Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

wtorek, 19 kwietnia 2011

Wyczyściła konto i uciekła


 Życie pisze takie scenariusze, że aż trudno uwierzyć. Warto jednak zatrzymać się nad niektórymi zdarzeniami i pomyśleć.
     Gdy na nich patrzyłam wydawali się wzorowym małżeństwem. Ona nie pracowała zajmowała się córką, on zarabiał na utrzymanie rodziny. Nie byli bogaci, ale nie żyli też na skraju nędzy. Mieli własne maleńkie mieszkanko po babci. Byli zdrowi, młodzi i piękni.
     Mieli marzenia. Niestety do ich realizacji potrzebne były pieniądze. Zatem On wyjechał za granicę do pracy. Ona została z dzieckiem w domu. Założyli Internet. Łatwiej się przecież kontaktować ze sobą.  On pracował od świtu do nocy, dzięki czemu zasilał wspólne konto sporą kwotą. Ona poczuła, że żyje. Nareszcie mogła kupić coś ładniejszego i firmowego dla siebie i córki.
    Jakim był mężem?... Nie wiem. Wiem, jakim był ojcem. Córka kochała go bezgranicznie. Na jego przyjazd szykowała laurki i inne prezenty. Czekała na niego z utęsknieniem, o czym opowiadała nauczycielom, koleżankom oraz ich mamom. On za córkę oddałby życie.
     Kiedy on ciężko pracował, ona umilała sobie czas w Internecie. Opuszczona samotna… Poznała człowieka i rozpoczął się najpierw wirtualny romans…
     Kiedy wrócił na święta, coś go zaniepokoiło w zachowaniu ukochanej żony. Nie dopuszczała, aby z dzieckiem pobył sam na sam. Towarzyszyła im wszędzie. Na początku myślał, że tak się za nim stęskniła. Dziecko też się zachowywało dziwnie. Córka spoglądała ze strachem na matkę, kiedy mała coś odpowiedzieć ojcu. Była przygaszona i bardzo smutna.  Intuicja mu podpowiadała, że ma wracać do domu, bo dzieje się coś niedobrego.
     Znalazł pracę w Polsce. Niestety, jako kierowca tira często wyjeżdżał i na to na kilka dni, czasami na tydzień lub dwa, ale i tak częściej był w domu.
     Kiedy on wyjeżdżał, przyjeżdżał kochanek. Kwitła miłość. Żeby usprawiedliwić swoje zachowanie, sąsiadom , nauczycielce w szkole zaczęła opowiadać, że jej mąż jest alkoholikiem, że jest nieszczęśliwa, że wszczyna kłótnie. Nie zajmuje się nimi, jak trzeba. Dziecko się go boi, a nad nią znęca się psychicznie. Dziwne to było. I nijak się miało do tego, co o ojcu w szkole opowiadała dziewczynka. Ale cóż…
     Pewnego dnia wyjechał na dwa tygodnie w dalszą trasę. Właśnie wracał do domu, kiedy zaczęły przychodzić smsy od żony. Były to zapewnienia miłości i tęsknoty. Wracał do domu jak na skrzydłach.
     Otworzył drzwi i…  zastał „hulający wiatr”,  puste ściany i fruwające papiery.   
     Wyczyściła również wspólne konto i zlikwidowała je. Został sam.
      Odnalazł ją na drugim końcu Polski. Legalnie chciał odebrać jej dziecko….chciał kontaktów z dzieckiem, chciał być ojcem…. Walczył… Ale nasze sądy działają jak działają…. Cóż….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.