Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

wtorek, 24 maja 2011

Mądrość natury


Na kuchennym parapecie stoi roślina, którą w moim domu stawiam przed wszystkimi. Jest to bananowiec.
 Nie, nie, bananów jeszcze nie rodzi i zapewne długo rodzić nie będzie, jeśli w ogóle kiedykolwiek zakwitnie. Mimo tego jest w wielkim przeze mnie szanowaniu, bowiem  pogodę przepowiada bezbłędnie. Stał się moim bezpośrednim, osobistym meteorologiem, który się jeszcze nigdy nie pomylił.
   Wczorajszy dzień był marzeniem od dawna przeze mnie wyczekiwanym. Obudziłam się wczesnym rankiem, a tutaj słoneczko cudne. Żal spać i tracić chociaż chwilkę z tak czarownego dnia. Zatem wstałam w niedzielę o świcie i poszłam z moim psiurem na dłuuuugachny spacer  po łąkach, polach i lesie. Łazimy sobie leniwie. Pies odczytuje zapachy i pogłębia psią wiedzę o środowisku, a ja dumam o niebieskich migdałach i cieszę się chwilą. Nagle, jak nie szarpnie moje psisko, jak nie wyrwie do przodu. Ledwie smycz utrzymałam. Patrzę, a tu sarna z zagajnika wyskakuje. Nóżkami przebiera i w pobliskim lasku schronienia na gwałt szukać zaczęła. Powstrzymałam psiura i dalej mu do psiej łepetyny wkładać, że sarenki straszyć nie wolno i żeby się w nim wilcze instynkty nie budziły.  Nie wiem, czy  z lekcji  coś zrozumiał, ale mnie ochota na dalsze łazikowanie przeszła.
     Cały dzionek cieplusieńki jak marzenie w ogrodzie spędzić postanowiłam. Nie ma nic bardziej relaksującego jak bezpośredni kontakt z naturą z dala od tłumów. A to drugie gwarantował mi tylko i wyłącznie mój własny kawałek świata. Toteż wyłożyłam się na leżaku  i wystawiłam do słońca.
Dyrrrrrrrrrr
Goście.
     Koniec romansu z naturą z  dala od ludzi. Fakt faktem – miło było.
     No i wreszcie wieczór ciepły i bezwietrzny. Na niebie ani jednej chmurki. Coś z mężem o pogodzie zaczęliśmy gadać. Według nas zapowiadała się piękna gwieździsta noc. Na wszelki wypadek pobiegłam do kuchni, aby zobaczyć, co na ten temat mój bananowiec chce powiedzieć. Patrzę i co widzę? Krople wody spływające po liściu.
- Będzie padać w nocy – dzielę się tą wiadomością z mężem. A on w śmiech.
- Popatrz w niebo! – mówi.
- Oko ludzkie jest złudne. Dzisiaj w dzień według człowieka padać miało i co?
Za to lać będzie w nocy. – Małżonek nic sobie z tej wiadomości nie zrobił. Nawet kosza nie zabezpieczył. Bo i po co, skoro nic nie wskazywało na silniejsze podmuchy wiatru.
    I jak tu przyrodzie nie wierzyć?
 Wichura , burza i ulewa przeszła nocą nad naszą miejscowością. Wiatr wezwał do tańca mój ogrodowy kosz. Wyskoczyły z niego papierowe talerze. I dalej z wiatrem tańcować. Nie zmrużyłam oka. Nie wiem, czy dzisiaj będę w stanie logicznie myśleć i w ogóle pracować

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.