Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

niedziela, 8 maja 2011

Wycieczka klasowa z przygodami


Chyba tylko ja umiem sobie urozmaicać życie. A znając moje szczęście, każda wyprawa kończy się niezapomnianą przygodą.
       Nic tak nie uczy, jak przeżywanie czegoś. A zatem będąc w temacie „sposoby podróżowania” wymyśliłam ciekawą lekcję – pojedziemy pociągiem do Gdańska. Tam odwiedzimy wystawę interaktywną i pouczymy się poprzez zabawę. Pomysł dzieciakom spodobał się od razu. Spodobał się również rodzicom, którzy licznie zaoferowali pomoc. Wszystko przygotowane. Bilety kupione. To dopiero frajda. Większość nigdy nie jechała pociągiem. Zatem trudno się dziwić, że emocje na samą myśl o podróży sięgały zenitu. Ale jak to w życiu bywa, los pisze zaskakujące scenariusze. Wprawdzie podróż koleją należy do najbezpieczniejszych, to…. No właśnie! Akurat w przeddzień wycieczki na trasie naszej podróży wykoleił się pociąg.

Jeszcze w nocy rozdzwoniły się telefony zaniepokojonych rodziców. Sama też uległam w pewnym sensie panice. Uspokoił mnie telefon od Starszej, która właśnie miała dyżur w redakcji, z informacją, że  na uszkodzonym odcinku będzie komunikacja zastępcza. A zatem wycieczka się odbędzie.
Frajda dla dzieciaków niesamowita. Wsiedliśmy do SMKi. Zaopiekował się nami fantastyczny konduktor. Dojechaliśmy do Lęborka. Tam przesiadka do podstawionego autobusu - piętrowego. Minęliśmy miejsce katastrofy. Wrażenia, że aż!!!!

 W Godętowie wsiedliśmy znowu do pociągu. 
Wystawa – rewelacja.  O niej jeszcze napiszę.
      I wydawałoby się, że wszystko będzie pięknie…. w drodze powrotnej.
      Mam wrażenie, że u nas w Polsce jest deficyt  myślących ludzi. Pociąg powrotny był przepełniony. To było do przewidzenia -piątek rozpoczynający długi weekend. Niestety PKP – zapomniało o tym fakcie. Powiem dobitniej – przepełniony pociąg zaskoczył ich całkowicie. W Godętowie wysiadły tłumy. I wszyscy biegiem przełajowym przez tory do autobusu.  Ja przecież z dzieciakami przez tory nie pójdę, zatem poszliśmy przepisowo. Kiedy doszliśmy na miejsce właśnie autobus załadowany do pełna, odjeżdżał, a na przystanku zostały jeszcze tłumy podróżnych. Zapewniono nas, że już jadą następne autobusy.  Wrócił ten sam po 30 minutach. Wszyscy się do niego nie zmieścili. Zapewniono nas jednak, że już jadą następne, a pociąg będzie na nas czekał. Faktycznie, chwilę później przyjechały dwa następne, w tym owy piętrowy. Dojechaliśmy do Lęborka, a tam po naszym pociągu nie było śladu. Odjechał, bo za długo musiałby czekać.
Możecie sobie wyobrazić wkurzonych pasażerów! Leciały słowa pikantne, gdzie popadnie!
   Ale ja jestem dzieckiem szczęścia. Podszedł do nas kolejarz i rzekł:
- Na I peronie stoi Intercity do Szczecina. Wsiadajcie do ostatniego wagonu. – kolejarz mówił do nas, ale inni też słyszeli i dalej na wyścigi, kto pierwszy dopadnie tegoż wagonu. My ten wyścig ukończyliśmy ostatni. Ale do wagonu wsiedliśmy. Pociąg wypełniony był studentami z Białegostoku. Było bardzo wesoło. Dzieciaki zachwycone studentami, wysiadając, powiedziały, że to był najlepszy moment wycieczki.
   Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.