Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz, w większości wypadków rzeczywiście Ci się uda, to władza umysłu nad ciałem.

- Vernon Wolfe

czwartek, 24 marca 2011

Pijawki


Szybko, szybko, szybko… od tej szybkości dostaję już zadyszki. Fatalne emocje  muszą ekspresowo znaleźć we mnie punkt ujścia, bo w przeciwnym razie mogłaby nastąpić potężna eksplozja.
   Wszystko mnie drażni, a już najbardziej czyjeś lenistwo. nieudolność i totalna ignorancja. Jak płachta na byka działają na mnie społeczne pijawki.
     Są ludzie, którzy na czyimś grzbiecie zwykli iść przez  życie. Wyznają jasną, prostą i klarowną zasadę - czy się stoi , czy się leży, wszystkim równo się należy. Lepiej zatem nie wychylać się, udawać niezdarne biedactwo, wzbudzać pełne współczucie i litość. Nikt od ciebie wówczas nic nie będzie chciał, pensję taką jak inni dostaniesz. Siedź cicho jak mysz pod miotłą i ze wszystkim się zgadzaj. Każdego komplementuj, to ci pomocy w razie czego nie odmówi, ba nawet robotę za ciebie wykona, pod którą ty się odpiszesz i zapłatę dostaniesz.
     Mam w pracy taką koleżankę, w stosunku do której moja cierpliwość, pobłażliwość i tolerancja się wyczerpała.
- W przyszłym tygodniu muszę zrobić zebranie – powiedziała któregoś dnia.
- Ty? – moje zdziwienie nie miało granic. – A to z jakiej okazji? Dyrektorem zostałaś?
- No, nie żartuj sobie!-  oburzyła się ( nie wiem, czy prawdziwie, w kazdym razie teatralnie) – Imprezę integracyjną dla dzieci mam zorganizować.
-  To organizuj! Po co ci zebranie?
- Jak to, po co? Burzę mózgów trzeba zrobić.
- Czyich mózgów?
- Wszystkich!
- Ale to ty masz zrobić imprezę. W przygotowaniu innych imprez nawet palcem nie kiwnęłaś. My możemy ci najwyżej  pomóc w przygotowaniach. Napisz scenariusz i rozdziel role. Do tego nie potrzeba burzy mózgów.
- Ja nie potrafię sama napisać scenariusza. Dlatego wy musicie wymyślić… - no i przesadziła z tym "musicie". Nastąpiła natychmiastowa wybuchowa reakcja z mojej strony.
- My?
- Ty masz tyle pomysłów! – próbowała łechtać moją próżność. Ha, właściwie  konkretnie chodziło o mnie.
- Czyli konkretnie „ja” mam wymyślić imprezę za ciebie?
- Dla ciebie to pestka! - wykrzyknęła entuzjastycznie
- Mam pomysły, to prawda. Ty chcesz je wykorzystać i podpisać jako swoje?
- No nie, podpiszemy się wszystkie.
- Wszystkie? Pod moim pomysłem wszystkie się podpiszemy? Ty też?- zrobiła głupią minę. Nie spodziewała się ,że rozmowa pójdzie w tym kierunku.
- Słuchaj! - ciągnęłam dalej -  zarabiamy tyle samo. Skoro chcesz korzystać z moich pomysłów, to może oddasz mi część swojej pensji. W końcu ja potrafię,  a ty nie….?
- Jesteś materialistką! - oburzyła się.
- Nie mniejszą niż ty! W każdych działaniach i zadaniach społecznych ty uczestniczyć nie możesz, bo: albo masz wizytę u lekarza, albo coś się wydarzyło, albo wyjeżdżasz albo…. właśnie dostałaś migrenę. Na bal karnawałowy nie przyszłaś, bo…. z pieskiem na spacer wyjść musiałaś. Wiesz, ja mam dosyć pracy za ciebie. Wysiadam z tego pociągu! Acha, na żadne twoje zebranie nie przyjdę. A na moją pomoc możesz liczyć tak, jak ja mogłam liczyć na twoją przez ostatnich 8 lat.
      I... nastąpiła obraza majestatu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie jesteś posiadaczem konta google+ wybierz "nazwa/adres url" i wpisz swój nick lub imię. Trochę tak głupio rozmawiać z Anonimem.