 o 08:43
    dziękuję za te słowa…piękne i bardzo mądredawno nie czytałam tak dobrego tekstudobrem trzeba zarażać i to jak najwięcej ludzi

    Odpowiedz

    DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:27
    Gorąco wierzę w to,że ludzi dobrej woli jest więcej.Dziękuję za miłe słowa.

    Odpowiedz
    ~marianna
    24 Czerwiec 2011 o 08:57
    Mam do ciebie jedno pytanie; czy chciałabyś leżeć w śpiączce przez kilkanaście lat jak Krzysztof Jackiewicz i cierpieć? Odpowiedz sobie uczciwie na to pytanie. Nie ty się opiekujesz chorą osobą, ale inni opiekują się tobą a ty tylko cierpisz?? Zastanawiałaś się nad tym?

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  13. ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:04
    A ja zadam Tobie pytanie, czy z wielkiego miłosierdzia zrobiłabyś śmiertelny zastrzyk choremu, dobiłabyś go, jak dobija się zwierzęta? Eutanazja to bardzo cienka granica, którą łatwo przekroczyć i zabijać zabijać niewygodnych wbrew ich woli.

    Odpowiedz
    ~ewa
    24 Czerwiec 2011 o 09:15
    Co się martwić na zapas życie pokaże drogę .Ja też mam niepełnosprawną córke ma 19 lat .Ciągle się pyta dlaczego ja jestem chora .I nie umie jej odpowiedzieć .Ale moja praca nad nią przez tyle lat , nauczyła że jest samodzielna częściowo .Nie myśle co będzie , myślę co jest dziś i teraz . Tak najlepiej .

    Odpowiedz

    ~mam

    24 Czerwiec 2011 o 09:24
    lepiej dla kogo? ja nie umiem tak myslec ale tez nie wiem co powiedziec synowi jak zadaje to pytanie

    Odpowiedz

    DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:29
    Myślimy podobnie. Zatem czerpiemy z życia tyle, ile daje nam kazda chwila. Dzięki za komentarz

    Odpowiedz
    ~mam
    24 Czerwiec 2011 o 09:20
    wlasnie dlatego przestalam wierzyc, stalam sie zgorzkniala i smutna, poniewaz mam niepelnosprawnego syna, jestem sama i NIKT z ludzi otaczajacych mnie nie pomogl mi. nie chodzi mi o pomoc materialna ale o wspolne wyjscia, wyjazdy, spacery , spotkania, rozmowe. i bzdety typu wszystko bedzie dobrze, nie martw sie jakos to bedzie, samo sie ulozy i ble ble ble doprowadzaja mnie do rozpaczy. nie mam z kim jechac na wakacje bo rodzina jest zmeczona i ma swoje zycie, nie wspominajac o znajomych. dziecko spedzi wakacje w domu, a wlasciwie mlodzieniec, ktory swoj czas powinien spedzac inaczej. ja nie mam wlasciwie na nic wplywu. i jeszcze ta mysl o jego przyszlosci gdy mnie zabraknie, kiedy wokolo ciagle afery o zlym traktowaniu ludzi chorych w osrodkach. I JAK MAM NIE BYC ZLA SMUTNA I JAK TU WIERZYC W DOBRO LUDZI??? kiedy czlowiek wola o pomoc i nikt nie chce go slyszec bo po co komu problem

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  14. DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:31
    Rozmumiem Cię. Dlatego napisałam o tym,że zajmujemy się nie tym, czym powinniśmy. Ale nie poddawaj się. Ja składm swoje prośby Bogu i zawsze otrzymuję wsparcie.

    Odpowiedz
    ~Mr T
    24 Czerwiec 2011 o 09:24
    Zadam trudne pytanie. A gdzie tata córki?

    Odpowiedz

    DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 09:33
    Ze mną, wspomaga i wzorowo wypełnia rolę ojca. A co to ma do rzeczy? Dalej, może warto przeczytać cały tekst, a nie tylko zajawkę?

    Odpowiedz

    ~ciekawa

    26 Czerwiec 2011 o 02:46
    To ma do rzeczy ze nie jestes sama, pomaga ci mąż, pomagaja córki i masz choćby taki komfort ze mozesz na godzine wyskoczyć do sklepu czy do sąsiadki. Jakbys była sama z dzieckiem 24 godziny na dobę i pies z krzywym ogonem by ci nie pomógł to bys inaczej mówiła

    Odpowiedz
    ~drqaye
    24 Czerwiec 2011 o 09:30
    mam ten sam problem ,dziecku któremu należy się zasiłek stały odebrano nawe pielęgnacyjny a życie zniszczono jej przy porodzie…..

    Odpowiedz
    ~ona
    24 Czerwiec 2011 o 09:46
    Przypuśćmy, że osoba będąca w stanie wegetatywnym „coś” czuje, o czymś myśli… postaw się w jej sytuacji. Od dziecka, dzien w dzien, miesiąc w miesiąc leżysz w łózku i tępo wpatrujesz się w sufit. Możesz myśleć ale o czym jak nie znasz zycia? slyszysz innych ludzi i zastanawiasz się kim są, co tu robią, dlaczego oni zyją pełnią zycia a Ty nie. Widzisz ich – widzisz jak się smieją, dotykają, przytulają – dlaczego ja tego nie mogę? za co muszę tu leżec? Dziecko które od niemowlaka jest chore, które jeszcze nie zaznało prawdziwego zycia, „zyje” o ile można to tak nazwac w swoim własnym ograniczonym, zamkniętym świecie – myślisz, że nie chciałoby poczuc jak jest gdzies indziej? ze nie cierpi? 2 sytuacja. Żyjesz pełnią życia, masz partnera, ukochanego kota, kochających rodziców, marzenia, hobby i nagle lądujesz w szpitalu jako warzywko. Słyszysz (o ile takie osoby słyszą i rozumieją) jak lekarze mowia, ze tak bedzie do konca zycia, ze juz nigdy nie bedziesz mogla poglaskac swojego kota, facet z czasem odejdzie, rodzina wysle Cie do osrodka, albo co dzien zapłakana zrozpaczona matka bedzie nad Toba lamentowac. Bedziesz czuła jak obcy ludzie muszą sie Toba zajmowac, myją Cię, oklepuja, zmieniaja bielizne a Ty z żywiołowego człowieka stałaś się nikim. A co jesli choroba sprawiła, że mózg przestał funkcjonowac? ze jestes sztucznie podtrzymywana przy zyciu? ze mozg jest juz tak zniszczony, ze nigdy nie wróci do normalnosci? Ja wiem, że jesli kiedykolwiek spotka mnie cos takiego, bede się modlić, zeby ktoś mnie po prostu zabil. Rodzice i partner wiedzą ze gdybym kiedykolwiek znalazła się w takiej sytuacji – niech po prostu zgodzą się na odlączenie aparatury, niech na siłę nie podtrzymują mi życia. A jesli będe słyszącym i widzącym warzywkiem a lekarze będą Twierdzic ze zyje ale nie moge wrocic do normalnosci? mam nadzieje, ze do tego czasu lekarze zaczna podawac na prośbę rodziny jeden mały zastrzyk, zebym nie musiała się męczyc…

    OdpowiedzUsuń
  15. DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 10:08
    To może trzeba pomodlić się o śmierć i ulgę w cierpieniu.

    Odpowiedz

    ~ona

    24 Czerwiec 2011 o 10:20
    a co mi to modlenie da? umrę dzięki temu? nie. Będę dalej wegetować i czekać aż zmieni się mentalnośc ludzi i przestaną na siłę podtrzymywac kogoś przy życiu. Kiedyś takie chore dzieci się zabijało zaraz po urodzeniu. teraz daje się takim dzieciom „zycie” skazujac je na lata wegetacji. Po co? zeby sobie ulzyc? zeby znajomi i rodzina nie powiedzieli ze jest sie tym zlym? Oglądałam kiedyś film pt „olej Lorezna”. Jedno rzuciło mi się w oczy (w sumie nie tylko mi), ze matka tego chorego chłopca trzymala go przy zyciu, bo sama miala ze soba problem. Chciala sie nim zajmowac jak mala laleczka, trzymac go przy zyciu, bo innego zycia nie znala, bala sie je stracic, czula sie bezpieczna majac chore dziecko przy sobie. Pozwolila rozbic rodzine, bo przeciez opieka nad kims, kto nie widzi, nie slyszy, nie rozumie, nie mowi, nie kontaktuje jest celem jej zycia. To nie bylo chwalebne lecz przykre… To nie jest tak, ze nie szanuje takich kobiet, na swoj sposob szanuje ale proszę zeby takie osoby nie miały za złe innym, ze maja odmienne zdanie.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 10:28
    I wzajemnie. Proszę o tolerancje również dla moich poglądów i uszanowanie mojego stanowiska w tej sprawie.Pozdrawiam.

    Odpowiedz

    ~ciekawa

    26 Czerwiec 2011 o 02:41
    masz racje

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 10:19
    Piszesz tak teraz, bo nie znasz innego stanu świadomości. Nie wiesz, co czują ci ludzie. Nie wiesz dlaczego żyją, a mogliby przejść na tamnten brzeg…. Byłabym w tej sprawie ostrożniejsza.

    Odpowiedz
    ~pi
    24 Czerwiec 2011 o 09:51
    Mam podobne obawy jak Ty, gdyż również mam niepełnosprawne dziecko. To przez co przechodzimy często jest koszmarem i niestety nierzadko za sprawą pełnosprawnych ludzi ale z kaleką wyobraźnią. Kiedyś miałam zapał by to zmienić, by pokazać jednemu czy drugiemu jakie to jest życie, ale teraz szczerze powiem „leję na to”, większość z pełnosprawnych zachowuje się tak, jakby mieli w tym jakąś ogromną zasługę, że urodzili się zdrowi i dlatego mogą każdego, kto psuje im ten idealny świat z błotem mieszać, zwłaszcza rodziców dzieci niepełnosprawnych, bo przecież to nieroby są żyjące z ich podatków,a same dzieci też nie zasługują na życie i jeżeli cierpią to z głupoty rodziców, którzy albo ćpali albo odpowiednio wcześnie ich nie wyskrobali, słuchając takich rzeczy nie dziwota, że nie mam ochoty już na dyskusje z większością z tych osób z przerosłym ego. Nie chce mi się tłumaczyć, że moje dziecko okaleczono podczas porodu i że każdy z nich może do szpitala trafić także i np. w święta, albo po prostu zachorować, ale oni myślą, że chyba jakiś układ z Bogiem mają na zdrowie i monopol na prawdę i niech sobie tak myślą, mnie to już mało obchodzi, wystarczająco się nasłuchałam, więcej nie mam zamiaru.

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  16. DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 10:10
    Nikt nie ma monopolu na zdrowie i zycie. W jednej chwili mogą zostać kalekami. Szkoda,że o tym nie pamiętają. Życzę powodzenia i wytrwałości.,

    Odpowiedz
    ~ivona
    24 Czerwiec 2011 o 09:57
    Dlaczego uważasz że ludzie niewierzący są tak podli jak piszesz, że są za śmiercią, za mordowaniem itd. Czymże ja różnie się od ciebie??? tym że mam otwarty umysł i zdaje sobie sprawe że każda religia na tym świecie to wymysł człowieka??? Że człowiek wierzy w coś co nie istnieje żeby nadać sens własnemu życiu???? JA tez widze sens mojego życia, mojej pracy. Mam męża mam syna – zdrowego na szczeście, mam cel do którego dąże każdego dnia. Jestem wrażliwa na zło, szczególnie gdy dotyczy to dzieci. Całe życie marzyłam o tym żeby pracowac z dziecmi chorymi, niepełnosprawnymi. dawać im szczęście i wiare w to ze ktoś je kocha, ktos ich potrzebuje, ktos sie cieszy że sa na tym świecie. Jednak nie karmie ich kłamstwami, że Bóg może ich uleczy, że Bóg bedzie miał ich w opiece. Bo co jest gorsze dla takiego dziecka?? Zaakceptowanie siebie takim jaki jest czy obiecanki cacanki???. Człowiek zwykle boi sie tego co jest mu nieznane a czemu musi stawic czoła. Dlatego jestem za przygotowaniem do stawienia czoła przeciwnościom losu. Mówie tu o dzieciach niepełnosprawnych w stopniu umiarkowanym. Piszesz o ludziach dobrej woli, naprawde wierzysz w coś takiego.? Zrób z ciekawości ankiete, sonde popytaj tych ludzi dobrej woli, czy chcieliby pod swój dach przyjąc dziecko niepełnosprawne, ba dorosłego niepełnosprawnego- roslinkę???? Zobaczysz ilu bedzie chetnych- znajac życie nikt nie zechce. A w szpitalach, zakładach standardowe prcedury, dadzą jesc, zmienia pieluche, kroplówke i do widzenia nastepnego dnia. Na twoim miejscu zaprzyjażniłabym sie z osoba wrazliwa na krzywde ludzi, znalazłabym jedna zaufana, szczerą przyjaciółke najlepiej młodsza od siebie, która po twojej smierci zajmie sie dzieckiem jak nie u siebie w domu to codziennie w szpitalu czy zakładzie.

    Odpowiedz

    DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 10:15
    ivono! Nie przypisuj mi swoich słów. Ja nie uogólniłam i nie wrzuciłam do jednego wora wszystkich. Zwróć uwagę na gro słów : „często” – a nie „wszyscy”, nie „zawsze”. Poza tym małó mnie obchodzi,w co kto wierzy, czy w ogóle wierzy. Dla mnie najważniejsze, że jest Człowiekiem, ma serce,jest uczciwy, ma odruchy miłości, jest dobrym człowiekiem. W takim człowieku, ja widzę Mojego Boga, mimo,że określa siebie jako ateistę.POzdrawiam Cię bardzo serdecznie i wybacz, jeśli uraziłam.

    Odpowiedz
    ~Alina
    24 Czerwiec 2011 o 10:33
    DoDo, jednak sama napisałaś, że poniosły Cię emocje. W życiu nie można kierować się emocjami, tylko rozsądkiem i to w każdej sytuacji. Jednak uogólniasz, bo piszesz, że ludzie samotni i niewierzący to źli, a mający rodziny dobrzy i szlachetni, to nieprawda::”Tylko ludzie samotni, często niewierzący, zgorzkniali, nie widzą światła w tunelu, nie wierzą w ludzką miłosierność i bezinteresowną pracę na rzecz innych.”Nie wiem, w jakim stopniu Twoja córka jest niepełnosprawna, ale widać, że nie jest tak źle. Z tego co piszesz, ma wysoką średnią ocen: 5,4, więc jest sprawna intelektualnie, udziela się też w sporcie (stypendium sportowe), więc fizycznie też jest w porządku. Są rodzice, którzy mają dzieci na wózkach inwalidzkich lub tylko leżące. Może trochę przesadzasz i panikujesz? Poza tym nie jesteś samotną matką, w razie czego córka ma jeszcze ojca, który potrafi się nią zająć.

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  17. ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 10:39
    Alino! Mam trzy córki. I tylko jedna jest niepełnosprawna.I nie uogólniam. Czytaj uważniej! Piszę ” często”, a nie „wszyscy”.

    Odpowiedz

    ~Alina

    24 Czerwiec 2011 o 10:44
    To przepraszam, ale do tej pory pisałaś tylko o dwóch córkach, więc nikt nie wiedział o trzeciej.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 17:41
    O wielu rzeczach sprawach problemach mało się wie, jeśli chodzi o innych ludzi. Dlatego warto czasami być ostrożniejszym z osądem. Nie gniewam się. Dalej, daleko mi do obrazy. Szkoda na to czasu. Pozdrawiam słonecznie i życzę wszystkiego dobrego.

    Odpowiedz

    ~ciekawa

    26 Czerwiec 2011 o 17:52
    Równie czesto jak w przypadku osób rozmodlonych.

    Odpowiedz
    ~
    24 Czerwiec 2011 o 10:55
    Życie mnie jeszcze boleśnie w życiu nie dotknęło choć pochowałem rodziców i młodego brata ale uważam to za coś naturalnego. W życiu człowieka powinno być tak jak w życiu ptaków czy zwierząt dziko żyjących tam sama przyroda żyje swoimi prawami. Instynkt podpowiada np. że bociany z gniazda wyrzucają niedorobione ptaki czy zwierzęta nowo narodzone które są słabe pozostawiają na pastwę losu i zdychają. Ja uważam że i u ludzi powinno pozostawać przy życiu te osobniki które w miarę zdrowe a ci mocno schorowane i mocno cierpiące bez możliwości wyleczenia winne być usuwane w godny jak dla człowieka sposób z tego świata. Pomożemy tym ludziom w cierpieniu może to brzmi okrutnie ale przyroda od milionów lat tymi prawami żyje.Jak widać jeszcze w łonie matki operują noworodka to jak taki człowiek może żyć przy dobrym zdrowie będzie całe życie taki cherlak chodzić i może nawet mocno cierpieć. Pozdrawiam czytających i życzę dużo zdrowia

    Odpowiedz

    ~DoDa

    24 Czerwiec 2011 o 17:43
    Bo człowiek ma jeszcze rozum i uczucia, nie tylko instynkt.

    Odpowiedz
    ~Alba
    25 Czerwiec 2011 o 12:50
    Rozumiem Cię. I podziwiam. Więcej nawet – chciałabym, żebyś była moją matką. Bo przy kimś takim osoba niepełnosprawna przynajmniej mogłaby czuć się bezpiecznie. Czasami nazywam eutanazję „zimnym miłosierdziem” – bo podanie komuś trucizny nie wymaga wysiłku ani zaangażowania. Inaczej, niż wieloletnia nad nim opieka. Choć rozumiem także tych, którzy chcą to zrobić z lęku o przyszłość swoich dzieci, albo dlatego, że zwyczajnie nie mają już sił. Zamiast eutanazji powinni otrzymywać wszechstronne wsparcie – niestety, rzadko tak bywa. A chociaż uważam, że nie jest niczym strasznym „potrzebować czyjejś pomocy” to myślę, że musi być straszne, gdy „dba” o Ciebie ktoś, dla kogo jest to tylko przykry obowiązek. Serdecznie pozdrawiam!www.cienistadolina.blog.onet.pl

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń
  18. ~ciekawa
    26 Czerwiec 2011 o 02:58
    Kiedyś czytałam historię dwóch sióstr, jedna była studentką, druga po maturze, bardzo były ze soba zżyte i bardzo sie kochały. Studentka zachorowała na raka, leczenie nie pomagało, stan sie pogarszał a ona wyła z bólu.Poprosiła siostre o jedno – jak juz poczuje ze więcej bólu nie zniesie da siostrze znak a ta poda jej tabletki nasenne. Pewnego dnia powiedziała – teraz , siostra tabletki podała i ona spokojnie zmarła. Ktos ja zapytał czy nie czuje wyrzutów sumienia – powiedziała nie bo zrobiłam to z milości, siostre kochałam i nie chciałam żeby się męczyła a do tego spełniłam jej ostatnia wole.

    Odpowiedz

    anna_kordalewska

    27 Czerwiec 2011 o 14:16
    Komuś, kto cierpi na ból nie do uśmierzenia, MOŻNA podać środki przeciwbólowe nawet w śmiertelnej dawce – i nie jest to eutanazja.

    Odpowiedz

    ~ciekawa

    28 Czerwiec 2011 o 00:40
    Jak to nie jest? ona podała srodki w takiej dawce że było wiadomo ze siostra umrze. A jaka byłaby róznica jakby zamiast tych srodków podała inne, tez powodujące smierc?

    Odpowiedz
    ~ciekawa
    28 Czerwiec 2011 o 00:59
    Kiedys pracowałam z kobieta ktora miała niepełnosprawną umysłowo córkę i to napewno nie w stopniu umiarkowanym. Córka wymagała opieki przez 24 godziny bo bywała niebezpieczna dla otoczenia i zupełnie niesamodzielna.Ta kobieta nie poświęcała czasu na modlitwy, ona zaczęła działac bo wiedziała ze kiedyś jej zabraknie a na pozostałe córki mające swoje rodziny opiekę nad siostrą nie zwali. Kobieta założyła stowarzyszenie, wykołatała róznymi sposobami fundusze, znalazła sponsorów i wybudowali hostel własnie dla takich niepełnosprawnych, z kuchnią, z zapewnioną opieka całodobowa. Ta kobieta parę lat temu zmarła, stowarzyszenie (bardzo pręzne, sa warsztaty zajęciowe, maja pare samochodów żeby dzieci dowozić na zajęcia) jest nazwane jej imieniem, mąż juz też ma swoje lata a córka ma zapewniona opieke do końca życia.

    Odpowiedz
    ~zm89
    11 Lipiec 2011 o 21:08
    Chcesz poznać datę swojej śmierci? Sprawdź ile Ci zostało! Możesz zaplanować swoje życie wiedząc kiedy nastąpi Twój koniec, możesz wykorzystać w możliwie najlepszy sposób każdy dzień swojego życia. Wystarczy wejść na http://smierc.org , rozwiązać test i wszystko stanie się jasne!

    Odpowiedz
    ~http://siedlecka.blog.pl
    30 Sierpień 2012 o 13:30
    Wierzę, że prawda leży pośrodku. Tak, każde życie ma wartość, zgadzam się. I ludzie od urodzenia niepełnosprawni mogą mieć fantastyczne życie dzięki tym, którzy się nimi opiekują-też prawda.Ale jednak jestem zdania, że człowiek w terminalnej fazie choroby, bądź skazany na wegetację, ma moralne prawo do zdecydowania o swojej śmierci. Uważam, że nikt nie może za niego takiej decyzji podjąć, a także-do niej go przymuszać w jakikolwiek sposób. Dajemy prawo do śmierci zwierzętom, usypiamy ukochanego jamniczka, jeżeli jest bardzo schorowany i okropnie cierpi.Dlaczego nie dajemy takiego prawa ludziom?

    Odpowiedz
    Dodaj komentarz
    Wymagane pola są

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.