Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

sobota, 9 kwietnia 2011

U fryzjera


Na włosy młodszej już patrzeć nie mogłam. Rozczochrane wiszące długie kudły.
- Uczesz się. Zepnij te włosy. Daj zaplotę ci warkocza – te słowa na młodszą działają jak płachta na byka. Jej fryzura, jej sprawa, jej tożsamość itd….
    W każdym razie moja cierpliwość w tym temacie wyczerpała się, w związku z tym podjęłam decyzję – fryzjer. A skoro młodszą do fryzjera mam prowadzić, to i sama, przy okazji, z fachowych usług skorzystam, bo i moje włosy o tę usługę dopraszają się od dawna.
    Ustaliłam datę z młodszą na wczoraj i przystąpiłyśmy do realizacji. Kierunek – ryneczek. Tam jest kilka zakładów fryzjerskich , a w niektórych nie trzeba się umawiać. A my właśnie bez umówienia.
     Rano założyłam soczewki, cel – chcę się dokładnie przyglądać czynnościom fryzjerki. Po co?  Jak to po co? W oświacie praca niepewna i coraz bardziej nie do wytrzymania. Może warto pomyśleć o zmianie profesji. Do fryzjerstwa „talent” miałam od dziecka. Najpierw lalkom włosy ścinałam – myślałam, że odrosną. Potem ćwiczyłam na córkach i mężu. Na mężu raz tylko. Fryzurę zrobiłam mu jak trza! Mnie się podobało. On nic nie mówił, ale po tygodniu fryzjera odwiedził. Jak fachowiec zobaczył moje dzieło, to zaniemówił z wrażenia.
- Kto pana tak ostrzygł? – zapytał. Nie wiem co odpowiedział małżonek. Mogę sobie tylko wyobrazić. W każdym razie  fryzjera odwiedza raz w miesiącu nim ja się zorientuję, że mu włosy urosły.
    Nożyczki fryzjerskie sobie kupiłam. Leżą w szufladzie. Czekają na….
    Wracam do tematu. Znalazłyśmy zakład. Młodsza usiadła na fotelu. Fryzjerka przystąpiła do dzieła. Zapowiadało się ciekawie, kiedy do zakładu weszła babcia w pomarańczowym berecie z antenką.
- Był? Widziałam go. Od razu przybiegłam, żeby powiedzieć, że pewnie przyjdzie. Chciałam uprzedzić, żeby nie była zaskoczona. Niech mu da 50 zł. Niech za szczęśliwy nie będzie. – tekst babci zacytowałam dosłownie, bowiem powtórzyła go 14 razy. Myślałam, że jajo zniosę. Jak zacięta płyta. A fryzjerka grzecznościowa po wygłoszonej przez babcię kwestii odpowiadała:
- Nie było, ale dziękuję za ostrzeżenie.
Potem do zakładu zajrzał byczasty osiłek. Babcia go przez okno zobaczyła. Wzrok ma najwyraźniej sokoli i dalej krzyczeć.
- Czego tu chce. Wynocha! Nie ma tu czego szukać!  - Mężczyzna odszedł, a babcia do mnie.
- Przepraszam panią, że się tak odzywam …ale… - O matko! Myślę sobie, nerwowo przerzucając strony jakiegoś czasopisma. Teraz mnie zamierza zabawiać, a tego bym nie zniosła.
- Nie słuchałam pani – odrzekłam pośpiesznie. – Zajęta jestem czytaniem.
W zakładzie zapanowała cisza. Słychać było tylko dźwięk nożyczek.
- No to idę 15 raz powiedziała babcia  i …. Faktycznie sobie poszła.
Kiedy wyszła fryzjerka uznała, iż należy mi się wyjaśnienie.
- Jestem tu nowa. Pracuję od miesiąca. Odkupiłam ten zakład od innej fryzjerki. Do niej przychodzili dziwni ludzie. Jej już nie ma, więc przychodzą do mnie. Siadają i godzinami gadają. A ja nie umiem się ich pozbyć.
Hm…. Ciekawa jestem jak długo można wytrzymywać takie wizyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.