Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

wtorek, 31 maja 2011

Wychowanie przez Internet


W dzisiejszych czasach wiele spraw można załatwić przez Internet. A przyszło Wam do głowy, że przez Internet można również wychowywać własne dzieci?
***
   Panią Lusię poznałam 6 lat temu, kiedy nasze dzieci rozpoczynały naukę w szkole podstawowej. Spotkałyśmy się na basenie, gdzie zapisałyśmy: ja- córkę, ona - synka na lekcje pływania. Była wówczas bardzo podekscytowana.
- Ach, tyle spraw muszę jeszcze załatwić. Za kilka dni wyjeżdżam. Mam tyle obaw. Ach! 
***
   Hm… Pani Lusia wyjeżdżała na kontrakt do Norwegii.
- A dzieci ( Miała dwóch synów. Jeden zaczynał naukę w podstawówce, drugi w gimnazjum)? – zapytałam z troską.
- Siostra będzie doglądać, a na co dzień wynajęłam opiekunkę, sąsiadkę.- wyjaśniła bardzo obszernie.
- Ale mały zaczyna pierwszą klasę – raczyłam zauważyć – Będzie mu pani bardzo potrzebna.
- Wiem. Myśli pani, że mi lekko. Jeszcze nie wyjechałam, a już tęsknię. Oboje z mężem robimy to właśnie dla naszych synów, aby było im lżej. Rok szybko zleci, a raz na kilka miesięcy będę przyjeżdżać. – odpowiedziała i zapewne liczyła na akceptację i zrozumienie. Ja jednak jakaś tępa byłam. Nie rozumiałam.
 ***
I faktycznie rok szybko minął. Spotkałyśmy się ponownie, kiedy nasze dzieci kończyły już drugą klasę.
- O, widzę, że pani wróciła – ucieszyłam się na jej widok.
- Wróciłam, ale tylko na chwilkę – odpowiedziała. – Przedłużyłam kontrakt na kolejny rok. Tak jakoś wyszło. 
     Nie wytrzymałam. Kobieta najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego co robi.
- Wie pani, dzieciństwo krótko trwa. Nie żal pani tych straconych chwil z synkiem ( myślałam wyłącznie o młodszym)?
- No wie pani, coś za coś. Poza tym ja codziennie przez dwie godziny rozmawiam ze swoimi synami przez skypa . Gdyby każda matka tyle czasu poświęcała na rozmowy z dziećmi, to byłoby dobrze – dodała dumna z siebie.
- Ale nie widzi pani, jakie ma mają miny, kiedy wracają ze szkoły, nie może pani ich przytulić, nie wie, co robią poza tymi dwiema godzinami….
- Wiem wszystko, chłopcy o wszystkim mi mówią. Mam z nimi świetny kontakt. – Pośpiesznie przerwała mi. Rozmowa drażniła ją, więc ją zakończyłyśmy.
***
    W połowie trzeciej klasy na basenie spotkałam opiekunkę synów pani Lusi. Żaliła się na problemy wychowawcze, jakie sprawia szczególnie starszy chłopiec. Zamierzała zrezygnować z tej pracy.  I zapewne tak zrobiła, bo dwa tygodnie później spotkałam panią Lusię. Była zbulwersowana.
- Ludzie są nieodpowiedzialni ( tu zapewne chodziło o opiekunkę i jej rezygnację). Najpierw podejmują się opieki, a potem rezygnują jakby nigdy nic. Przecież dzieci to nie rzeczy… Nie można ich tak po prostu porzucać. Wyobraża sobie pani, że muszę szukać nowej opiekunki.
- A nie lepiej zabrać dzieci ze sobą? – zaproponowałam nieśmiało.
- Ależ skąd! Tam nie mam warunków. Oboje z mężem ciężko pracujemy. Chłopcy mają skończyć polską szkołę. Dla nich tak ciężko pracujemy. Poza tym za kilka miesięcy wracam na stałe, chociaż mąż tam jeszcze zostanie.
***
    W obecnej chwili nasze dzieci kończą podstawówkę. Pewnego razu na basenie podbiegł do mnie syn pani Lusi. Ukłonił się pięknie, więc zagadnęłam.
- Mama już wróciła?
- Nie – odpowiedział – chce, abym po skończeniu szkoły pojechał do niej.
- Pojedziesz zapewne?
- Nie chcę. Brat jest pełnoletni. Zdaje maturę. Wolę zostać z nim.
- A mama?
- Rodzice nie są już mi potrzebni. Odzwyczaiłem się od nich. Nie umiałbym z nimi… No, wie pani!.....

    Hm….. Najwyraźniej te dwie godziny wieczornych rozmów z synami przez Internet to niewiele – pomyślałam.

6 komentarzy:

  1. KOMENTARZE Z ONETU
    ~roksanna
    30 Maj 2011 o 17:19
    No cóż w imię źle pojętego dobra można wiele krzywdy wyrządzić, stracić bezpowrotnie więź z własnym dzieckiem. Bywa, że sytuacja zmusza by jedno z rodziców wyjechało „za chlebem”, ale przynajmniej drugie zostaje przy dzieciach. Wychować na odległość się nie da…a w dziecku na zawsze pozostanie żal, że nie ma rodzica wtedy gdy go potrzebuje. A dorośli zbyt często swoją uwagę zastępują kolejnymi prezentami, dodatkowymi zajęciami, wymagając sukcesów, bo przecież tak dużo i ciężko pracują by niczego pociechom nie zabrakło. Niczego co można kupić…

    Odpowiedz

    ~DoDa

    30 Maj 2011 o 17:44
    Próbowałam to pani Lusi uświadomić. Ona jednak miała własną teorię na ten temat i nic do niej nie docierało. Może teraz już dotarło, ale trochę za późno. Sześć lat wychowywania na odległość zrobiło swoje. Bardzo mi ich wszystkich żal.

    Odpowiedz

    ~lfcqnnFTVeVwPAKizD

    7 Czerwiec 2011 o 11:53
    YMMD with that aswner! TX

    Odpowiedz

    ~aJJplsqkcRjAyajJOHC

    8 Czerwiec 2011 o 17:28
    IÂ’m not wtorhy to be in the same forum. ROTFL

    Odpowiedz
    ~maskakropka2
    30 Maj 2011 o 20:04
    Różnie się ludziom w życiu układa. Mnie też nie rodzice wychowywali, ale jakoś mi to nie zaszkodziło w życiu, nie zniszczyło to moich z nimi relacji, nie czułam się przez to ani gorsza, ani mniej kochana. I nie było wtedy skypa. .Pozdrawiam:)

    Odpowiedz

    ~DoDa

    31 Maj 2011 o 07:06
    A jesteś pewna ,że to nie odbiło się na Twoim późniejszym życiu?Dalej, co roku zmieniała Ci się opiekunka? Ja uważam,że dzieci powinny być wychowywane przez rodziców. Jeśli dorosły człowiek decyduje się na dziecko, powinien mieć tego pełną świadomość.

    Odpowiedz

    ~maskakropka2

    31 Maj 2011 o 13:47
    Tak, jestem pewna, że to nie „odbiło się” na moim życiu, choć z pewnością miało na nie wpływ. Dzięki temu, że nie Rodzice mnie wychowywali (przez 9 pierwszych lat życia) do dziś mam świetny kontakt z całą dalszą rodziną – ciociami, kuzynostwem. Dzięki temu nie musiałam chodzić do przedszkola i tułać się po świetlicach, za to miałam bliskich wokół siebie przez całą dobę.Dzięki temu moi Rodzice mogli zdobyć wykształcenie (jednocześnie pracowali), a potem zapewnić mi w miarę dostatnie życie w bardzo przyzwoitych warunkach. Myślę, że żaden rodzic nie chce krzywdy swojego dziecka. Ta pani, wyjeżdżając, miała na względzie dobro materialne dzieci, ale starała się uczestniczyć w ich życiu na co dzień. Sądzę, że źle wybrała dzieciom opiekunkę. Kto wie, jak ta pani z nimi postępowała? Co mówiłą chłopcom o ich matce? Nie sądzę, żeby dziecko samo z siebie powiedziało, że „matka nie jest mu już potrzebna”. Od kogoś to musiał usłyszeć. I to pewnie nie jeden raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedz

    ~maskakropka2

    1 Czerwiec 2011 o 08:51
    Ludzie podejmują różne decyzje w życiu. Czasem pozostawienie dziecka na wychowanie komuś innemu jest aktem wyzbycia się egoizmu – matka, choć tęskni, wie, że to co robi, jest dla jej dziecka najlepsze. Nie mówię tu o uganianiu się za pieniędzmi, żeby spełniać swoje i dzieci zachcianki, ale jeśli w grę wchodzi zdobycie grosza na zaspokojenie podstawowych potrzeb, to jestem bardzo tolerancyjna.Życie w biedzie też może wywrzeć niekorzystny wpływ na dzieci – nie można im wtedy zapewnić godziwych warunków życia, rozwoju, wykształcenia.Nie można kupić zabawki, książki, jedzenia, posłać na basen czy naukę języka. Poza tym rodzice też mają prawo do realizowania swoich ambicji. Dziecko nie jest więzieniem, nie powinno oznaczać poświęcania się, rezygnacji ze swoich marzeń. Wszystko jednak zależy od tego, jak się zorganizuje opiekę nad dzieckiem, kontakty z nim, jak się z nim rozmawia w czasie rozłąki. Znam kilka takich przypadków, o jakich piszesz i na pewno są to sytuacje trudne, ale żadna nie zakończyła się tak, jak ta.Rodzice (zwykle jedno jest za granicą) przyjeżdżają do domu co jakis czas, rozmawiają via Internet z dziećmi, zabierają je na wakacje w ciekawe miejsca. Dzieci uczą się obcego języka, poznają nowy kraj, obyczaje. Stają się też bardziej samodzielne. Takie teraz są czasy, że nie każdy może znaleźć pracę tam, gdzie mieszka. Każdy medal ma dwie strony i warto o tym pamiętać. Pozdrawiam:)

    Odpowiedz

    ~DoDa

    1 Czerwiec 2011 o 18:01
    W takim razie mamy zupełnie inne pojęcie macierzyństwa, rodzicelstwa i wychowania.

    Odpowiedz

    ~UaveWAxD

    7 Czerwiec 2011 o 14:24
    Ppl like you get all the brains. I just get to say tnhaks for he answer.

    Odpowiedz

    ~entmExfcOTqJDFmuTH

    8 Czerwiec 2011 o 18:14
    What a joy to find smoenoe else who thinks this way.

    Odpowiedz

    ~JmhoIvUROmidY

    7 Czerwiec 2011 o 05:57
    I’m not easily impresesd. . . but that’s impressing me!

    Odpowiedz

    ~sjrXEqBc

    7 Czerwiec 2011 o 19:35
    VFZpYR owknruterkid

    Odpowiedz

    ~ZKKtFCWiiCKtuiwaBV

    8 Czerwiec 2011 o 10:37
    AdIIq4 , [url=http://eqyveswwfguh.com/]eqyveswwfguh[/url], [link=http://nhdmrynojysl.com/]nhdmrynojysl[/link], http://ojdznqlbaoim.com/

    Odpowiedz

    ~Liz

    1 Czerwiec 2011 o 11:24
    > Tak, jestem pewna, że to nie „odbiło się” na moim życiu,> choć z pewnością miało na nie wpływ. Dzięki temu, że nie> Rodzice mnie wychowywali (przez 9 pierwszych lat życia) do> dziś mam świetny kontakt z całą dalszą rodziną – ciociami,> kuzynostwem. Dzięki temu nie musiałam chodzić do> przedszkola i tułać się po świetlicach, za to miałam> bliskich wokół siebie przez całą dobę.Dzięki temu moi> Rodzice mogli zdobyć wykształcenie (jednocześnie> pracowali), a potem zapewnić mi w miarę dostatnie życie w> bardzo przyzwoitych warunkach.> Myślę, że żaden rodzic nie chce krzywdy swojego dziecka.> Ta pani, wyjeżdżając, miała na względzie dobro materialne> dzieci, ale starała się uczestniczyć w ich życiu na co> dzień. Sądzę, że źle wybrała dzieciom opiekunkę. Kto wie,> jak ta pani z nimi postępowała? Co mówiłą chłopcom o ich> matce? Nie sądzę, żeby dziecko samo z siebie powiedziało,> że „matka nie jest mu już potrzebna”. Od kogoś to musiał> usłyszeć. I to pewnie nie jeden raz.Czy jest Pani dorosła? Czy założyła Pani rodzinę? Mój były mąż też był tak wychowywany, dziś jako dorosły człowiek nie umie żyć w jednym domu: najpierw był ze mną – jedyną jego „oficjalną” żoną, potem z następną, następną i … mogę taki pisać następną ze 100 razy, bo trwa to już lata. Po 4 latach takiego życie rozwiodłam się, on od czasu do czasu jak sobie przypomni i zatęskni to przyjeżdża „do dzieci”. Na początku pozwalałam mu zostawać mając nadzieję, że zostanie na zawsze, teraz już nie, może tylko odwiedzać dzieci. Czasem mi go żal – tak się kończy wychowywanie przez wszystkich: babcie, ciocie, a nie matkę i ojca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedz

    ~jnlmABLcOyCRbupipDx

    7 Czerwiec 2011 o 14:49
    YouÂ’ve got it in one. ColdunÂ’t have put it better.

    Odpowiedz

    ~FlMAtBDFdG

    8 Czerwiec 2011 o 16:34
    AFAICT you’ve covered all the bases with this asewnr!

    Odpowiedz

    ~psycha

    1 Czerwiec 2011 o 10:55
    maskakropka, jesli nie wiesz co nie mialas to chyba za wiele nie wiesz.WG Ciebie to i matki nie maja zadnej roli.

    Odpowiedz
    Anna_2007
    30 Maj 2011 o 21:31
    Aż ręce opadają. Niby dzieci mają dwoje rodziców, a w rzeczywistości są sierotami- eurosierotami.Serdecznie pozdrawiam.

    Odpowiedz
    ~jabed.bloog.pl
    30 Maj 2011 o 21:35
    No i mamy… dzieci sieroty europy…nie zaznały prawdziwego ciepła rodzinnego domu. Wiele straciły dzieci i rodzice z okresu wychowywania na odległość. Życzę im wszystkiego dobrego w życiu.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    31 Maj 2011 o 07:11
    Ja też. Mimo wszystko to bardzo sympatyczni ludzie. Tylko tak jakoś źle poukładali sobie hierarchię wartości

    Odpowiedz
    ~Alina
    31 Maj 2011 o 11:03
    Dziwna decyzja. Wystarczyłoby, gdyby wyjechał tylko ojciec, a matka została w domu. Jak widać pieniądze dają wszystko oprócz szczęścia….

    Odpowiedz

    ~DoDa

    31 Maj 2011 o 14:09
    Jak widać, pieniądze przesłaniają wszelkie wartości i zdrowy rozsądek.

    Odpowiedz
    ~pani-autograf
    31 Maj 2011 o 22:00
    Ale głupia baba!!!!!!! dzieci trzeba przytulać, całować, być obok, kiedy im smutno, kiedy sa chore, dawać poczucie bezpieczeństwa, a nie pie.przyć przez internet o dyrdymałach przez dwie godziny dziennie. Każdą wolną chwilę poświęcam draniowi, bawię się z nim, odbieram z przedszkola, oglądam bajki, czytam na dobranoc, okrywam kołderką w środku nocy, tulę, kiedy przybiegnie z zimnymi stopami. Ona tylko przepytywała. Szkoda mi tych chłopców… Zabrała im to, co może dać jedynie matka.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    1 Czerwiec 2011 o 07:22
    Najgorsze jest to, że ona tego zupełnie nie rozumie. Zapewne w jej odczuciu, matka powinna zapewnić dobrobyt i spełniać zachcianki. Bo inaczej takiego zachowania wytłumaczyć nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedz

    ~pani-autograf

    1 Czerwiec 2011 o 21:18
    Myślę, że ona wolała odsunąć się od dzieci i mieć poczucie „wolności”, niż spełniać swoje obowiązki. Zastanawiam się jednak, gdzie w tym wszystkim był ojciec chłopców?

    Odpowiedz

    ~DoDa

    2 Czerwiec 2011 o 07:09
    Gdzie? Razem z nią!

    Odpowiedz

    ~agnesse

    1 Czerwiec 2011 o 12:03
    taaa; a potem rosna takie mimozy! wrazliwe, kruche, i nigdzie i z nikim im niedobrze! szkoda mi takich maminsynkow!

    Odpowiedz

    ~DoDa

    1 Czerwiec 2011 o 18:04
    agnesse! To co trzeba robić? Oddac na wychowanie innym? A może tłuc? Wtedy kim będą?

    Odpowiedz
    ~Ewa
    1 Czerwiec 2011 o 11:07
    Praca i pieniądze ponad dzieci … a może właśnie świadoma ucieczka od dzieci, których wychowanie jest problemem, z którym sobie nie radzę, dzieci zawadzają, są czasochłonne i męczące, więc znajduję sobie zagraniczny kontrakt i już mam wymówkę, aby zostawić je innym a samemu … odzyskać przynajmniej częściową wolność? bywa i tak, znam takie przypadki, nie wszyscy odnajdują się w roli rodziców i bardzo chętnie tę rolę porzucają, oczywiście mając pełną gębę słów o tęsknocie i wyrzutach sumienia,a le przecież … dla dzieci to robią, dla ich przyszłości. Tymczasem przyszłość dzieci to jedna wielka niewiadoma a teraźniejszość już jest kiepska, ale czy to kogoś zniechęca? na ogół nie. Nie krytykuję ludzi, którzy nie mogą utrzymać rodziny emigrują i szukają zarobku za granicą, ale krytykuję tych którzy latami prowadzą życie w rozłące z dziećmi, bo uważam że rzeczą oczywistą jest po jakimś okresie przejściowym, po ustabilizowaniu się w nowym miejscu sprowadzanie rodziny – bo po to jest rodzina, aby z nią mieszkać, żyć wspólnie, widywać co dzień swoje dzieci. Ale to niestety nie jest obecnie popularny pogląd, coraz mniej popularny, niestety. A dzieci de facto opuszczonych przez rodziców przybywa, są wręcz całe miasteczka dzieci bez rodziców, którzy pracują za euro i widują je raz na kilka miesięcy. Ale mają na pocieszenie konsole i wypasione rowery, może wystarczy.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    1 Czerwiec 2011 o 18:05
    Myślimy podobnie.

    Odpowiedz
    ~ble
    1 Czerwiec 2011 o 11:43
    Rozumie czy nie – jej decyzja. Dzieci ją będą z tej decyzji rozliczać, nie Panią. Niezdrowe zainteresowanie czyimś życiem z tego tekstu wyziera i nic więcej. Tak się wszak złożyło, że przez 6 lat miała Pani nieustannie rękę na pulsie życia tej rodziny Brawo za troskę i zainteresowanie

    Odpowiedz

    ~DoDa

    1 Czerwiec 2011 o 17:59
    ble – w pewnym sensie zainteresowanie dzieckiem wynika z mojego zawodu. A z drugiej strony, wygodnie nie interesować się nikim i niczym. Ale masz rację. To jej wybór. A moim wyborem było opisać tę sytuację, czy też nie. Wybrałam jak wybrałam, bo to jest mój blog. A problem sierot społecznych jest większy, niż Ci sę wydaje. Przez głupotę i krótkowzroczność najbardziej cierpią dzieci. One na świat się nie prosiły. Warto o tym pamiętać.

    Odpowiedz
    ~akinom
    1 Czerwiec 2011 o 11:45
    przykre…

    Odpowiedz
    ~agnesse
    1 Czerwiec 2011 o 12:00
    prawda, jak zwykle, lezy po srodku. ja tez wyjechalam, zostawilam dzieci( starsze, niz Pani Lusi, ale zawsze dzieci), tez je „wychowuje” przez skypa! i nikt nie ma z nimi problemow! wszyscy sa zadowoleni: ja- bo moge zapewnic im lepszy byt, oni- bo maja na lepszy byt. wszystko zalezy od tego, co wpoilismy dzieciom wczesnie, jakie zasady sobie przyswoily. sa tez dobre strony: dzieci ucza sie odpowiedzialnosci, samodzielnosci, a rodzice ucza sie patrzenia na swoje dziecko, jak na czlowieka, a nie mimoze, ktora trzeba chowac pod spodnica! ale widze, ze synowie pani Lusi swietnie sobie radza! ucza sie, nie „zeszli na manowce”, czyli nie jest zle! widocznie sa odpowiedzialnymi, mlodymi ludzmi! to moze opiekunka byla troche przewrazliwiaona, moze ta praca ja przerosla, bo problem pronlemowi nie rowny! niektorzy wyolbrzymiaja!

    O

    OdpowiedzUsuń


  5. ~DoDa

    1 Czerwiec 2011 o 18:07
    A kiedy opisywana matka miała je wpoić skoro niespełna siedmioletnie dziecko zostawiła?

    Odpowiedz

    ~cRHarsGIHz

    7 Czerwiec 2011 o 02:24
    THX that’s a great anwser!

    Odpowiedz

    ~YECxltfDvl

    8 Czerwiec 2011 o 17:33
    Stands back from the keyboard in amazement! Takhns!

    Odpowiedz
    ~maskakropka2
    1 Czerwiec 2011 o 15:58
    Dorota – przepraszam. Wymiana zdań między nami przekształca się w dyskusję z innymi na Twoim blogu, a to jest sprzeczne z blogowymi zasadami. Tak więc ucinam dyskusję. Tym, którzy pytają odpowiadam: jestem baaaardzo dorosła, szczęśliwa i wiem, jak ważna jest rola matki w życiu dziecka:)Pozdrawiam serdecznie:)

    Odpowiedz

    ~zrodzonaz

    1 Czerwiec 2011 o 17:52
    Cóż DD, byłam ciekawa jakie będzie treść ostatnich rozmów z tymi chłopcami i…spodziewałam się , że tak będzie. Przykre jest to, co te dzieci czują, jak i to, że wychowanie bez matki na pewno wpłynie na ich dalsze życie. Każdy człowiek do normalnego funkcjonowania w społeczeństwa potrzebuje zaspokojenia potrzeb fizologicznych, psychicznych, emocjonalnych i materialnych. Nie zaspokojenie którejś z tych dziedzin zostawia deficyt odczuwalny przez całe życie. Przejawia się ona rożnie, czasem stanami lękowymi i depresją, czasem nieumiejętnością stworzenia zdrowego związku (strach przed odrzuceniem przez osobę, którą się kocha), traktowaniem własnym dzieci. Biedni są Ci chłopcy….Podobnie jak i nne dzieci, młodzież, dorośli, którzy zostali pozbawieni codziennego ciepłego kontaktu z rodzicem/rodzicami.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    1 Czerwiec 2011 o 18:12
    zrodzona!Niestety, to bardzo smutna prawda udowodniona naukowo, podkreślana przez psychologów. Takich dzieci jak synowie pani Lusi w szkołach jest coraz więcej. Na co dzień obserwuję ich zmagania z codziennością. Cholernie mi ich żal. Rodzie w jakimś stopniu pozbawili ich dzieciństwa.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    1 Czerwiec 2011 o 18:08
    Rozumiem Halinko! Tak jakoś wyszło.

    OdpowiedzUsuń

  6. Odpowiedz
    ~aleksa
    3 Czerwiec 2011 o 14:11
    Moja mama tez wyjechala, wlasnie do Norwegii, jak mialam 9 lat. Jak maz/ojciec wyjezdza to jest okej, ale jak matka to juz sie psy na niej wiesza. Bez przesady, mi sie krzywda nie stala. Jestem samodzielna, niezdrowa pepowina, ktora sie utrzymuje u polskich dzieci do 40 roku zycia zostala dzieki Bogu odcieta, po kilku latach dojechalam do rodzicow, poznalam nowy kraj, jezyk i mam o wiele wiecej mozliwosci. Moja mama byla znerwicowana przez prace w Polsce, a tutaj sie wyciszyla i stala lepsza osoba. Wiec nie ma tego zlego. Powierzchowne ocenianie jest bardzo mylace i glupie. Nie wiesz tak naprawde szczegolow, a oceniasz na forum publicznym. Matka moze byc matka, nawet na odleglosc i wie co to macierzynstwo, nie martw sie.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    6 Czerwiec 2011 o 07:30
    aleksa! – To Ty oceniasz, ja przedstawiłam tylko i wyłącznie fakty. Coś mi się wydaje, że masz problem z rumieniem tekstu. Szwankuje czytanie ze zrozumieniem na poziomie krytyczno – twórczymA teraz wracając do Twojego komentarza… Hm… Rezultaty takiego wychowania będą widoczne po jakimś czasie. Najpierw sama musisz zostać matką… W przeciwnym razie nie zrozumiesz.Życzę powodzenia.

    Odpowiedz
    ~Asia
    3 Czerwiec 2011 o 14:13
    Jasne, zawsze matka winna. Dlaczego nikt nie mówi, że to ojciec powinien dbać o dzieci i się nimi zajmować ??? Rodzice mojego kolegi oboje wyjechali, gdy ten zaczynał liceum. Matka pojechała do Norwegii, ojciec do Irlandii. Przez całe liceum tylko babcia czasem do niego zaglądała a żył z pieniędzy, które przysłali rodzice. Po jakimś czasie zadzwoniła do niego matka i powiedziała, że przeprowadza się do ojca do Irlandii i nie wróci już do Polski. Chłopak się strasznie ucieszył i tak jak przez całe liceum, tak i po tej wiadomości nie czuł się pokrzywdzony. Nie rozumiem dlaczego wszyscy tak się litują nad takimi ludźmi. Ten gość pomimo że rodzice praktycznie go opuścili cały czas zachowywał się normalnie, wiem, bo razem w tym roku pisaliśmy maturę.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    5 Czerwiec 2011 o 20:33
    No, proszę, odważna jesteś w słowach i ocenie. Zachowywał się normalnie… A co to znaczy zachowywał się normalnie. A niby jak miał się zachowywać? Kiedy zostaniesz matką – zrozumiesz.

    Odpowiedz

    ~DoDa

    6 Czerwiec 2011 o 07:32
    Asia! Ty po prostu sama nie wiesz o czym piszesz. Czasami może lepiej w takich sytuacjach poczekać, poobserwować i przemilczeć. W przeciwnym razie można wyjść na głupka.

    Odpowiedz
    ~...
    3 Czerwiec 2011 o 15:01
    http://pl.20dollars2surf.com/?ref=332016

    Odpowiedz
    ~e-kidi
    31 Grudzień 2012 o 18:25
    Bede zagladała

    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.